Temperatura nie wzrośnie powyżej piętnastu stopni. Prognozy przewidują opady deszczu przez cały dzień. Jest szansa, że...
Quinn przełączył stację radiową. Nikt nie musiał mu mówić jaka będzie dzisiaj pogoda. Wystarczyło wyjrzeć przez okno i miał wgląd we wszystko. Westchnął jedynie, bo nie lubił deszczu i zimna. Zazwyczaj wtedy miał ochotę usiąść pod kocem, z filiżanką herbaty, przy dobrym filmie. Najlepiej jakby dołączył do niego jego chłopak. Niekoniecznie wtedy musieliby oglądać film. Tak jak wczoraj, najpierw było miło, przyjemnie na randce, a potem skończyli w łóżku. Uwielbiał Maxa. Ba, to nawet za mało powiedziane. Kochał go. Jeszcze tego nie wyznał chłopakowi, ale czekał na idealną okazję do tego.
— Nie wiem o czym myślisz, ale skończ to robić, bo spóźnimy się do szkoły.
Quinn drgnął, kiedy usłyszał głos Christophera. Uświadomił sobie, że siedzi w kuchni przy śniadaniu, którym był jedyny tost jakiego sobie zrobił i nawet nie wziął kęsa. Nie był głodny. Potem, gdy to się zmieni, kupi coś sobie w szkole.
— Chris, powiedz w jaki sposób można komuś powiedzieć o swoich uczuciach?
— To znaczy, że co?
Nicholls podszedł do lodówki, wyjął z niej sok i wrzucił do swojego plecaka. Chłopak zaskoczył go tym pytaniem. Domyślał się czego ono dotyczy, ale wolał się upewnić. Chociaż wolałby, aby Quinn nie czuł nic do Maxa. Nadal nie lubił tego chłopaka. Nawet po tym jak dotarło do niego, że nie jest zakochany w młodym Greenwoodzie.
— To, to o czym myślisz. Chyba kocham Maxa.
— Chyba?
— No, na pewno. Zasypiam myśląc o nim, wstaję myśląc o nim...
— Dobra, przestań, bo się rozpędzisz, a ja nie chcę wiedzieć co jeszcze robisz myśląc o nim.
— Ha — Quinn wycelował palec z Christophera — to ty o tym powiedziałeś. Głodnemu chleb na myśli, co?
— Głodny głodnemu wypowie — odgryzł się Nicholls.
— A nie, bo jestem najedzony...
— Jak możesz być najedzony, skoro nawet tostu nie zjadłeś?
Obaj słysząc pytanie dwunastolatki zamilkli, zanim temat zszedłby w stronę w której Sophia nie powinna uczestniczyć. Nastolatka spojrzała na nich, kiedy przerwali rozmowę.
— Przeszkodziłam w czymś?
— Nie, nie — odpowiedzieli jednocześnie.
— Czyli gadaliście pewnie o seksie. No co robicie takie miny? Nie jestem dzieckiem. Ruszy się któryś z was i podrzuci mnie do szkoły? Mama powiedziała, że to zrobicie. Harry też z samego rana musiał jechać do firmy, więc zostaliście mi wy. Leje jak z cebra i nie zamierzam iść do szkoły pieszo.
— Już, tylko polecę po bluzę — powiedział Quinn.
Wstał od stołu i przeniósł talerz z tostem na blat kuchenny. Potem pobiegł na piętro, by wśród wielu rzeczy, często bardzo kolorowych, znaleźć bluzę na dzisiejszy dzień. Nigdy nie szedł do szkoły w tym samym w czym był dnia poprzedniego. Nie rozumiał, dlaczego inni tak robią. Założył bluzę, ale przed wyjściem jeszcze spojrzał w lusterko. Poprawił grzywkę i stwierdził, że powinien udać się do fryzjera. W drodze na parter zadzwonił do salonu, do którego chodził, by umówić się na strzyżenie. Potem napisał do Maxa.
Hejo. Mam nadzieję, że już wstałeś. Wiem, że masz dzisiaj na późniejsze lekcje, ale szkoda dnia na spanie. No chyba, że to było by ze mną. Pamiętaj o dzisiejszym spotkaniu w pizzerii z moimi znajomymi. Poznasz w końcu Olivera i jego brata, o ile ten przyjdzie.
CZYTASZ
W rytmie miłości tom 1
RomanceMiłość jest niczym muzyka. Ma w sobie melodię, która dociera do duszy. Jest rytmem, w którym biją równo zakochane w sobie serca. Bez znaczenia, czy ktoś tego chce, czy nie, uderza w każdą strunę, tworząc więzi, budując związki. Czasami trąci złą nut...