Rozdział 24

518 9 1
                                    

🔞Harry Styles🔞

- Cześć Desmond! - wtoczyłem się do domu i odruchowo powiedziałem do staruszka po imieniu.

Cholera jasna! Louis tyle dla mnie zrobił, a wystarczyło, że ja Harry wypiłem o jedno piwo za dużo i dwa miesiące intensywnych terapii psu w dupę poszło się jebać.

- Znaczy się dobry wieczór szanowny ojcze. - poprawiłem niefortunną wypowiedź, ale ten dziwny człowiek, z którego plemników składały się komórki mojego ciała nie zaakceptował mojego poprawnego powitania.

Poczerwieniał, przysiadł na taborecie i teatralnie złapał się za serce.

- Ty niewychowany gówniarzu! Zawału przez ciebie dostanę. - oznajmił spokojnie. - Przeproś, bo w tym domu to ja rządzę i nie pozwolę się obrażać!

Wzruszyłem ramionami, pokazałem mu język i powlokłem się do swojego pokoju.

Słyszałem, że ojciec komentuje moją błyszczącą kuleczkę, ale byłem jeszcze pijany i marzyłem tylko o łóżku, poduszce i krainie snów.

Doczłapałem się i z jękiem rzuciłem na łóżko. Przytuliłem się do kołdry.

Podświadomie żyłem nadzieją, że mój zmęczony alkoholową libacją organizm umożliwi mi szybkie zaśnięcie, ale tak się nie stało. Przewracałem się z boku na bok, aż w końcu położyłem się na plecach i zacząłem patrzeć w sufit. Westchnąłem teatralnie.

Kusiło mnie żeby zadzwonić do doktorka, ale wiedziałem, że on jutro pracuje i dlatego z bólem serca wyrzuciłem z głowy ten pomysł. Postanowiłem obejrzeć coś w telewizji i na nieszczęście akurat natrafiłem na „50 twarzy Greya". Zaskomlałem żałośnie. Nie dość, że byłem pijany, zmęczony i podniecony to jeszcze w telewizji leci klasyka BDSM! Cholera jasna!

🔞🔞🔞

Obudziłem się z lekkim bólem głowy. Zgodnie ze starą zasadą „czy się strułeś tym się lecz" zrobiłem sobie drinka. Znalazłem w domu colę i wymieszałem ją z wódką. Było przepyszniutkie. Oblizałem wysuszone wargi i wpadłem na ojca.

- Cześć tato. – uprzejmie zacząłem rozmowę, ale oczywiście mnie zignorował.

Znowu burknął, że jestem niewychowanym gówniarzem, ale tym razem go zignorowałem. Wczorajsza wypowiedź nie byłą właściwa i dlatego postanowiłem się bardziej pilnować. Chciałem żeby doktorek był ze mnie dumny i liczyłem, że w nagrodę otrzymam dziesięć klapsów na goły tyłek.

Aż jęknąłem, bo obrazy podsyłane mi przez wyobraźnię były naprawdę gorące.

Klęczałem, z ust sączyła mi się ślina wymieszana ze spermą, a doktorek – mój uroczy seksowny sadysta oblewał mnie miodem.

- Cholera jasna. – jęknąłem czując w bokserkach znajomą ciasność. Znowu byłem twardy i powinienem rozwiązać ten problem. W końcu nie mogłem iść do ludzi ze stojącym na baczność kutasem!  

Jak zwykle poszedłem do doktorka. Wszedłem do budynku i potulnie usiadłem pod gabinetem. Początkowo planowałem zrobić mu zapowiedzianą wizytę, ale po drodze postanowiłem być spontanicznym. Skorzystałem z łazienki, a kiedy Louis wyszedł na przerwę zauważył mnie siedzącego przed drzwiami.

- Cześć! - przywitałem się pierwszy, bo Louis wpatrywał się w telefon i chyba nie zauważył, że siedzę przed jego drzwiami i niecierpliwie oczekuję, aż on zaproponuje mi ostre bzykanie.

- Hej! Byliśmy umówieni? - w głosie doktorka słyszałem zaniepokojenie.

- Nie. - wstałem, zbliżyłem się do doktorka i  przysunąłem usta do jego policzka.

We choose loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz