POV: George
Było może jakoś około 23:00, a ja przebudziłem się słysząc głośny hałas. Lekko zaspany usiadłem na łóżku i przetarłem oczy. Gdy przyzwyczaiłem się do ciemności, ujrzałem wysokiego blondyna stojącego w moim pokoju. Był ubrany w zieloną bluzę, jeansy, a na głowie miał białą maskę, na której widniał narysowany szeroki uśmiech. Z lewej strony był umieszczony miecz, który trzymał się na jego pasie. Maska zakrywała mu twarz, przez co nie mogłem jej dostrzec.
Nie przestraszyłem się go zbytnio, w końcu musiał być kimś zaufanym. Strażnicy nie wpuścili by kogoś obcego na teren zamku.
- Kim jesteś? - zapytałem.
- O, obudziłeś się. Sory za hałas, pakowałem cię. A jestem strażnikiem.
- Zaraz, po co mnie pakowałeś?
- Nie mamy zbytnio czasu.. Na wyjaśnienia...Musimy iść - widać po nim, że był zestresowany.
- Gdzie?
- Naprawdę, teraz nie mam czasu ci tego wyjaśniać. Spakowałem już twoje ubrania, ale załóż to - rzucił mi identyczną bluzę, jaką miał na sobie, tylko, że w kolorze niebieskim.Nie rozumiałem co się dzieje, ale robiłem to co kazał. Na korytarzu słyszałem jakieś hałasy, które mnie nie pokoiły, na co chłopak zwrócił uwagę.
- Nie przejmuj się tym, ale pośpiesz się.
Założyłem bluzę na siebie, spodni zmieniać nie musiałem bo spałem w dresach.
- Za duża ta bluza.. - spojrzałem w lustro.
- Nie jest najgorzej. A teraz chodź.
Wziął torbę z moimi rzeczami i złapał mnie za rękę, prowadząc do okna.
- PRZEZ OKNO? OSZALAŁEŚ?! JAK JACYŚ ZŁODZIEJE
- Ciszej! Dobra, posłuchaj. Groźny morderca dostał się na teren zamku. Zbyt zaryzykujemy uciekając głównym wejściem.
- Ale co z moimi rodzicami?
- Poradzą sobie, chodź już.
Wyskoczyliśmy przez okno, ponieważ przerwa pomiędzy nim a ziemią nie była wysoka, miała może z metr. Chłopak złapał mnie za rękę i pobieglismy w stronę lasu.(Uznajmy, że George w tej książce zbytnio nie myśli i każdemu za szybko ufa, okej? XD)
Biegnąc trochę nie pojmowałem, co się własnie stało. Bałem się co z rodzicami, czy sobie ze wszystkim poradzą. I ten morderca, boże. Czy to mógł być Clay? Czego on od nas chce?
Biegliśmy tak może z 15 minut aż w końcu zatrzymaliśmy się.
- Jak masz na imię? - zapytałem, gdy usiedliśmy pod drzewem by odpocząć.
- Umm... Dream.
- Wyglądasz dosyć.. Młodo? Ile masz lat?
- 18 - odpowiedział.
- Ja mam 17. Dlaczego nie spędzasz czasu w domu, na nauce, z rodziną, tylko służysz w królewskiej straży? Marnujesz sobie tu życie.
- Ja.. - odwrócił wzrok. Nie mam rodziny, muszę sam na siebie zarabiać..
- O.. To przepraszam.
- Nie no, spokojnie, niech wasza wysokość nie ma poczucia winy.
- Mów do mnie po imieniu, proszę. Nie nawidzę tego zwrotu, ogólnie, nie pasuje mi to, że mam zostać królem..
- Dobrze, George.Wstaliśmy i ruszyliśmy dalej, już bez pośpiechu. Nie wiedziałem gdzie idziemy, ale kogo to obchodzi? No napewno nie mnie.
Nagle w krzakach się coś poruszyło.
- Schowaj się za mną - powiedział Dream i osłonił mnie wyciągając miecz.
Staliśmy tak przez chwilę, ale nic nie chciało nas zaatakować. Tak, jakby się bało. Wsłuchałem cię bardziej w otoczenie, i po chwili usłyszałem.. Miałknięcie?- Uff, to tylko kot - powiedział strażnik. - Chodźmy dale-..
