Rozdział 25

558 6 7
                                    

🔞Louis Tomlinson🔞
Po raz kolejny zakląłem i ponownie wyrzuciłem na podłogę wszystko, co do tej pory udało mi się zapakować do walizki. Spotkało mnie nieszczęście, bo musiałem jechać na wyjazd integracyjny i obowiązkowe szkolenie o  bardzo ważnym problemie, na który składały się: archiwizacja historii choroby i obsługa edytora tekstu.

Najpierw nakrzyczałem na osobę, której przypadło w udziale poinformowanie mnie o tej bardzo ważnej sprawie. Potem usiłowałem wmówić rozmówcy, że nie wie co robi i na ten bardzo ważny wyjazd integracyjny powinien się udać mój recepcjonista. Odpuściłem sobie w dniu, w którym przyszedł do mnie list z miłą  adnotacją, że w przypadku nie stawienia się zostanę nagrodzony karą finansową w wysokości tysiąca funtów. Od razu spuściłem z tonu. Niby nie była to dla mnie duża kwota, bo zarabiałem o wiele więcej, ale wolałem ją przeznaczyć na bieliznę dla mojego chłopaka niż na kolejną torebkę żony prezesa tej korporacji, która zmusiła mnie do uczestnictwa w szkoleniu.

Nie musiałem za nic płacić, ale też nie chciało mi się lecieć do Hiszpanii.

No to pięknie.  Wpadłem jak śliwka w kompot i niestety miałem wątpliwą przyjemność leżenia na samym dnie.

Wyrzuciłem wszystko z szafy i zacząłem się zastanawiać jakie ubrania powinienem spakować. Zacząłem od niezbędnych rzeczy i umieściłem w walizce bokserki i moje ukochane vansy. Mogłem chodzić nago, ale bez butów nigdzie nie polecę! Potem poszedłem do łazienki i z kosza z rzeczami do wyprania wyjąłem dżinsową koszulę i czarny tank top. Dokładnie wszystko obwąchałem, nie wyczułem nieprzyjemnego zapachu i z czystym sumieniem zapakowałem te rzeczy do walizki.  Hej, udało mi się spakować, a to, że  miałem bałagan w całym mieszkaniu nie było dla mnie az tak dużym problemem. Zayn na pewno przyjdzie podlać mi sukulenty i paprocie. Byłem pewien, że będzie się nudził i posprząta mi mieszkanie! Pokrzepiony tą myślą położyłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Akurat był jaki serial o lekarzach, który czasami lubiłem oglądać. Ciekawe z jakimi dziwnymi przypadkami będą się stykać medycy na ekranie!

Obudziłem się gdy pierwsze promienie słońca zaczęły ogrzewać moje policzki. Z jękiem wyprostowałem bolące ramiona. Kanapę miałem wygodną, ale zdecydowanie ten mebel nie nadawał się na miejsce do spania. Ziewnąłem i powlokłem się do łazienki. Wszedłem pod prysznic i z lenistwa umyłem zęby pod prysznicem.

Zdecydowałem się na wygodne ubrania, które nie spowodują u mnie niepotrzebnego dyskomfortu. Czarne dresy, zielona koszula w paski i vansy. Zdecydowałem się założyć okulary przeciwsłoneczne. Wziąłem walizkę, wsunąłem do kieszeni telefon i dzierżąc w dłoni szklankę z kawą opuściłem mieszkanie. Hej, byłem zaspany i nie myślałem o tym co robię. Wsiadłem do taksówki i po kilkunastu minutach dotarłem na lotnisko.

Przy odprawie okazało się, że nie wpuszczą mnie ze szklanką na pokład. Zły i sfrustrowany wyrzuciłem naczynie do śmietnika. Jak tak dalej pójdzie to poranną kawę będę popijał z doniczki lub wiadra od mopa. Potem okazało się, że miałem w kieszeni jakieś druciki i znowu musiałem opróżnić walizkę i wszystko co miałem w kieszeniach zostało po raz kolejny sprawdzone. Cholera, akurat dzisiaj szczęście mi nie sprzyjało.

W końcu mnie przepuścili. Ciągnąc za sobą walizkę, która z początku nie chciała współpracować zdecydowałem się pójść na śniadanie. Czułem lekki głód i dlatego kupiłem sobie bagietkę czosnkową i malinową herbatę z kardamonem.

Wszedłem na pokład samolotu i zająłem miejsce. Akurat tutaj szczęście mi dopisywało, bo mimo, że leciałem klasą ekonomiczną to miejsce miałem przy oknie. Wyjąłem z podręcznej torby książkę i zacząłem ją czytać. Niall polecił mi jakiś szwedzki kryminał i już po kilku stronach byłem ciekawy co wydarzy się dalej i co spotka głównego bohatera.

We choose loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz