W życiu młodej pani doktor nastała sielanka. Co dzień rano budziła się z szerokim uśmiechem na twarzy, zupełnie z takim samym z jakim poprzedniego wieczora zapadała w sen.
Każdego dnia, tuż po wyjściu z domu, pierwszą rzeczą jaką widziała przed nim, był czarny, sportowy wóz, zaparkowany na jej podjeździe, a obok niego uśmiechnięty szeroko blondyn z nieodłącznym słonecznikiem w dłoni. Ten sam schemat powtarzał się również po wyjściu z pracy. Znów czarne Porche, znów słonecznik na przywitanie i ten ukochany uśmiech, tak idealnie współgrający z radosnymi iskrami rozświetlającymi jego błękitne oczy.
Życie stało się bajką, taką o jakiej marzy każda mała dziewczynka. Hermionie aż trudno było uwierzyć, że od powrotu Dracona minął jedynie tydzień.
Miała wrażenie, że czas ciągnie się nieznośnie długo. Zwłaszcza ten czas, kiedy jego nie było w pobliżu. I jak na złość, kiedy w końcu mogli być razem, uparty czas, podwajał swoją prędkość.
A oni ciągle nie mieli dość. W swoim towarzystwie zapominali o istnieniu świata. Całymi nocami potrafili rozmawiać o rzeczach pozornie nieistotnych, które jednak najbardziej ich do siebie zbliżały.
Uwielbiali odkrywać w sobie nowe horyzonty. Każde z nich czuło się odkrywcą, kiedy przy kolejnej lampce czerwonego wina, na miękkiej kanapie w jej domu odnajdywali w sobie nowe fascynujące prawdy. Odkrywali swoje dusze, niczym emocjonalni ekshibicjoniści. Nigdy jednak, żadne z nich nie czuło się skrępowanym, tym rodzajem nagości. Dzielili swoje myśli, swoje radości, smutki i wspólnie pod osłoną nocy stawiali nowe fundamenty dla swoich żywotów. Cały czas chcieli dowiadywać się więcej i więcej. A kiedy noc odchodziła, niczym tajemny kochanek, rozstawali się z poczuciem ogromnego niedosytu.
Minuty spędzone w towarzystwie tego drugiego, były stanowczo za krótkie, a rozstania zdecydowanie za długie.
- O której mam się dziś stawić?- zapytał któregoś dnia, kiedy płynnie zaparkował przed szpitalem.
- Jeszcze nie masz mnie dość?- zapytała ze śmiechem.
- Ciebie?-zapytał, spoglądając jej w oczy i nachylając się blisko niej, tak że prawie stykali się już nosami.- Nigdy nie będę miał cię dość - szepnął, muskając jej wargi swoimi.
- Skoro tak stawiasz sprawę - powiedziała lekko oszołomiona, ale z uśmiechem na ustach, kiedy ich języki zaprzestały już swojego, sobie tylko znanego tańca.- Kończę o siedemnastej.
- Będę czekał - zapewnił, kiedy otwierał jej drzwi od strony pasażera.
- Uważaj, bo mnie tak przyzwyczaisz. A tobie pewnie się w końcu znudzi - zagroziła, kiedy wysiadła z samochodu. Mając oczywiście na myśli te jego odwózki do i z pracy.
- Nie ma opcji znudzi się. Nie z tobą - powiedział, podając jej torebkę. Hermiona zaśmiała się uroczo. Uwielbiała, kiedy tak mówił.
- W takim razie, do wieczora - powiedziała z uśmiechem i ruszyła w kierunku wejścia do szpitala.
- Ej! Zaraz, zaraz waćpanno!- zawołał za nią.- Czyżbyś o czymś nie zapomniała?- zapytał, wskazując palcem na swój policzek. Hermiona pokręciła głową z rozbawieniem, jednak zawróciła i pocałowała go w policzek, a przynajmniej taki miała zamiar, bo kiedy jej usta zbliżyły się do jego gładkiej skóry, Draco odwrócił głowę.
- Noooo, teraz chyba dam sobie radę z tęsknotą, przez te dłuuugie i samotne godziny, kiedy będę się zmagał z rekinami bank-biznesu - powiedział, całując ją w policzek. Po czym wsiadając do auta, ruszył z piskiem opon do banku, gdzie czekała go kolejna niezwykle ważna narada, na którą był już oczywiście spóźniony, bo bawił się w jej prywatnego szofera.
CZYTASZ
Dramione: Bieg Ku Przyszłości
Fiksi PenggemarBłękit nieba, gorący piasek, szum oceanu i ich dwoje. Ona rozczarowana związkiem i brakiem zainteresowania ze strony narzeczonego, On pragnący od życia czegoś więcej niż majątek i pozycja. Jeszcze wczoraj pałający do siebie niechęcią, dziś już doroś...