- Poczekaj - zbliżyłem się do krzaków i ukucnąłem przy nich. Mimo, że był to kot, to strasznie malutki. Zaplątał się w jakieś liście i gałęzie. Delikatnie go podniosłem.- Jeju biedny kotek - popatrzyłem z politowaniem i delikatnie rozplątałem mu łapki, po czym wypuściłem.
- Idź malutki, i uważaj.. - pożegnałem kota który następnie pobiegł w przeciwną stronę.- Jak na przyszłego króla jesteś dosyć miłym człowiekiem - zwrócił mi uwagę wyższy.
- A co, miałem go zostawić? Nie jestem moim ojcem, nie chce być jak on i zabijać niewinnych ludzi.. To nienormalne.
- Tak jak wtedy z tym starcem co kradł róże?
- Tak... Ale.. Skąd wiesz?
- Ja.. Umm.. Przechodziłem wtedy obok i podsłuchałem.
- Przy tym oknie po lewej stronie? - zapytałem na co przytaknął.
- Widziałeś mnie?
- Tak, właśnie tak myślałem, że to mógł być jakiś strażnik.
- Tsa..
~~~~~~
- Już mi się nie chce, daleko jeszcze? - zapytałem.
Czułem, że Dream uśmiechnął się pod maską. Odłożył moją torbę na ziemię po czym podszedł do mnie, akurat opierającego się o drzewo. Trzymał coś w dłonii, ale nie zdążyłem zauważyć co to było.Chłopak podchodząc do mnie położył swoje ręce nade mną opierając się o drzewo i przysuwając się bliżej.
Olałem to.. Może byłem lekko psychiczny, że nie przyjmowałem się tym, ale kotem już tak?
- Co robisz? - zapytałem ze znudzeniem.
- Ohh, George - uśmiechnął się szyderczo. - Jesteś.. Naprawdę uroczy, słodki. Ale też dziecinnie naiwny.
- O co ci chodzi? - spytałem zaczynając się martwić.
- Kto normalny chodzi z kimś obcym do lasu? - spojrzał na mnie przez maskę.
- Ale ja nie jestem normalny, a zresztą jesteś strażnikiem, nie wiem jak ty, ja mam wylane w siebie - zakpiłem. Czy groziło mi jakieś niebezpieczeństwo? Najpewniej nie zdawałem sobie z tego sprawy..
- Jesteś głupi, George. Dream, tak? To tylko pierdolona przykrywka.. Uwielbiam ten nick. Ale, jak wiesz, mam też prawdziwe imię.
- Kubir?
- Co do chuja?
- A, czyli nie?
- Kim jest Kubir?
- Mój przyjaciel z dzieciństwa. Jest teraz z jakimś Tobiaszem, żyją gdzieś na drugim końcu świata.
Nie ważne, kontynuuj.- Ty serio nie zdajesz sobie sprawy z obecnej sytuacji.. George. Jak myślisz, jaki morderca może być w zamku?
- Clay - wzdrygnąłem się na samo to imię.
- Nie ma żadnego mordercy w zamku.
- O... to wracamy?- zapytałem z nadzieją. Bolały mnie nogi.
- JA JESTEM CLAY KRETYNIE!
- P-poczekaj, co..? - po chwili poczułem lekkie ukłucie w prawym ramieniu a przed moimi oczami zapadła ciemność.
~~~~~~~
NO HEJRozdział dwa razy dłuższy niż zwykle bo mam wenę
ŚMIESZY MNIE TEN ROZDZIAŁ OKEJ? NIE WIEM DLACZEGO XDDD
Błędy nie sprawdzane!!!
Wyczekujcie na next, miłego dnia/nocy, papaa <3
930 słów
CZYTASZ
[ZAKOŃCZONE] 👑 Przyszły Król ~ DreamNotFound // DNF 👑
Novela JuvenilZJEBANE ZAKOŃCZENIE Ogólnie ksiazka nie dopracowana i brakuje wiele wątków za co przepraszam Młody, nieco niezdarny książe George, i Clay, znany jako największy postrach w lesie... Krążą plotki, że to psychiczny człowiek, na którym odbiła się stras...