Rozdział 13

42 7 11
                                    

W jednym z pociągów mknącym po torowiskach zmierzających prosto do Tokio siedziała kobieta o ognistych włosach i pasujących oczach. Choć kiedyś traktowana była jak księżniczka, to teraz wszystko się zmieniło. A powodem był on. Ten niedojrzały i egoistyczny, choć kiedyś myślała, że jest tym jedynym. Teraz jednak była starsza i mądrzejsza o życiowe doświadczenia. Wiedziała, że nie zawsze życie układa się tak, jak chcieliśmy. Miała zostać cenioną bizneswoman, ukochaną żoną mężczyzny o najpiękniejszych zielonych oczach i czułą matką rozpieszczanego dziecka.

Niestety pewnego dnia Kakyuu obudziła się ze swojej bajki, zdając sobie sprawę, że choć to może jeszcze nie był najgorszy koszmar, to było już blisko. Możliwość na karierę przepadła, gdy porzuciła staż w prestiżowej firmie. Maż zostawił ją z bliżej nieokreślonego powodu i wyjechał nie wiadomo gdzie. Została sama z dzieckiem, bez szans na doczekanie się alimentów. Była sama i w kompletnym dołku. Chwilami miała ochotę się poddać, jednak wtedy myślała o swoim synu, któremu musiała zapewnić bezpieczeństwo.

Samotne wychowanie Yatena nie należało do najłatwiejszych. Chłopiec miał dobre serce, jednak był bardzo podobny do swojego ojca – buntowniczy i arogancki. Na dodatek Yaten był typem samotnika, co tylko zdawało się uwypuklać poprzednie cechy. Kakyuu wiedziała jednak, że pod tą skorupą ma miękkie serce. Martwiło ją jednak, że to miękkie serce potrafił okazać tylko zwierzętom. Ludzi unikał i starał się trzymać od nich z daleka. Czasami Kakyuu zastanawiała się, czy ma to związek z tym, że porzucił go ojciec. Czy Yaten bał się, że znowu go ktoś zostawi? Tego nie mogła być pewna. Wiedziała jednak, że zrobi wszystko dla swojego małego chłopca.

– Zaraz wysiadamy – powiedziała czule w stronę syna i zawiązała na jego szyi szalik.

– Udusisz mnie – prychnął Yaten i poluzował wełniany materiał.

– Jest zimno – argumentowała pani Kinmoku.

– Bez przesady, to nie biegun północny – parsknął Yaten.

– A ty nie jesteś pingwinem – ognistowłosa pstryknęła syna w nos. – Wysiadamy.

– Długo ci zejdzie? – Zapytał Yaten, gdy razem z matką czekał na autobus.

– Nie wiem Kochanie – westchnęła kobieta.

– Będę się nudził – Yaten wydął śmiesznie policzki.

– Wiesz, że nie miałam Cię z kim zostawić – tłumaczyła Kakyuu po raz kolejny.

– Ale ja jestem już duży – siedmiolatek się naburmuszył.

– A ja jestem Twoją matką i będziesz robił, co mówię – zakończyła Kakyuu i wcisnęła przycisk stopu.

– Pamiętaj, że...

– ... że mam być grzeczny, przecież wiem – Yaten ostentacyjnie przewrócił oczami.

Siedmiolatek tupał głośno, podążając za matką. Był typem domatora, a takie wycieczki szczególnie nie przypadały mu do gustu. Nie lubił śniegu i najchętniej schowałby się pod kocem w swoim pokoju. Wiedział jednak, że są sytuacje, w których z matką nie wygra. A to była właśnie jedna z tych, gdy Kakyuu potrafiła być nieugięta.

– Ja na spotkanie do pana Masato Sanjōin – powiedziała Kakyuu w kierunku recepcjonistki.

Zielonowłosa kobieta zmierzyła ją od góry do dołu i przeniosła wzrok na Yatena, przy okazji marszcząc brwi. Ten gest od razu nie spodobał się Kakyuu i poczuła, że nie mogłaby przyjaźnić się z Esmeralde (przynajmniej tak głosiła jej plakietka).

– Pan Masato już czeka – powiedziała wreszcie recepcjonistka – jednak to – tu wskazała pacem na Yatena – nie może wejść.

– Wiem – odpowiedziała Kakyuu, licząc w duchu do dziesięciu – miałam nadzieję, że mój syn będzie mógł poczeka w holu.

Wymarzony PrezentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz