Rozdział 1

144 12 26
                                    

Drogi Mikołaju poproszę, daj mi proszę rower.

Mikołaju ja to bym chciał nową grę, taką jak ma Umino z czwartej d. Obiecuję być grzeczny i nie bić się z bratem zbyt często.

Mój Kochany Mikołajku, poproszę o słodkiego, pluszowego niedźwiedzia polarnego. Mama mówi, że nie mogę mieć prawdziwego, bo bardzo by za Tobą tęsknił.

Święty Mikołaju, przez cały rok jadłem warzywa i byłem grzeczny w szkole. Chciałbym dostać pod choinkę rower i nową piłkę do koszykówki, bo poprzednią zjadł mi Aroki.

Drogi Święty Mikołaju, poproszę o lalkę barbie i ładną sukienkę, żeby Naru była zazdrosna.

Drogi Święty Mikołaju...

W wielkim wiklinowym koszu leżała niezliczona ilość dziecięcych listów z całego świata. Pracowite elfy niestrudzenie sortowały je i rozpakowywały z kopert, przygotowując wszystko dla Mikołaja, który od tygodni godzinami czytał wszelkiego rodzaju prośby, spisane dziecięcymi rączkami.

Wielka pieczęć z napisem „zatwierdzony" umoczona była w zielonym atramencie, co chwilę służąc starcowi do przychylnego rozpatrzenia próśb. Obok stała inna pieczęć, która była praktycznie w stanie idealnym. Tusz na jej spodzie dawno wysechł, a rączka zaczynała powoli pokrywać się warstwą kurzu. Wnioski ze statusem „odrzucony" zdarzały się wyjątkowo rzadko.

Po ogromnej komnacie żwawym krokiem przechadzały się elfy, nosząc worki z listami, przekazując listy prezentów, czy wypełniając inne zadania. Każdy elf miał swoją rolę i każdy doskonale wiedział, co, gdzie i kiedy powinien zrobić. Jak co roku działali jak w najlepiej nastrojonym zegarku, zdając sobie sprawę, że to właśnie od nich zależy szczęście dzieci w ten wyjątkowy dzień.

Przy biurku siedział jeden z najbardziej zaufanych pomocników Świętego Mikołaja, uważnie notując wszystko, co szef mu dyktował. W pełni skupiony Kirjuri (z fińskiego znaczy skryba) przy każdym imieniu zapisywał podarek, jaki dane dziecko miało otrzymać. Teraz jednak przetarł zmęczone oczy, które zaczynały go szczypać po całym dniu spędzonym na notowaniu. Na szczęście właśnie Święty Mikołaj wyciągnął ostatni list z worka z napisem Japonia.

– Zatwierdzam – powiedział Mikołaj, przybijając zieloną pieczątkę – pluszowy miś i książeczka o kotach.

Kirjuri zanotował szybko, co miała dostać pięcioletnia Sahiko z Osaki. Uzupełniając tym samym ostatni wiersz na tym olbrzymiej długości papirusie.

– Wreszcie koniec – westchnął elf, odkładając pióro do kałamarza i rozciągając obolałe plecy.

– Tak... – westchnął Święty Mikołaj, jednak ton jego głosu wydawał się mówić coś innego. Kirjuri uniósł brwi w zdumieniu i spojrzał na swojego pracodawcę i przyjaciela w jednym.

– Czy przynieść czerwony tusz? – Zapytał elf, chcąc okazać się pomocnym. Wiedział, że Mikołaj nie jest już młodzieniaszkiem, a ostatnio pracował wyjątkowo ciężko. Zresztą jak co roku.

Mikołaj tylko głośno westchnął w odpowiedzi i skupił wzrok na kilku listach, które pozostały na jego biurku. Niestety nie mógł postawić na nich zielonej pieczęci. Nie umiał jednak unieść w górę tej czerwonej, tym bardziej że z całych sił pragnął spełnić wszystkie dziecięce marzenia.

Marzeniem Mikołaja było, aby wszystkie dzieci w dniu Bożego Narodzenia były szczęśliwe. Niestety siwy staruszek nie miał do kogo zanieść swojego życzenia.

Mikołaj pogładził kilka razy swoją długą brodę i podrapał się w głowę. Miał ochotę przeciągnąć tę chwilę jak najdłużej. Wiedział, że to dziecinne z jego strony i przekładanie nieuniknionego nic nie pomoże, ale przybicie czerwonej pieczęci wydawało mu się zbyt drastyczne.

Wymarzony PrezentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz