6

488 46 3
                                    

Delikatne promienie słońca oparły się na jej twarzy na długo przed tym jak zadzwonił budzik.

 Otworzyła zaspane oczy rozglądając się dookoła. Czy to wszystko było jedynie wyjątkowo realistycznym snem, czy istotnie spotkała wczoraj Malfoya? Chwilę poświęciła na zastanawianie, starając się ułożyć sobie wszystkie wczorajsze wydarzenia. W końcu jednak sama przed sobą musiała przyznać, że Draco jej się nie śnił i, że istotnie spędziła z nim cały wczorajszy dzień, ba, mówiąc więcej umówiła się też na dziś. 

Spojrzała na zegarek, który wskazywał dokładnie ósmą rano. Ziewając podnosiła się z łóżka. Nie podejrzewała Malfoya o specjalną punktualność, ale skoro 8.30, to ona będzie gotowa. Raźnym krokiem ruszyła pod prysznic, zabierając po drodze brązowe bikini z białymi kwitowymi wzorkami, krótkie dżinsowe szorty i lekki czarny top na ramiączkach. 

Stojąc pod prysznicem zatraciła jednak zupełnie poczucie czasu, a chłodna woda przynosiła otrzeźwienie i sprawiała przyjemność. Przyjemne chwile przerwało nagłe pukanie do drzwi. „Niech puka" pomyślała nie mając zamiaru ruszać się z miejsca. Jednak z każdą sekundą dźwięk nasilał się, aż w końcu zmienił się w natarczywe walenie. „Merlinie! Draco!!" trzeźwa i nieco paniczna myśl przebiegła przez jej umysł, gdy mózg skojarzył pukanie z umówionym spotkaniem, po czym prędko wyskoczyła z łazienki, owijając się po drodze tylko wielkim, puszystym ręcznikiem. 

Podchodząc do drzwi zerknęła przelotnie na zegarek, była minuta po wpół do dziewiątej. Punktualność godna podziwu, tym bardziej, że wieczorem tak bardzo narzekał.

     - Nooo, nareszcie!- usłyszała pełen pretensji głos - Już myślałem, że zmieni...- urwał widząc kobietę owiniętą w ręcznik i bez skrępowania, przynajmniej z jego strony, zlustrował bacznym wzrokiem jej niemal roznegliżowane ciało - Granger,  zawstydzasz mnie. Chcesz iść TAK na śniadanie?- machnął ręką w kierunku jej skąpego ubioru z charakterystyczną malfoyową miną. Sam ubrany był w sięgające do połowy łydki, obszarpane na dole dżinsy, czarną koszulkę polo rozpiętą pod samą szyją, oraz czarne męskie japonki. Jego roztrzepane włosy powiewały, lekko poruszane cyrkulującym powietrzem.

     - Nie bądź śmieszny. Jestem w stanie uwierzyć we wszystko, ale nie twoje zawstydzenie - odszczeknęła, na co on jedynie uśmiechnął się przekornie. Całe rano zastanawiał się, czy wczorajszy dzień nie był jakimś omamem. Wszystko jednak wskazywało na to, że ona była prawdziwa.

     - I słusznie - przyznał, odnosząc się do jej kpiny na temat jego pruderyjności. - Ale chyba lepiej będzie jeśli się ubierzesz - dodał, znów lustrując ją wzrokiem, którego blask jasno dawał jej do zrozumienia, że prezentowany widok bardzo mu się podoba.- Jeśli pójdziesz tak, to obawiam się, że nie będę w stanie trafić jedzeniem do ust - jego oczy wreszcie, po długim postoju w okolicach nóg, a potem klatki piersiowej, natrafiły na jej spojrzenie. Kobieta z rezygnacją pokręciła głową.

     - Może i się zmieniłeś, ale ciągle jesteś zboczony - westchnęła cicho, wpuszczając go do środka. Nie mogła jednak mieć do niego pretensji, bo sama sprowokowała tą sytuację.

     - Jestem facetem - powiedział, mijając ją i udając się prosto do salonu. Hermiona podążyła za nim, pilnując, aby ręcznik nie zsunął się choćby o milimetr. - Heteroseksualnym facetem, jeśli idzie o ścisłość - mówił dalej, obserwując, jak kobieta idzie w ślad za nim. - Heteroseksualnym facetem, który ma dobry gust i potrafi docenić piękno - perorował w jakiejś dziwnej pieśni pochwalnej dla samego siebie, a jej ciężko było zachować powagę, choć jednocześnie swoimi ukrytymi komplementami miło łechtał też jej ego.

     - Daj mi minutkę - poprosiła, aby uciąć krępującą rozmowę, po czym szybko udała się w stronę sypialni. Im szybciej ubierze swoje ciuchy, tym lepiej!

Dramione: Bieg Ku PrzyszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz