Rozdział 8

74 4 0
                                    

Nieubłaganie zbliżał się dzień tego całego rytuału i zmienienia mnie w niemalże jednego z nich, nie byłem co do tego przekonany, mimo wszystko przez to miało się zmienić wszystko w moim życiu. Jednakże z nieznanych mi przyczyn pewna część mnie tego chciała, byłem rozdarty, jednak miałem też tą świadomość, że moje zdanie nie ma w tej kwestii większego znaczenia, o wszystkim decydował Ravidiel. Przez to, że sam zajmował się przygotowaniem wszystkiego do tego dnia, spędzał ze mną miej czasu niż zazwyczaj, czasami nawet brakowało mi jego obecności. Było to dość śmieszne, ponieważ z początku się go bałem i czułem wobec niego swoistą nienawiść, a teraz, strach w niewielkim stopniu mimo wszystko pozostał, ale zrodziły się również zgoła inne uczucia i były one pozytywne, można by rzec, iż go polubiłem.

Były jednak kwestie, które mnie niepokoiły, był to powrót koszmarów, jednak w nich sprawcą mojego cierpienia nie był Ravidiel, a ktoś inny, jednak nigdy nie mogłem zobaczyć jego twarzy, zawsze nim zdążyłem ją dostrzec sen się kończył. Niektóre z nich kończyły się moją śmiercią, co skutkowało niemal natychmiastową pobudką, po każdym takim śnie byłem zlany potem i musiałem brać odświeżającą kąpiel. Wewnętrznie czułem, że jest to zły znak, jednak nie wiedziałem co dokładnie może on oznaczać. Wykorzystywałem niekiedy brak obecności niebieskookiego na rozmyślanie o sensie tych koszmarów. Jednak żadne racjonale wytłumaczenie nie przychodziło mi do głowy, no może prócz tego, iż te koszmary były spowodowane stresem przed wszystkim co miało niedługo nastąpić.

Dziś mijał kolejny dzień w samotności, co za tym szło czas się niemiłosiernie dłużył i poczucie nudy było przytłaczające. Co prawda ta samotność miała swoje plusy, ale też minusy. Wiele pytań krążyło po mojej głowie, a sam nie umiałem na nie odpowiedzieć i potrzebowałem do tego Ravidiela, który był jednak zajęty czymś innym i nie chciałem mu przeszkadzać. Chciałem wiedzieć więcej o tym całym rytuale, ale też o tym jakie zmiany zajdą we mnie. Niestety na ten moment musiałem się zadowolić wiedzą, którą już posiadałem.

- Nie myśl tyle, bo cię porwą i nawet nie będziesz wiedział, kiedy. - Nagle słysząc przy uchu głos podskoczyłem w fotelu i odwróciłem głowę w stronę jego posiadacza. Jak zawsze na ustach Asmodeusza widniał ogromny uśmiech.

- Jak się tu dostałeś? I po co? - zadałem pytanie po pytaniu. Jego obecność tutaj była co najmniej dziwna, wątpiłem, aby od tak po prostu wpadł w odwiedziny do niebieskookiego na miłą pogawędkę.

- Cóż w dostaniu się tutaj pomogła mi teleportacja, ale dobrym pytaniem jest, po co? Cóż, powiedzmy, że wpadłem sprawdzić, jak się miewasz i z tego co widzę to nie najlepiej...Coś ci zrobił? - Widziałem, że się martwił, w końcu widział co Ravidiel mi zrobił jakiś czas temu, jednak nie miał ku temu podstaw.

- Nie, tylko martwi mnie jedna rzecz.

- Powiedz jaka, to może pomogę lub doradzę.

- Chodzi o to, że Ravidiel chce mnie upodobnić do was...

- Czekaj, co on chce zrobić?! - Wybuch Asmodeusza przewał moją wypowiedź, co wprawiło mnie w niemały szok, zazwyczaj był opanowany i nie dawał się ponieść emocjom.

- Chce podpisać ze mną cyrograf i chce, abyśmy napili się swojej krwi. - Wytłumaczyłem pokrótce. Jego mimika twarzy zmieniła się, bez wątpienia był wściekły i cudem opanowywał się przed upustem swojej złości. W końcu wziął kilka oddechów i spojrzał na mnie.

- Posłuchaj, jeżeli wy to zrobicie nie będzie odwrotu, staniesz się taki jak my, a co gorsza, jeśli wasza krew się połączy on będzie wiedział wtedy wszystko dosłownie wszystko, pozna każdą twoją myśl, czy najmniejszą emocję. Nie ukryjesz się przed nim nieważne, ile byś uciekał, ale to samo będzie się tyczyło jego, będziesz mógł zrobić to samo co on. Nawet jeśli kiedykolwiek cyrograf by wygasł, nie zmieni to faktu, że nadal będziesz jednym z nas a wasza krew będzie połączona na wieki. W naszym świecie jest to niemal równoznaczne z małżeństwem. - Na jego wyjaśnienie po prostu zaniemówiłem, nie wiedziałem, że jest to tak wiążące. Przez to czułem jeszcze większe przerażenie niż wcześniej, nie chciałem tracić mojej prywatności, zdecydowanie nie chciałem dopuścić do tego, aby on miał wgląd w moje myśli.

Mój AnieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz