🔞Louis Tomlinson🔞
Obudziłem się przerażony w środku nocy. Cały byłem rozgrzany i spocony. Harry spał smacznie wtulił się we mnie i pochrapywał cicho. Nie czułem nóg! Cholera, chyba działo się ze mną coś niedobrego.
Objąłem dłońmi prawą łydkę i lekko uniosłem kończynę do góry. Zimny pot spłynął mi wzdłuż kręgosłupa. Czułem ciężar kończyny, ale nie mogłem nią poruszyć. To jeszcze nie świadczyło o najgorszym.
Zacząłem się dotykać pomiędzy palcami. Nadal nie odczuwałem charakterystycznych łaskotek i przesunąłem palec na śródstopie. Bez zmian! Kurwa coś niedobrego działo się z moim ciałem.
I wtedy zaswędział mnie pośladek, po którym zacząłem się drapać. Drapałem i drapałem a on nie przestawał mnie swędzieć.
Harry mruczał coś przez sen. Wkurzony na nieznośny i uporczywy świąd uszczypnąłem się i prawie wsadziłem sobie w tyłek dwa palce. Harry zerwał się z krzykiem.
- Co twoje seksowne palce robią w okolicach mojego tyłka? - wychrypiał mój nieformalny narzeczony, a do mnie dotarło, że to jego macałem przez cały czas.
- Przepraszam. - stęknąłem i zacząłem się drapać, a słodkie jęki uciekały z moich ust.
- Dobrze się czujesz? - zadał pytanie Harry.
Puściłem bąka i jęknąłem spełniony.
- Boli mnie głowa, jestem głodny i strasznie chce mi się pierdzieć. - wyjęczałem.
Harry pocałował mnie w czoło i pogłaskał po policzku.
- Idź już spać doktorku. - zamruczał i znowu się we mnie wtulił a ja świadomie położyłem dłoń na jego pośladku.
W końcu Harry był moim cudownym uległym.
🔞🔞🔞
- Okropny. - powiedziałem stanowczo kiedy sprzedawca wyjął spod lady sygnety.
Zdecydowałem, że ja i Harry jesteśmy parą idealną i powinienem zachować się jak dojrzały mężczyzna. Zaplanowałem odpowiednie oświadczyny i do szczęścia potrzebny mi był odpowiedni sygnet.
- Jeszcze gorszy. - burknąłem, bo tym razem to Zayn wskazał mi jeden z sygnetów. - Do końca życia bawiłbym się w masturbację, bo Harry boi się węży.
Może i mój przyjaciel miał dobre chęci, ale sygnet z grawerem wężowych łusek nie był najlepszym wyborem. Byłem trochę zły i sfrustrowany, bo to był już piąty jubiler a ja nadal nie znalazłem nic odpowiedniego.
Wydawało mi się, że wszystko jest okropne i nie chciałem aby mój mężczyzna do końca życia nosił na palcu jakieś okropne badziewie.
- Ten! - aż krzyknąłem z wrażenia.
Był ekskluzywny i bardzo pasował do charakteru mojego partnera. Srebrny idealnie pasował do wszystkiego i miałem nadzieję, że Harry odpowiednio go doceni. Na środku miał czerwony stożek, który był rubinem a dookoła otaczały go czaszki. Cudowny.
Zadowolony z zakupów zażądałem wizyty w sklepie z ekskluzywną bielizną gdzie dokonałem odpowiednich zakupów.
🔞🔞🔞
Zamówiłem na kolację owoce morza. Otworzyłem butelkę białego wina i napełniłem nasze kieliszki. Byłem lekko zestresowany, bo pierwszy raz miałem się komuś oświadczyć. To nie tak, że pierwszy raz byłem w poważnym związku, ale Harry dopiero wkraczał w dorosłe życie i zastanawiałem się czy przyjmie moje oświadczyny.
Co prawda kilkukrotnie śmiał się, że jesteśmy jak stare dobre małżeństwo, ale nie siedziałem w jego głowie i nie miałem pewności, że naprawdę tak o nas myślał.
Na obłożonym lodem talerzu leżały ostrygi. Zimny dreszcz przemknął mi wzdłuż kręgosłupa. Paskudztwo! Harry skropił ostrygę sokiem z cytryny. Podsunął sobie skorupę do ust i połknął jej zawartość.
Czułem jak moja grillowana ośmiornica staje mi w gardle.
- Spróbuj doktorku. – zachęcił mnie Harry. Wstał i podsunął mi do ust skorupkę. – Jak to połkniesz to wszystko inne nie będzie problemem.
- Podziękuję. – usiłowałem uprzejmie uniknąć przyjemności spożywania wątpliwej jakości skorupiaka, ale Harry był kusicielem i namówił mnie do złego.
Ostryga nie była najgorszą rzeczą, którą przyszło mi spożywać, ale postanowiłem sobie, że jadłem ją po raz pierwszy i ostatni.
- Wnioskuję, że woli pan połykać. - zamruczał Harry a ja akurat jadłem tą nieszczęsną ośmiornice i jej macka stanęła mi w gardle.
Poczerwieniałem, oczy niemal wyszły mi na wierzch. Złapałem za wino i jak ten pospolity pijak pod monopolowym zacząłem je pić prosto z butelki. Wypiłem, połknąłem i głośno beknąłem.
- Przepraszam. - spuściłem głowę, bo czułem się mega głupio a sygnet ukryty w tylnej kieszeni dżinsów zaczął mi ciążyć.
- Wyluzuj doktorku. - zaśmiał się Harry. - Jesteś już stary i lekko zniedołężniały, ale nadal mój.
Podszedł i pocałował mnie w policzek. Udawałem, że paproch wpadł mi do oka, bo z tych emocji omal się nie rozpłakałem.
Wykorzystałem moment, w którym Harry zabierał ze stołu brudne naczynia. Teraz albo nigdy.
- Wybacz, że nie uklęknę, kochanie. - zacząłem. Objąłem oburącz jego dłonie. - Jesteś moją pierwszą prawdziwą miłością. Chciałbym się z tobą zestarzeć. Harry czy uczynisz mnie prawdziwym mężczyzną i wyjdziesz za mnie?
Wyjąłem czerwone pudełeczko i je otworzyłem. W oczekiwaniu na odpowiedź serce niemal mi stanęło.
- Tak! Kocham Cię doktorku!
Uklęknął i złożył na moich ustach pocałunek. Zaczęliśmy się rozbierać i obmacywać. I wtedy zdałem sobie sprawę, że przecież nie włożyłem mu na palec sygnetu!
- Poczekaj ty niecierpliwcze, sygnet. - jęczałem kiedy zaczął robić mi loda.
Nie zareagował więc przytrzymałem jego dłoń i wsuwałem na palec pierścień.
Tak, teraz mogliśmy się kochać.
CZYTASZ
We choose love
FanfictionHarry Styles uczęszcza do psychiatry z powodu problemu z wyrażaniem i rozumieniem emocji. Przyjaźni się z ludźmi, którzy współpracują z mafią. Pije, pali i współżyje z przypadkowymi dziewczynami. Doktor Louis Tomlinson proponuje mu nietypową formę...