Epilog

546 24 12
                                    

~3 lat później ~

*Pansy Pov*

Po obaleniu Voldemorta świat się zmienił na lepsze.

Mój ojciec nie chciał pogodzić się ze statusem krwi Hermiony, a podczas bitwy o Hogwart nawet próbował ją zabić, bym jak to ujoł "Wróciła na dobre tory". Szczerze go nie nawidzę i nie żałuję, że nie mam z nim kontaktu. Matka trzyma jego stronę w tym samym czasie pisząc do mnie listy, że mnie rozumie i wspiera, ale wiem, że nigdy nie powie tego na głos, bo się go boi.

W sytuacji Draco mieli problem, że to nie ja zostanę jego żoną, tylko jakiś okularnik z blizną, co prawda jego matka powedziała mu, że zawsze wiedziała, że wolał facetów, i że go wspiera, po jego ojcu widać było, że kocha syna, ale nie dokońca chciał czegoś takiego, teraz po czasie widac, że całkowice to zaakceptowali, albo choć się z tym pogodzili, trochę mu tego zazdroszczę.

-Mogę tak iść? - Powiedziałam wchodząc do naszej wspólnej sypialni. Poprawiłam czarny smoking i zrobiłam seksowny obrót wokół siebie.

-Łał.. Seksi. - Odpowiedziała Grander przygryzając dolną wrgę.

-Czyli może być?

-Mhmmm.... - Podeszłam bliżej, objęłam ją w pasie i przyciągnęła. Do pocałunku. - Zapniesz mi sukienkę? - Spytała po chwili.

-Jasnę.

Obróciła się, bym zapieła suwak na jej plecach.

-A może najpierw się jeszcze zabawimy? - Zapytałam wsuwając dłonie pod zamek ubrania.

-Skarbie, ty jesteś wiecznie napalona. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale śpieszy nam się dzisiaj.

-Niech Ci będzie. Kto będzie świadkiem Draco jak nie ja? - Odsunęłam jej piękne kręcone włosy na bok i zapiełam jej seksowną czerwoną sumienkę. Muskając dłonią jej ramię pocałowałam tylnią część szyji Miony. - Mam nadzieję, że następny ślub będzie już nasz.

-Może byś się w końcu oświadczyła a nie. - zaśmiała się. Przyciągnęłam ją do siebie i przytuliłam mocno w tali.

-Moze kiedyś się doczekasz. - Mruknęłam w jej szuję.

-Dobra... Dobra jedziemy.

* * *

-I jak się czujecie? Panie i Panie Malfoy-Potter. - Zaśmiałam się, gdy weszliśmy na salę weselną.

-Cudownie dziękujemy. - Zaśmiał się Draco zabierając mnie na słówko.
-Dobra Pansy, kiedy chcesz to zrobić?

-Nie będę odbierać wam waszego dnia. Bez przesady.

-Ale pokaż pierścionek.

-Niech Ci będzie. - Z kieszeni wewnątrz marynarki mojego smokingu, wyjęłam małe czarne pudełeczko zaręczynowe, w środku którego znajdował się złoty pierścionek z sporym czerwonym kamieniem, który nie był idealnie wyszlifowany, co dodawało charakteru ślicznej obrączce.

-Piękny, na pewno się jej spodoba.

-Mam nadzieję

-Co tam robicie? - Spytała Hermiona.

-Nic nic. - Odpowiedziałam i w panice zamknęłam podełko i schowałam do tylniej kieszeni.

-Co tam masz? Pokazuj.

-Mnie tu nie ma. Powodzenia. - Zaśmiał się blądyn i szybko zostawił nas same.

-Pokazuj. - Powtórzyła i przytuliła się do mnie.

-Ale ja nic nie mam. - Dziewczyna szybkim ruchem, wyciągnęła z kieszeni spodni czarny przedmiot.

-Co to?...

-Ty wszystko wywęszysz? - Zaśmiałam się. - Otwórz. - Powiedziałam, a moje serce z nerów łomotało.

Hermiona nie pewnie otworzyła pudełko.

-Wyjdziesz za mnie? - Spytałam. - Co prawda chciałam zapytać w bardzej sprzyjających warunkach, ale skoro już mnie nakryłaś.

-Zamknij się już. - Powiedziała, rzucając mi się na szyję i złączyła nasze usta.

-To tak czy nie? - Zaśmiałam się, gdy się rozłączyłyśmy.

-Tak, wariatko. Jest piękny. - Powiedziała zakładając pierścionek  na palec.

-Czyli za niedługo zostaniesz Panią Parkinson?

-Albo raczej ty Panią Granger.

-To się jeszcze zobaczy. - przewróciłam oczami. - Kocham cię. - Wyszeptałam przytulając ją mocno.

-Ja ciebie też.

PS. Zostałam Panią Granger.






Koniec.....

_____________

Mam wrażenie, że całość wyszła chaotycznie, ale mam nadzieję, że dało się to przeczytać.

Enemies |Pansmione|Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz