Rozdział 11

370 18 3
                                    

Nie mogłam zasnąć, myślałam tylko o co mogło chodzić ojcu Evana. Skąd znał moja matkę? i dlaczego tak się zachowywał wobec mnie? Musiałam dowiedzieć się wszystkiego, zaczęłam od tego gdzie pracuje. Wypisałam w google Mason Eyse i nie musiałam długo szukać, odrazu wyskoczyły tytuły różnych stron najlepszy prawnik , człowiek biznesu ... znalazłam adres jego biura i postanowiłam, iść jutro do niego i o wszytsko zapytać.

***

Poniedziałek - najgorszy dzień w tygodniu, trzeba jakoś zwlec się z łóżka, choć to trudne po niedzielnym spaniu do południa..

Wstałam przed ósmą, wzięłam prysznic, ubrałam swoje ulubione czarne rurki, białą bluzkę na ramiączkach a na to zarzuciłam cienki rozpinany sweterek, założyłam białe conversy i wyszłam po drodze żegnając sie z mama. Na śniadanie poszłam do freshly sprzedają tam pyszne naleśniki i kawę.

Po złożeniu zamówienia, usłyszałam dźwięk mojego telefonu, Keyli

- cześć - rzuciłam wesoło do przyjaciółki

- hej, przyjechać po Ciebie? - słyszałam obok niej cudowny śmiech Emily.

- nie, przyjdę dzisiaj dopiero na druga lekcję, muszę coś załatwić - będę musiala im wszytsko opowiedzieć, ale nie przez telefon

- coś się stało?

- opowiem wam pozniej - zawahałam się mówiąc to, bo jeszcze nie byłam pewna czy odrazu wszytsko im powiem - muszę już kończyć, paa - zbyłam szybko przyjaciółkę, ponieważ kelner niósł moje zamówienie

- zamówienie dla ślicznej brunetki, smacznego - kelner położył przede mna górę naleśników i gorącą kawę, uśmiechając sie szeroko ukazując przy tym urocze dołeczki

- dziękuje - odwzajemniłam uśmiech

- czy moge zapytac, dlaczego taka piękna osoba siedzi tutaj sama? - stał na przeciwko mnie dalej szeroko się uśmiechając.. mogłam tylko stwierdzić, że byl przystojny - jestem Dark - przedstawił się, gdy nic nie odpowiedziałam

- Lily - odezwałam się po chwili. Jego imię do niego pasowało, a szczególnie do jego oczu, do jego cholernie ciemnych oczu

- niestety muszę wracać już do pracy, ale mam nadzieję, że sie jeszcze spotkamy - mrugnął do mnie i powoli poszedł w swoja stronę

- ta-tak - szepnęłam bardziej do siebie, bo jego juz nie było obok. Otrząsnęłam sie z myśli o nim i wzięłam sie za naleśniki przede mna.

*

Wyszłam z restauracji i poszłam w stronę biura Eyse. Znajdowało się one w centrum miasta, więc nie miałam problemu dotarcia do niego, po dziecięciu minutach byłam na miejscu, a duży oszklony budynek robił ogromne wrażenie. Weszłam do środka i podeszłam do recepcji. Młoda kobieta spojrzała w moja stoję i odrazu się uśmiechnęła

- dzień dobry, w czym mogę pomoc?

- gdzie znajdę Pana Eyse? - spojrzała na notes przed sobą i zaczęła czegoś szukać

- była Pani umówioną? - o nie, nie miałam zamiaru czekać na termin, nie mogę dalej czekać w niepewności

- nie - odpowiedziałam na co kobieta lekko się skrzywiła

- przykro mi, trzeba się umówić na spotkanie, mamy wolny term... - odwróciłam się i odeszłam od recepcji nie słuchając co dalej mówi. Rozejrzałam sie po budynku i nie wiedziałam co zrobić, mialam jeszcze 2 godziny by wrócić do szkoły, a budynek miał jakieś 7 pięter, nie dam rady obejść wszystkich w tak krótkim czasie. Zrezygnowana opadłam na kanapę w głównym holu, rozglądałam się dookoła mając nadzieję, że jeszcze dzisiaj z nim porozmawiam. Mam. Starsza sprzątaczka myła podłogi jakiś kawałek ode mnie, zapytałam ją o Masona i po małych negocjacjach powiedziała mi na którym piętrze mogę go z najść. Poszłam w stronę windy i wcisnęłam 7, po chwili znalazłam się w trochę mniejszym holu niż na dole, w którym także była recepcja, a na prawo drzwi z etykieta na ktorej widniało imię Eyse. Ominęłam recepcję, dowiedziałabym się tego samego co na dole, wiec nie bylo sensu tracić czas. Szczupła blondynka krzyczała za mna, ale nie miałam zamiaru jej słuchać, weszłam do jego gabinetu bez pukanie juz wkurzona cala sytuacją. Mason siedział przed biurkiem patrząc się w swojego laptopa. Gdy spojrzałam na niego, wstał zszokowany z miejsca i podszedł do mnie szybkim krokiem

- skąd się tu wzięłaś, jak weszłaś?

- o co Panu chodziło na kolacji? dlaczego mam zostawić Evana? - nie odpowiedziałam na żadne z jego pytan.. odwrócił sie ode mnie i zaczął nerwowo chodzić po gabinecie

- bo wy... - zaczął cicho, wpatrując sie w okno, które zajmowało cala jedna ścianę jego gabinetu - jesteście rodzeństwem - dokończył cicho i spojrzał w moja stronę

- nie! to nie moze byc prawda! jak? - teraz to ja chodziłam wkurzona po gabinecie, krzycząc na niego. To nie moze byc prawda, mama by nigdy nie zdradziła taty. Evan nie mógł być moim bratem

- chodziliśmy z Susan na jedną uczelnie i tam się poznaliśmy - posmutniał na twarzy - po zakończeniu szkoły każdy poszedł w swoją stronę, spotkaliśmy się dopiero gdy była w ciąży z twoim brat... - nie mogłam tego już słuchać, za dużo jak na jeden dzień, wybiegłam z gabinetu nie zwracając juz uwagi na Masona.

Wybiegłam przed budynek i zastanawiałam się gdzie mogę pójść, nie chce narazie rozmawiać z Matka, nie chce usłyszeć czegoś co mogło by mnie zniszczyć. Pierwszy raz zakochałam się w chłopaku a teraz okazuje się, że on jest moim bratem. Nie chce zniszczyć mu życia, nie chce by znienawidził ojca, może on sam kiedyś mu powie prawdę, ale teraz odejdę od niego, jak jeszcze nie zaufaliśmy sobie za bardzo..

Jednaną osoba, z którą bym chciala teraz być to właśnie Bret. Mam swoje oszczędności, kupię bilet na pociąg i do niego pojadę..

WHISPER *zawieszone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz