Minęło osiemnaście z dwudziestu jeden dni jakie Hermiona spędzić miała na Hawajach.
Większość tego czasu spędzała w towarzystwie Dracona, poznając egzotyczne wyspy okalające Maui lub po prostu wygrzewając się na słońcu, zajadając egzotycznymi deserami lub popijając drinki wprost ze skorupki kokosa.
Dzień za dniem zżywali się ze sobą coraz mocniej, coraz bardziej się poznając, doceniając swoje zalety i przyzwyczajając do wad. Każdego ranka spotykali się na śniadaniu, aby rozstać długo po kolacji.
Kilka razy zdarzyło im się nawet spędzić wspólnie noc w jednym ze swoich apartamentów, siedzieli wtedy na łóżku i zjadając się zamówionymi do pokoju lodami, gadali jak zwykle mieszając sprawy poważne z żartami. Czuli się ze sobą tak, jakby byli przyjaciółmi całe życie, a historia ich starej nienawiści nigdy nie miała miejsca.
Każdego ranka, kiedy jej spojrzenie wychwytywało wchodzącego do hotelowej restauracji blondyna, jej serce wykonywało akrobatyczne niemal ewolucje, głośno obijając się o klatkę piersiową. Sama przed sobą nie chciała się jednak przyznać, że ich znajomość dawno przestała być już jedynie zwykłą sympatią.
Obawiała się, że zaczyna zakochiwać się w blondynie, a najgorsze było to, że nie potrafiła, baaa, chyba wcale nie chciała tego zatrzymać. I choć wyrzuty sumienia wobec narzeczonego, który przecież czekał na nią w domu, coraz bardziej dawały o sobie znać, z całych sił starała się je tłumić i po prostu żyć chwilą tu i teraz.
- Cześć murzynku - przywitał się, podchodząc do ich stałego stolika. Od kilku dni mianował ją murzynkiem, ze względu na intensywny odcień brązu, jaki od słońca przybrała jej skóra.
- Cześć - uśmiechnęła się, nadstawiając policzek, żeby mógł złożyć na nim pocałunek.
- Co dzisiaj mamy w planach?- zapytał, nalewając sobie kawy i spoglądając na nią zza kurtyny opadniętej nonszalancko grzywki.
- Nie wiem jak ty, ale ja mam dziś lenia. Zamierzam przez cały dzień smażyć się na plaży popijając drinki - odparła, odgryzając kawałek soczystego, żółtego melona.
- W swoim planie zapomniałaś o jednym ważnym punkcie...- westchnął, wymachując jej przed nosem widelcem.
- Taaaak?- zabawnie przeciągnęła samogłoskę.- A jakim?
- Że pomiędzy jednym, a drugim drinkiem, będziesz zabawiała swoją obecnością pewnego seksownego blondyna - uściślił nieskromnie, obdarowując ją jej ulubionym łobuzerskim uśmiechem, od którego w jego policzkach tworzyły się urocze dołeczki.
- Ach no tak. Wybacz, moje przeoczenie - odparła z uśmiechem, z przechyloną głową obserwując z jaką lubością upija łyk kawy ze swojej filiżanki.
- Cóż..- odstawiając kawę na stół i seksownie oblizując z jej resztek wargi, czym niemal doprowadził ją do szaleństwa, dodał - wybaczę ci to przeoczenie. Będę na tyle wspaniałomyślny - oznajmił udawanie protekcjonalnym tonem. Hermiona zaś zaśmiała się głośno.
- Dzięki ci o panie!- powiedziała, w tym samym czasie teatralnie kłaniając się przed blondynem.
Po zjedzonym śniadaniu udali się na plażę. Szybko znaleźli odpowiednio nasłonecznione i nie zatłoczone miejsce, rozkładając tam swoje ręczniki. Draco uwielbiał spędzać z nią czas w ten właśnie sposób. Nie dość, że była prawie naga („Boże pozwól mi ozłocić pomysłodawcę bikini!!"), to jeszcze od pewnego czasu prosiła go o pomoc w smarowaniu kremem. Czas na plaży, był zdecydowanie najbardziej ulubioną formą wypoczynku dla Draco, odkąd Hermiona spędzała go z nim.
CZYTASZ
Dramione: Bieg Ku Przyszłości
FanficBłękit nieba, gorący piasek, szum oceanu i ich dwoje. Ona rozczarowana związkiem i brakiem zainteresowania ze strony narzeczonego, On pragnący od życia czegoś więcej niż majątek i pozycja. Jeszcze wczoraj pałający do siebie niechęcią, dziś już doroś...