Szkolne korytarze liceum sportowo artystycznego były długie i szerokie. Zbyt długie dla Gerarda, który właśnie próbował dogonić idącą przed nim dziewczynę. Poruszała się na szpilkach jak modelka i nie mógł oderwać oczu od jej wspaniałych nóg. Przed chwilą dotykał tej niesamowicie gładkiej skóry i chciał więcej. Poszedł za nią, kiedy go zawołała, aby do niej dołączył. Zanim wstał, wyszła pierwsza z sali, w której grali w butelkę i wyglądało to tak jakby przed nim uciekała. Szła szybko, oglądając się od czasu do czasu na niego i uśmiechając. Podobało mu się to, bo miał wrażenie, że goni króliczka, a przecież to większa przyjemność niż go złapać i mieć. Z drugiej strony może mogliby zrobić coś więcej poza pocałunkiem. Martin powiedział, że dziewczyna wyglądała na chętną, a on równie chętnie by spróbował tego czego do tej pory próbować nie chciał. Na pewno nie z dziewczyną. Ta była pierwszą i nie zamierzał pozwolić jej uciec.
— Hej, zaczekaj — zawołał, ale ta udawała, że nie słyszy. — Chcę z tobą porozmawiać. Co się gapisz? — rzucił do przechodzącego nastolatka, który wyszedł z toalety i zapatrzył się na dziewczynę. — Nie dla psa kiełbasa — warknął.
Zamierzał popchnąć młodego, ale nieznajoma zniknęła mu za załomem korytarza, więc pobiegł za nią próbując uspokoić swoje serce. Serce, które przepełniało się strachem, że ją straci. Na szczęście czekała na niego przy schodach i dostrzegając go weszła krok za krokiem po stopniach do góry.
— Tam nie wolno nam dzisiaj jeszcze wchodzić — zawołał, by ją uprzedzić, że drugie piętro jest zamknięte. — Pieprzyć to i tak każdy tam wchodzi — mruknął pod nosem i podbiegł do schodów.
Pokonując szybko stopnie wsłuchiwał się w rytm jej kroków, które nagle ustały. Czekała na niego. Podekscytowany pokonał ostatnie schodki i znalazł się w kolejnym korytarzu. Stała przy oknie wpatrując się w coś za nim. Podszedł do niej i stanąwszy za nią spojrzał na to co ona. Widok świateł miasta oszałamiał, kiedy noc pokryła wszystko wokół. Niemniej to nie tym interesował się. Coś innego zaprzątało mu głowę. Zbliżył się bardziej do niej prawie dociskając klatkę piersiową do jej pleców. Lubił to, że była taka wysoka. Sam był wysoki, bo miał prawie metr dziewięćdziesiąt i bez szpilek ona będzie sięgać mu czubkiem głowy do ramienia. Idealnie dla niego.
— Wiesz, że jesteś piękna?
Pochylił się, aby dyskretnie wciągnąć zapach jej perfum. Były słodkie, upajające. Odważył się położyć dłonie na jej biodrach. Przylgnął do niej bardziej, a ona do niego. Jego penis budził się do życia zainteresowany w końcu dziewczyną w której było coś tak zaskakującego, że na to reagował. Może faktycznie trzeba było znaleźć tę jedyną i jest ze mną wszystko dobrze. Nie jestem chory – odetchnął z ulgą.
— Chciałbym znów cię pocałować. Masz miękkie włosy — powiedział, dotykając nosem jej loków. — Uwielbiam długie włosy. To moja słabość.
Odwróciła się w jego ramionach i spojrzała mu głęboko w oczy swoimi piwnymi. Uniosła dłoń i przesunęła palcem po jego wargach. Paznokcie miała pomalowane na wściekłą czerwień, taką samą jak jej szpilki. Rozchyliła swoje usta zachęcająco, więc uznał to za zaproszenie i pochylił się. Pocałował ją zapominając o delikatności. Naparł mocno na jej usta swoimi, rozchylając je językiem, a ona mu na to pozwoliła. Czując się ośmielony bardziej przesunął ręką wzdłuż jej ciała, aż pod sukienkę. Znów pragnął dotknąć jej skóry. Coś było w tej dziewczynie, że chciał posunąć się bardzo daleko. Nawet tutaj na korytarzu. Westchnął, kiedy znów gładkość uda w niego uderzyła i zbadał je palcami sięgając głębiej pod sukienkę. Chciał poczuć jej koronkowe majteczki i najlepiej je zdjąć. Ona jednak miała inne plany i przerwała pocałunek odpychając go na długość rąk.
CZYTASZ
W rytmie miłości tom 1
RomanceMiłość jest niczym muzyka. Ma w sobie melodię, która dociera do duszy. Jest rytmem, w którym biją równo zakochane w sobie serca. Bez znaczenia, czy ktoś tego chce, czy nie, uderza w każdą strunę, tworząc więzi, budując związki. Czasami trąci złą nut...