Prolog

246 14 0
                                    

Dzień, w którym na nasz świat zstąpiło całkowite zniszczenie i zepsucie, nastąpił nagle. Wydawało się, że był to tylko zły sen, z którego zaraz każdy się obudzi, tak się jednak nie stało. Miejsce, które do tej pory nazywaliśmy domem, zostało zniszczone w ułamku sekundy. Ci, których uznawaliśmy za bajki, za coś, co nie ma prawa istnieć w materialnym świecie, pojawili się znikąd i odebrali nam wszystko. Pomimo długotrwałej wojny nie odzyskaliśmy upragnionej wolności, a zesłaliśmy na siebie tylko więcej bólu i cierpienia.

Ludzie prawie wymarli, została nas garstka, garstka tych, którzy przeżyli i robią wszystko by utrzymać się przy życiu, pozostając niezauważonym. Teraz świat rządzi się innymi prawami, nie ma wolności, nie ma zaufania, nie ma miłości, nie ma niczego, co było kiedyś. Jedni z nas to zaakceptowali, inni nadal się sprzeciwiają i walczą, ginąc jeden po drugim, tym samym zmniejszając nasze szanse na powtórne odbudowanie ludzkości. Są jeszcze osoby, które sprzymierzyły się z nimi, co za tym idzie, wyparły się rasy ludzkiej.

Ja straciłem wszystko, co kochałem, moją rodzinę, dom, przyjaciół... Mimo to nie poddałem się i przeżyłem na tym okrutnym świecie, zrezygnowałem z walki i wegetuję z tymi, którzy jeszcze zostali. Robimy wszystko by nie dać się złapać w ich sidła, wiemy, że wtedy czeka nas jedynie śmierć lub niewolnictwo. Cały czas musimy się przemieszczać, nie możemy sobie pozwolić na dłuższy pobyt w jednym miejscu, nie przywiązujemy już uwagi do tego, gdzie jemy, śpimy, żyjemy, kierujemy się prymitywną chęcią przetrwania... 

***

Cześć... Jak zwykle nie wiem co napisać, więc powiem tylko tyle, że miło mi znów was spotkać. Tym razem zostanę na trochę dłużej :) Rozdziały będą się pojawiać średnio raz w tygodniu, no, chyba że będę na tyle miła i dodam dwa. 

Mój AnieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz