Maraton 3/5
-Jakoś nie widzę cię w roli miłej pani psycholog w publicznym liceum.-Stwierdził Bucky kiedy wieczorem siedzieli wszyscy w salonie popijając alkohol.- Ty sama potrzebujesz specjalistycznej pomocy.
-Ta, dzięki. Nie ma to jak wsparcie przyjaciół.-Parsknęła.
-On tylko stwierdza fakty.- Rzucił Loki popierając bruneta.
-Ty się nie odzywaj. Zanim cię poznałam, miałam reputację spokojnej, miłej i grzecznej. Odyn mnie kiedyś nawet lubił.-Odgryzła się mu.
-Uważaj bo uwierzę, że lubił kogoś poza Thorem.-Prychnął czarnowłosy.
-Taka prawda bracie. Był kiedyś nawet pomysł żebyśmy się pobrali.-Potwierdził gromowładny.
-Ale na szczęście szybko porzucili ten głupi plan.- Dodała Layla.-Bez urazy oczywiście.
-Rozumiem twoje podejście. Nie pasowalibyśmy do siebie.-Przyznał jej rację Thor.
-Za to Loki i Layla wyglądają jak tak samo, tylko płcią się różnią.-Oceniła Yelena.
-Ja mam lepszy gust.
-No raczej nie.-Zaprotestował Loki.
-No raczej tak. Chociażby te twoje rogi. Przecież to cholernie nieporęczne.-Zawyrokowała.- Albo wieczne noszenie metalowej zbroi. Niewygodna i ciężka.
-Ma rację.-Poparła ją Natasha.
-Zależy jaka zbroja.-Zaprotestował Stark.
Potem wszyscy zaczęli się zastanawiać co jest większe, cena jego zbroi czy ego. Tony po pewnym czasie wyszedł obrażony z pomieszczenia i zaszył się w warsztacie. Reszta też powoli rozchodziła się po całym kampusie.
-Możemy porozmawiać w jakimś spokojniejszym miejscu?-Zapytał Loki przysiadając się do czarnowłosej, która śmiała się z czegoś z Yeleną i Wandą.
-Jasne.-Odparła z uśmiechem i wstała wraz z nim.
Wyszli z budynku i odeszli do najbardziej oddalonego fragmentu posesji. Milczeli, dopiero kiedy zatrzymali się pod jakimś drzewem jedno z nich się odezwało.
-To o czym chciałeś porozmawiać?-Zapytała odwracając się w jego stronę.
On zmieszał się i zastanawiał przez chwilę jak ubrać w słowa to o co mu chodziło.
-Kiedy zniknęłaś trzy lata temu, ja coś zrozumiałem.-Zaczął niepewnie po czym zerknął na nią.- Nie wiem jak ci to powiedzieć, bo nie jestem dobry w takich rzeczach.
-Loki.-Przerwała mu zanim zaczął swój słowotok. Złapała go za brodę i zmusiła by na nią spojrzał.- Wiem o co ci chodzi. Nie jestem ślepa. Nic nie mówiłam bo nie chciałam cię w żaden sposób peszyć czy wywierać presji. Nie chciałam w żaden sposób popsuć naszej relacji.
-Czyli, tyle czasu zdawałaś sobie sprawę z tego co do ciebie czuję?-Zapytał zszokowany jej wyznaniem.
-Jak już mówiłam, nie jestem ślepa. A teraz jestem dodatkowo psychologiem. Możesz być sobie bogiem sztuczek i kłamstw ale to ja uczyłam cię kłamać.-Zaśmiała się chcąc rozładować atmosferę.
-Tego się nie spodziewałem.-Przyznał otrząsnąwszy się z największego szoku.
-Jest taka niepisana zasada. Po ludziach niestabilnych spodziewaj się niespodziewanego.
Loki złapał ją delikatnie za dłoń a ona podniosła na niego spojrzenie.
-Myślisz, że my... Czy my... Myślisz, że moglibyśmy być razem?-Sklecił w końcu zdanie.
CZYTASZ
Poprzez Wieki ||Marvel
FanficCzasem skutki naszych czynów z przeszłości mogą nas dosięgnąć po kilkuset latach. Layla Peck doskonale zdaje sobie z tego sprawę jednak nic nie zmienia jej podejścia do życia. Nie zna swojej biologicznej rodziny jednak ludzie, którzy ją stanowią s...