Rozdział 24

40 7 23
                                    

Na jednym z ośnieżonych placów zabaw w dzielnicy Minato stało ośmioro dzieci, które z zapałem machały do oddalającej się smugi na niebie. Choć nie widziały zbyt wyraźnie tego, co było na niebie, to charakterystyczny zarys sań być dla nich jednoznaczny. Święty Mikołaj pomachał im z góry, a oni nie mogli się czuć szczęśliwi. Te święta były najpiękniejszymi, jakie każde z nich spędziło w swoim życiu. I choć byli jeszcze mali, to gdzieś w głębi swoich serc czuli, że tego roku ich życie odmieniło się na zawsze. Wierzyli, że wszystkie święta, które nadejdą, będą równie szczęśliwe, a oni już nigdy nie będą sami.

Usagi przytuliła się do Minako, a w jej oczach zakręciły się łzy. Pamiętała, że rok temu jej jedynym przyjacielem był Pan Królik, który teraz wyglądał z zainteresowaniem z torby mamy Ikuko. Usagi nigdy go nie zostawiła i cieszyła się, że jej nowa rodzina nie ma nic przeciwko. Tata Kenji nawet czasami siadał z Panem Królikiem przed telewizorem, mówiąc, że mają męski wieczór i muszą obejrzeć film. Usagi śmiała się wtedy wesoło, a Minako czasem przynosiła im do towarzystwa Małego Misia. Mama Ikuko zazwyczaj porywała je wtedy do kuchni, by upiec ciasteczka, albo zabierała na zakupy, aby mogły spędzić czas tylko we trzy.

Jakby domyślając się myśli siostry, Minako przytuliła ją mocniej, jednocześnie obserwując swoich towarzyszy. Mama rok temu powiedziała jej, że Święty Mikołaj nie może przynieść pod choinkę ani rodziców, ani dzieci. Minako jednak była pewna, że Ikuko-mama pierwszy raz się myliła. W końcu teraz miała siostrzyczkę i grono przyjaciół, a był to najpiękniejszy prezent, jaki kiedykolwiek mogła sobie wymarzyć. Minako chciała już coś powiedzieć, gdy nagle zmarszczyła brwi, patrząc na dziwne zachowanie chłopców.

– Co kombinujecie? – W tym samym czasie zapytała Rei, dostrzegając to samo co Aino.

– Mamy misję – obwieścił Seiya, a Taiki spiorunował go wzrokiem.

– Ciszej bądź matole, wszystko popsujesz – Yaten uderzył Seiyę w tył głowy, na co brunetowi aż spadła czapka.

– Nie kłóćcie się, tylko działajcie według planu – pouczył Taiki.

– Potrzebujemy Waszej pomocy dziewczyny – powiedział poważnie Yaten, a przyjaciółki spojrzały na niego z ciekawością.

– Pora na wojnę na śnieżki – dodał Taiki, wskazując na pagórek za huśtawką. Dopiero teraz dziewczyny zorientowały się, że leżała tam cała masa przygotowanych białych kulek.

– Nic nie rozumiem – jęknęła Makoto.

– Musimy zrobić zamieszanie – oczy Yatena zabłysły wesoło.

– Seiya, musicie już iść – dodał Taiki.

– Hai! – Zasalutował Seiya, a chłopcy pokręcili głowami. Nadal nie mogli mu wytłumaczyć, że tak salutuje żołnierz, a nie muszkieter.

Seiya jednak nie zwrócił na nich uwagi i złapał Usagi za rękę.

– Pomożesz mi, prawda Króliczku? – Upewnił się Kou, ciągnąć za sobą przyjaciółkę.

– A co mam robić? – Zapytała Usagi, bez oporów dając się prowadzić. Choć początkowo Seiya wydawał się jej bardzo dziwny, to teraz był jej najlepszym przyjacielem. Oczywiście oprócz Minako, która była jej siostrą. Ale z Seiyą wszystko było inne. Zawsze o nią dbał, mówił miłe rzeczy i dawał jej prezenty. Czasem kwiatka, albo czekoladkę, ale dla Usagi były one cenne. Lubiła te miłe gesty u Seiyi, wiedziała, że może mu powiedzieć wszystko i że on zawsze obok niej będzie. Dlatego nigdy nie protestowała, gdy ją o coś prosił. Choć zazwyczaj po prostu łapał ją za rękę i ciągnął tam, gdzie chciał.

Wymarzony PrezentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz