Hej, przed Wami ostatni rozdział tomu pierwszego. Niestety będzie trzeba czekać na kolejny tom. Żałuję, że nie jestem robotem, bo wtedy mogłabym pisać i pisać. Jak wspominałam chyba poprzednio, to skupiam się na czwartym tomie Uśmiechu losu. Część jest już prawie napisana. Potem wracam do chłopaków z rytmu i będę pisać ile się da, aby mieć zapas rozdziałów i móc publikować je na blogu, a potem jak skończę tom pisać, to wydać go jako ebook. Proszę uzbrójcie się w cierpliwość.
W tym czasie będzie tutaj przerwa, Planuję, że za miesiąc już będę mogła wstawiać kolejny tom W rytmie miłości.
Pozdrawiam serdecznie każdego Was. Dziękuję za zakup moich tekstów.
Gerard nie mógł znaleźć sobie miejsca. Odkąd wrócił ze szpitala, wszelkie próby znalezienia jakiegokolwiek zajęcia spełzały na niczym. Znał powód i przez to ostatnie noce od powrotu do domu także były nieprzespane. Nie widział Olivera od dwóch dni. Dwa dni, dwie noce wystarczyło, że coś się z nim działo. Chciał zobaczyć tego chłopaka. Byłoby łatwiej, gdyby Oli nadal przebywał w szpitalu. Wypisano go jednak i Gerard nie miał odwagi pojechać do jego domu. Co niby miałby mu powiedzieć. Po co przyjechał? Odpowiedź była prosta, bo zwykłe odwiedziny chorego to coś wskazanego, ale i tak tchórzył. Ostatnio też pisał z Oliverem wczoraj rano. Niby taka przerwa jest mu potrzebna, bo mówi wiele o tym czego chce. Dzięki temu nie działa pod wpływem chwili, ale mimo wszystko to nie było dobre.
Wstał z łóżka, na którym dotąd leżał bezczynnie. Podszedł do okna,z którego rozciągał się widok na okolicę. Po chodnikach spacerowali nieliczni ludzie, a na skwer, gdzie znajdował się niewielki park i plac zabaw był pusty. Latem, każdego dnia, to miejsce było okupowane przez dzieci. Często chodził tam z Williamem. Chłopiec lubił wspinać się po drabinkach i udawał, że jest jednym z jego ulubionych transformersów. W sumie, kto by nie chciał być Optimusem Primem.
Gerard przypomniawszy sobie o czymś, zbliżył się do biurka i wysunął górną szufladę. Tam, wśród notatników i innych szpargałów, leżała figurka przywódcy Autobotów. Wziął ją do dłoni. Miała nie więcej niż osiem centymetrów. Uśmiechnął się na wspomnienie, które napłynęło samo.
Jego siedmioletni brat wyciągnął dłoń na której leżała figurka.
— To dla mnie? — zapytał Gerard, tworząc słowa za pomocą gestów, po czym wziął figurkę.
— Dla ciebie — odpowiedział w ten sam sposób chłopiec. — Jest po to, aby cię chronić. Jeżeli kiedyś spotkasz ważną osobę w swoim życiu, to podaruj jej Optimusa. Teraz będzie cię chronił przed mamą i tatą, a potem tę osobę przed wszystkim co złe. A będąc z tym kimś, także będziesz pod jego ochroną. Daj ją jednak temu komuś, jeżeli będziesz pewny, że to jest ktoś naprawdę dla ciebie ważny.
Wzruszony, piętnastoletni Gerard, był w stanie tylko pokiwać głową i zacisnął figurkę w dłoni.
Teraz osiemnastoletni chłopak zrobił to samo mrugając szybko powiekami, aby odgonić łzy. Jedna i tak uciekła na wolność i potoczyła się po jego policzku pokrytym krótkim zarostem. Od szesnastego roku życia musiał się golić, ale ostatnio nie chciało mu się tego robić.
— Dziękuję ci za twoją mądrość braciszku.
Nie miał pojęcia kim w przyszłości będzie Willie, którego mądrość przekraczała wszelkie granice, ale wiedział, że ten chłopiec wyrośnie na dobrego człowieka. Na pewno mu w tym pomoże. Tak jak on mu pomógł podjąć decyzję. Dzięki tej małej figurce.
CZYTASZ
W rytmie miłości tom 1
RomanceMiłość jest niczym muzyka. Ma w sobie melodię, która dociera do duszy. Jest rytmem, w którym biją równo zakochane w sobie serca. Bez znaczenia, czy ktoś tego chce, czy nie, uderza w każdą strunę, tworząc więzi, budując związki. Czasami trąci złą nut...