Rozdział 30

267 6 2
                                    

🔞Louis Tomlinson🔞

Zachowywałem się jak rozwydrzony szczeniak, ale nie umiałem poradzić sobie z zazdrością. Moim towarzyszem stał się wózek inwalidzki i czułem się głupio jak Harry woził mnie po galerii. Musiałem na chwilę odjechać żeby odebrać dzwoniący telefon i wtedy to się stało. Poczerwieniałem, zacząłem kląć pod nosem i się irytować.

Do mojego narzeczonego podszedł jakiś człowiek i Hazz pocałował go w policzek. Gdybym tylko mógł chodzić to podbiegłbym, przełożył mojego mężczyznę przez kolano i dał mu dziesięć klapsów! Co on sobie wyobraża.

- Teraz mówisz do mnie kochanie - burknąłem, bo serio byłem o niego cholernie zazdrosny. - A do tamtego co mruczałeś? Pieprz mnie, całuj mnie?

Nie byłem może zbyt miły, ale nie umiałem poradzić sobie z zazdrością.

- Stary, zniedołężniały i ślepy - odciął się Harry. - To był przecież Zayn!

Zmrużyłem oczy i popatrzyłem w tamtym kierunku. Czyżby Zayn pomalował włosy na różowo?

Nie odezwałem się słowem tylko pojechałem do najbliższego sklepu. Na szybko wziąłem szalik i skórzany pasek. Harry i jego słodka dupcia będą mieć dziś nowe atrakcje. Zamknęliśmy się w przebieralni i od razu zdjąłem mu spodnie i opuściłem bokserki. Harry uklęknął a ja zawiązałem mu szalik wokół ust. Widziałem jego zarumienione policzki i tańczące w oczach iskierki pożądania.

Zacząłem od paska. Złożyłem go i naprzemiennie uderzyłem w oba pośladki. Potem oblizałem dwa palce i zacząłem mojego mężczyznę rozciągać. Stymulowałem jego prostatę, masowałem penisa i przestałem kiedy był już blisko. Odwiązałem szalik z jego ust.

- L-Louis - jęczał Harry a ja patrzyłem na niego jak wilk na owcę.

- Idź do Malika żeby dokończył - po tych słowach zostawiłem go samego i pojechałem zapłacić za pasek i szalik.

Pasek planowałem wykorzystywać w sypialni, a szalik byłby dobrym narzędziem do próby podduszenia Zazy. Chociaż, może on jeszcze do czegoś mi się przyda?

Przez następne trzy dni warczałem na wszystkich. Znowu dostałem wezwanie do sądu i zastanawiałem się co jeszcze wymyślą moi przyszli teściowie. Ojciec mojego mężczyzny znowu wpadł i zrobił mi awanturę. Powód był absurdalny - Harry znowu powiedział do niego „tato". Chciało mi się z tego okropnie śmiać, ale musiałem za wszelką cenę zachować powagę, kulturalnie i stanowczo wyprosić go z mojego gabinetu.

Jakby tego było mało to Zayn cały czas mnie zagadywał i nawet chwili nie mogłem od niego odpocząć.

- Zazdrośnik - najwidoczniej życzliwi donieśli mu, że byłem zazdrosny o nieistniejącą relację pomiędzy nim a Hazzą.

- Mhm - mruknąłem, bo myślami byłem gdzie indziej.

Wynająłem prawnika, ale wszystko wskazywało na to, że nie uda mi się uniknąć rozprawy w sądzie. Nie groziła mi wysoka odpowiedzialność, bo zarzuty były absurdalne, ale bałem się, że ucierpi moja reputacja.

Może powinienem to wszystko rzucić w cholerę i polecieć z narzeczonym na Malediwy? Tak, to chyba dobry pomysł.

Oczami wyobraźni widziałem nas kochających się na rajskich plażach i nurkujących z rekinami. Nakręciłem się, rozpiąłem spodnie, wsadziłem łapę w bokserki i zorientowałem się, że Zayn nadal siedzi i bacznie mi się przygląda.

- Tam są drzwi - drugą ręką pokazałem mu wyjście, a on zaczął się ze mnie śmiać.

- Jesteś niemożliwy - złapał się oburącz za brzuch i rechocząc radośnie poszedł w stronę wyjścia.

Pokazałem drzwiom środkowy palec i usiłowałem skupić się na robieniu sobie dobrze. Nie dane mi było dokończyć, bo tym razem spokój zakłócił mi Niall, który przyszedł z listami. Czy moi pracownicy zgubili gdzieś kulturę? Czasem żałowałem, że nie mają możliwości czytania mi w myślach, bo w takich chwilach to byłoby zbawieniem.

We choose loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz