Rozdział 16

32 6 22
                                    

W niewielkim mieszkaniu w bloku ognistowłosa kobieta myła właśnie naczynia, kompletnie gubiąc się w swoich myślach. Spojrzała ukradkiem na syna, który grzecznie bawił się w salonie i westchnęła cicho. Jej jedynym marzeniem było zapewnić mu wszystko, co najlepsze. Nie wiedziała jednak, jak to zrobić.

Po raz kolejny jej wzrok powędrował na wizytówkę, która leżała na blacie. Kakyuu wiele razy oglądała ją z każdej strony i przekładała z miejsca na miejsce. Musiała przyznać, że pomysł na pracę w firmie Aino przyprawiała ją o radosny ucisk w brzuchu. Chwilami czuła się jak zakochana nastolatka, która rozważa telefon do chłopca, który jej się podoba.

Kakyuu prychnęła cicho, śmiejąc się z tego, jak wiele rzeczy zmienia się w życiu. Nigdy nie sądziła, że wizja otrzymania pracy może na nią tak wpływać. Jako młoda studentka czy stażystka ekscytowała się wszystkim, poza pracą. Możliwość wybierania w ofertach wydawała się jej oczywista i po części czuła się panią świata. Teraz jednak wszystko się zmieniło, a marzenia o miłości i przygodzie zmieniła na takie o dobrej pracy, stabilności finansowej i szczęściu swojego dziecka.

To właśnie dobro Yatena było tym, co kusiło do pójścia za radą Artemisa i spróbowania swoich sił w Tokio. Gdyby wszystko się udało mogłaby zapewnić lepszy start swojemu jedynakowi. Jednak jednocześnie to samo szczęście syna było tym, co ją powstrzymywało. Bo jak miała poradzić sobie w wielkim mieście, sama, z nową pracą, bez dachu nad głową i pustkami na koncie?

Jej myśli zajęte były dzień i noc, a mimo to nadal nie podjęła decyzji. Była rozdarta. Jednocześnie podniecona i przerażona nie umiała się zdecydować. Iść, czy zostać? Ryzykować? Tylko czy wygrałaby, czy wpadła z deszczu pod rynnę? Tego nie mogła wiedzieć. Nagle jednak w przypływie odwagi oderwała ręce od brudnych talerzy i złapała za wizytówkę. Bojąc się, że się rozmyśli, szybko wstukała widniejący na niej numer i przyłożyła słuchawkę do ucha.

— Aino Kenji, słucham — zabrzmiał poważny, acz miły głos.

— Dzień dobry, nazywam się Kinmoku Kakyuu i dostałam pana numer od Kou Artemisa — powiedziała Kakyuu, a jej serce waliło w piersi tak mocna, że bała się, że zaraz wyskoczy.

— Ah tak, Artemis uprzedzał, że może pani zadzwonić — powiedział Kenji Tsukino, a Kakyuu przewróciła oczami. No tak, po kim jak po kim, ale po Artku mogła się tego spodziewać.

🎄🎄🎄

Kakyuu siedziała w wygodnym fotelu, zerkając na srebrnowłosego chłopca bawiącego się swoim ulubionym samochodzikiem. Yaten jeździł nim po szklanych stołach, zostawiając wszędzie odciski swoich małych paluszków. Kakyuu uśmiechnęła się delikatnie, rozumiejąc, dlaczego Artemis polecił jej tę firmę. Szef był wspaniałym człowiekiem i nie przeszkadzało mu, że w trakcie rozmowy jej mały urwis będzie bawił się w najlepsze. Zresztą to sam Kenji podsunął mu pomysł, że szklane stoły są świetnym torem wyścigowym. Teraz zatem Yaten warczał i prychał, udając dźwięk silników.

— Muszę przyznać, że mimo długiej przerwy, pani wiedza i obeznanie w temacie są imponujące — uśmiechnął się Kenji Aino, gdy skończył rozmowę rekrutacyjną.

— Dziękuję — Kakyuu zarumieniła się uroczo.

— Nie dziwię się, że Artemis polecił mi panią — przyznał właściciel — a wręcz dziwię się, że nie porwał pani do siebie.

Wesoły śmiech mężczyzny rozbrzmiał w pomieszczeniu, a Kakyuu zarumieniła się jeszcze bardziej.

— Prawdopodobnie bał się, że nie przyjmę oferty — szczerze powiedziała Kakyuu — poza tym pana firma wpisuje się idealnie w moją specjalizację i myślę, że Artemis o tym wiedział.

Wymarzony PrezentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz