Rozdział 22

34 7 11
                                    

Makoto właśnie złapała za rączkę od skakanki i zaczęła kręcić nią z wprawą. Jeszcze niedawno nie uwierzyłaby, że będzie się bawić skakanką z innymi dziewczynami i przy tym śmiać wesoło. Teraz jednak wszystko się zmieniło. Miała wrażenie, że jej świat wywrócił się do góry nogami dosłownie w pięć minut. A wystarczyło, żeby dziewczynka od królika ją zawołała. Usagi była jak mały wesoły promyczek i Makoto nie mogła jej niczego odmówić. Nawet gdy Tsukino pociągnęła ją w stronę grupki głośno dyskutujących dziewczyn.

Pamiętała, jak z bijącym sercem stanęła przed tymi dziewczynami. Była pewna, że zaraz ją odrzucą lub wyśmieją, jak robili to inni.

— To właśnie Mako! — Krzyczała Usagi. — Ona naprawiła Pana Królika!

Ku swojemu zdziwieniu Kino usłyszała okrzyki uznania i podziękowania od dziewczyn, że pomogła Usagi naprawić jej maskotkę.

— Ale jesteś wysoka! — Wreszcie wykrzyknęła dziewczyna, którą Usagi przedstawiła jako Minako. Makoto od razu poczuła, jak oczy zaczynają ją szczypać i bała się, że nie powstrzyma napływających łez.

— Też bym tak chciała! Zdradzisz mi sekret? Mama mówi, że trzeba jeść brokuły, czy to prawda? — Trajkotała Minako, a Makoto zrobiła wielkie oczy.

— Słucham? — Zapytała Kino, szybko mrugając powiekami.

 — Czy jesz brokuły, żeby być taką dużą? — Minako przechyliła ciekawie głowę.

— Nie, nie lubię brokułów — ze zdumieniem powiedziała szatynka.

— Wiedziałam, że mama kłamie! Pójdziesz do nas do domu i powiesz mamie, że wcale nie trzeba jeść brokułów? — Minako zrobiła słodkie oczy i złożyła dłonie w błagalnym geście.

— Minako... — upomniała ją Ami — dopiero poznałyśmy Mako, nie ładnie prosić o takie rzeczy.

— No dobra — westchnęła Minako i spuściła głowę. — Poproszę później — dodała wesoło i uśmiechnęła się szeroko.

— Chcesz zjeść z nami? — Zapytała Rei, wyciągając swoje bento.

— Mogę? — Kino jakoś nie mogła w to uwierzyć.

— Pewnie! Mama dała nam dziś więcej ciasteczek! — Wykrzyknęła Usagi, po raz kolejny uśmiechając się, gdy wypowiadała słowo mama. Brzmiało dla niej, jak najpiękniejsza muzyka.

Makoto uśmiechnęła się do swoich wspomnień, nie przerywając kręcenia skakanką. Nie sądziła, że kiedyś każdą długą przerwę będzie spędzać na grach i zabawach z innymi dziećmi. A teraz zawsze była otoczona przez przyjaciółki. Gdy tylko mogły, spędzały czas w piątkę, choć zdarzały się dni, gdy razem z nimi bawili się Taiki i Seiya. Choć na początku Seiya wydawał się jej łobuzem, a Taiki kujonem, to teraz, gdy ich poznała, chłopcy okazali się wcale nie być tacy źli.

Jakby przyciągani przez myśli Makoto, zza rogu wyłonili się dwaj chłopcy. A raczej trzej, co zaskoczyło Kino tak bardzo, że aż przerwała wykonywaną czynność. W tle słyszała głośne narzekania Minako i Rei, które właśnie skakały. Szatynka jednak spoglądała na chłopca, który znany był w szkole z tego, że dla każdego był niemiły. Nie wiedziała zatem, dlaczego Seiya i Taiki prowadzą go w ich stronę.

— Cześć Króliczku! — Zawołał Seiya wesoło i pomachał do Usagi.

— Mam na imię Usagi! — Tsukino szarpnęła ze złością za swój koniec skakanki i odwróciła się w kierunku głosu. Po chwili jednak zadrżała, widząc tego, z którym miała tak niemiłe wspomnienia. Zauważyła, jak się zatrzymuje i patrzy na nią w dziwny sposób. Jakby ze strachem.

Wymarzony PrezentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz