Rozdział 29

551 11 1
                                    

🔞Louis Tomlinson🔞

Obudziłem się przerażony w środku nocy. Cały byłem rozgrzany i spocony. Harry spał smacznie wtulił się we mnie i pochrapywał cicho. Nie czułem nóg! Cholera, chyba działo się ze mną coś niedobrego.

Objąłem dłońmi prawą łydkę i lekko uniosłem kończynę do góry. Zimny pot spłynął mi wzdłuż kręgosłupa. Czułem ciężar kończyny, ale nie mogłem nią poruszyć. To jeszcze nie świadczyło o najgorszym.

Zacząłem się dotykać pomiędzy palcami. Nadal nie odczuwałem charakterystycznych łaskotek i przesunąłem palec na śródstopie. Bez zmian! Kurwa coś niedobrego działo się z moim ciałem.

I wtedy zaswędział mnie pośladek, po którym zacząłem się drapać. Drapałem i drapałem a on nie przestawał mnie swędzieć.

Harry mruczał coś przez sen. Wkurzony na nieznośny i uporczywy świąd uszczypnąłem się i prawie wsadziłem sobie w tyłek dwa palce. Harry zerwał się z krzykiem.

- Co twoje seksowne palce robią w okolicach mojego tyłka? - wychrypiał mój nieformalny narzeczony, a do mnie dotarło, że to jego macałem przez cały czas.

- Przepraszam. - stęknąłem i zacząłem się drapać, a słodkie jęki uciekały z moich ust.

- Dobrze się czujesz? - zadał pytanie Harry.

Puściłem bąka i jęknąłem spełniony.

- Boli mnie głowa, jestem głodny i strasznie chce mi się pierdzieć. - wyjęczałem.

Harry pocałował mnie w czoło i pogłaskał po policzku.

- Idź już spać doktorku. - zamruczał i znowu się we mnie wtulił a ja świadomie położyłem dłoń na jego pośladku.

W końcu Harry był moim cudownym uległym.

🔞🔞🔞

- Okropny. - powiedziałem stanowczo kiedy sprzedawca wyjął spod lady sygnety.

Zdecydowałem, że ja i Harry jesteśmy parą idealną i powinienem zachować się jak dojrzały mężczyzna. Zaplanowałem odpowiednie oświadczyny i do szczęścia potrzebny mi był odpowiedni sygnet.

- Jeszcze gorszy. - burknąłem, bo tym razem to Zayn wskazał mi jeden z sygnetów. - Do końca życia bawiłbym się w masturbację, bo Harry boi się węży.

Może i mój przyjaciel miał dobre chęci, ale sygnet z grawerem wężowych łusek nie był najlepszym wyborem. Byłem trochę zły i sfrustrowany, bo to był już piąty jubiler a ja nadal nie znalazłem nic odpowiedniego.

Wydawało mi się, że wszystko jest okropne i nie chciałem aby mój mężczyzna do końca życia nosił na palcu jakieś okropne badziewie.

- Ten! - aż krzyknąłem z wrażenia.

Był ekskluzywny i bardzo pasował do charakteru mojego partnera. Srebrny idealnie pasował do wszystkiego i miałem nadzieję, że Harry odpowiednio go doceni. Na środku miał czerwony stożek, który był rubinem a dookoła otaczały go czaszki. Cudowny.

Zadowolony z zakupów zażądałem wizyty w sklepie z ekskluzywną bielizną gdzie dokonałem odpowiednich zakupów.

🔞🔞🔞

Zamówiłem na kolację owoce morza. Otworzyłem butelkę białego wina i napełniłem nasze kieliszki. Byłem lekko zestresowany, bo pierwszy raz miałem się komuś oświadczyć. To nie tak, że pierwszy raz byłem w poważnym związku, ale Harry dopiero wkraczał w dorosłe życie i zastanawiałem się czy przyjmie moje oświadczyny.

Co prawda kilkukrotnie śmiał się, że jesteśmy jak stare dobre małżeństwo, ale nie siedziałem w jego głowie i nie miałem pewności, że naprawdę tak o nas myślał. 

Na obłożonym lodem talerzu leżały ostrygi. Zimny dreszcz przemknął mi wzdłuż kręgosłupa. Paskudztwo! Harry skropił ostrygę sokiem z cytryny. Podsunął sobie skorupę do ust i połknął jej zawartość.

Czułem jak moja grillowana ośmiornica staje mi w gardle.

- Spróbuj doktorku. – zachęcił mnie Harry. Wstał i podsunął mi do ust skorupkę. – Jak to połkniesz to wszystko inne nie będzie problemem.

- Podziękuję. – usiłowałem uprzejmie uniknąć przyjemności spożywania wątpliwej jakości skorupiaka, ale Harry był kusicielem i namówił mnie do złego.

Ostryga nie była najgorszą rzeczą, którą przyszło mi spożywać, ale postanowiłem sobie, że jadłem ją po raz pierwszy i ostatni.

- Wnioskuję, że woli pan połykać. - zamruczał Harry a ja akurat jadłem tą nieszczęsną ośmiornice i jej macka stanęła mi w gardle.

Poczerwieniałem, oczy niemal wyszły mi na wierzch. Złapałem za wino i jak ten pospolity pijak pod monopolowym zacząłem je pić prosto z butelki. Wypiłem, połknąłem i głośno beknąłem.

- Przepraszam. - spuściłem głowę, bo czułem się mega głupio a sygnet ukryty w tylnej kieszeni dżinsów zaczął mi ciążyć.

- Wyluzuj doktorku. - zaśmiał się Harry. - Jesteś już stary i lekko zniedołężniały, ale nadal mój.

Podszedł i pocałował mnie w policzek. Udawałem, że paproch wpadł mi do oka, bo z tych emocji omal się nie rozpłakałem.

Wykorzystałem moment, w którym Harry zabierał ze stołu brudne naczynia. Teraz albo nigdy.

- Wybacz, że nie uklęknę, kochanie. - zacząłem. Objąłem oburącz jego dłonie. - Jesteś moją pierwszą prawdziwą miłością. Chciałbym się z tobą zestarzeć. Harry czy uczynisz mnie prawdziwym mężczyzną i wyjdziesz za mnie?

Wyjąłem czerwone pudełeczko i je otworzyłem. W oczekiwaniu na odpowiedź serce niemal mi stanęło.

- Tak! Kocham Cię doktorku!

Uklęknął i złożył na moich ustach pocałunek. Zaczęliśmy się rozbierać i obmacywać. I wtedy zdałem sobie sprawę, że przecież nie włożyłem mu na palec sygnetu!

- Poczekaj ty niecierpliwcze, sygnet. - jęczałem kiedy zaczął robić mi loda.

Nie zareagował więc przytrzymałem jego dłoń i wsuwałem na palec pierścień.

Tak, teraz mogliśmy się kochać.

We choose loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz