Rozdział 11

800 8 6
                                    

🔞Harry Styles🔞
- Kurwa mać! – wyjęczałem żałośnie. Pół nocy pieprzyłem się z doktorkiem i teraz miałem same problemy. Nie mogłem normalnie chodzić, wszystko mnie bolało i jeszcze dokuczał mi cholerny wzwód. Trochę wczoraj przesadziłem z pyskowaniem i w nagrodę nawet nie mogłem się położyć na plecach. Louis - seksowny sadysta o to zadbał. To były tylko klapsy, ale doktorek zdecydowanie przesadził z ich intensywnością. Przez trzy dni nie usiądę na dupie.

Seks analny jest banalny – mówili. Tak, może to i prawda, ale oni nie wiedzieli co Louis robi ze swoim kutasem.

- Kurwa... - jęknąłem żałośnie. Wszystko mnie bolało, a doktorek nie planował ulżyć mojemu cierpieniu. Zamiast zainteresować się marnym losem swojego uległego to spał sobie smacznie. Karmelowe włosy lepiły mu się do czoła, a z ust sączyła się stróżka śliny. Wyglądał tak niewinnie i gdybym na własnej skórze się nie przekonał, to bym nie uwierzył, że to niewiniątko jest blisko spokrewnione z sadystą.

Delikatnie przesunąłem śpiącego i z trudem się podniosłem. Nie byłem w stanie normalnie się poruszać. Tak bardzo bolały mnie tylne części ciała, że dotarłem do łazienki raczkując jak małe dziecko. Co za upokorzenie. I po tym zaczął się pierwszy z moich problemów. Napełniłem wannę ciepłą wodą, dolałem płynu, ale nie miałem pomysłu jak bezpiecznie miałem się tam dostać.

Louis, albo ten szalony projektant, który projektował mu łazienkę, popadł w szaleństwo, bo nie dość, że wanna wyglądała jakby była posklejana z balonów, to jeszcze była umieszczona na platformie do której prowadziły strome schodki. Cudownie, wprost wspaniale. A gdybym tak się potknął? Przecież przy wyjściu z tej cholernej wanny mogłem złamać sobie nogę albo kark.   

Nie, nikogo nie obchodzi czy projektowana przestrzeń jest bezpieczna i komfortowa. Po co się tym przejmować. Moda rządzi się swoimi prawami, których nie byłem w stanie zrozumieć. Westchnąłem i ostrożnie ustałem na pierwszym ze schodków. Jeszcze pięć. Pokrzepiony tą myślą zrobiłem kolejny krok, potem następny i następny. Zanurzyłem stopę w ciepłej wodzie.

Siedziałem, woda przyjemnie relaksowała. Westchnąłem spełniony. Jeszcze by się przydała butelka wina i byłbym w jebanym raju. Cóż, musiałem się zadowolić tym co nam.  Wylałem na dłoń trochę płynu i zacząłem pozbywać się problemu jakim był stojący na baczność penis. Och tak. Taki relaks był mi potrzebny. Rozcierałem kokosową mieszankę po powierzchni skóry, a z moich ust uciekały westchnienia.

- Tak się bawisz? – otworzyłem oczy słysząc pytanie Louisa. Zarumieniłem się na jego widok. Był jeszcze zaspany, chyba dopiero wstał.

- Sikasz przy mnie? – zapytałem głupio kiedy zobaczyłem co robi. Niby to tylko czynność fizjologiczna, którą często sam wykonywałem w zatoczonych toaletach przy pisuarze, ale zdziwiłem się, że Louis nie przejął się moją obecnością. Czyżby po części też był ekshibicjonistą?

- A co w tym dziwnego? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Wzruszyłem ramionami. Głupie pytanie wymaga głupiej odpowiedzi, koniec i kropka. Tyle w temacie.   

- Posuń się. – wypowiadając polecenie użył tego swojego seksownego tonu. Nie wiem czy to jego głos tak na mnie działał czy moje hormony, bo znowu zrobiłem się boleśnie twardy. Przesunąłem się, a Louis usiadł między moimi nogami.

- Nie za wygodnie? – zacząłem się z nim droczyć. Odmruczał cos czego nie zrozumiałem i oparł głowę na mojej klatce piersiowej. Zacząłem go dotykać. Najpierw bawiłem się jego włosami, a potem przeszedłem do tej części ciała, przez którą nie będę mógł chodzić. Penis Lou był twardy i przygotowany do penetrowania mojego ciasnego odbytu. Zacząłem go pocierać.

We choose loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz