Rozdział 5

3 3 0
                                    

Gdy usłyszałam te słowa, uświadomiłam sobie, że zrobiłam z siebie idiotkę. To nie był sen.. Odwróciłam się powoli i spojrzałam na pana Davida.

-Em, tak wszystko dobrze- powiedziałam zmieszana.

Mój były opiekun przyjrzał mi się badawczo, a następnie posłał delikatny uśmiech.

-Gdyby jednak, było coś nie tak to zadzwoń- powiedział podając mi wizytówkę.- Nie będę Ci przeszkadzał. Do widzenia.

Po tych słowach poszedł w swoją stronę. Spojrzałam na wizytówkę. No tak, zapomniałam, że poza funkcją opiekuna w domu dziecka jest również psychologiem. Już bez większych zakłóceń udałam się do domu, a tam przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i po raz kolejny wyszłam z domu tym razem idąc w stronę domu przyjaciółki. Do Cory nie miałam zbyt długiej drogi. Wystarczyło przejść przez park, który zaczynał się jakieś 300 metrów od mojego domu. Gdy byłam, już praktycznie na wylocie parku, na jednej z ławek zobaczyłam dziewczynę bardzo podobną do mojej przyjaciółki. Gdy przyjrzałam się bardziej, doszłam do wniosku, że to naprawdę ona. Ale nie była tam sama. Nie, to przecież nie możliwe... Przecież mówiła, że go nie widziała. Czy to możliwe, że okłamywali mnie obydwoje? Przetarłam i zamknęłam oczy. Gdy je ponownie otworzyłam na ławce już nikogo nie było. -Może to przez zmęczenie- pomyślałam. Tylko co jeśli to nie zmęczenie? Może faktycznie wariuje. Zrezygnowana ruszyłam dalej. Po zapukaniu do drzwi od domu Cory, otworzył mi jej tata.

-Dobry wieczór, jest Cora?

-Powinna być, wejdź. Długo Cię już u nas nie było- powiedział.

-Wie pan jak to jest. Praca i nauka, ciężko znaleźć chwilę dla siebie.

-Rozumiem. Chyba nie muszę Ci przypominać gdzie Cora ma pokój?

-Nie- odparłam- Poradzę sobie.

Poszłam w stronę pokoju mojej przyjaciółki i nagle poczułam się spięta. Jak mam przeprowadzić tą rozmowę? Dobra, trudno. Raz się żyje.

Zapukałam do drzwi po czym je otworzyłam.

-O hej, aż nie wierzę, że Cię widzę- usłyszałam od razu.

-Hej. Przyszłam Cię przeprosić. Przyjaźnimy się już tak długi czas, nie chcę Cię stracić- powiedziałam.

-Luuz, przecież nie jestem na Ciebie zła, ale głupio było mi się odezwać. Nie wiedziałam co powiedzieć- powiedziała Cora, po czym się zaśmiała.

Chwilę porozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, ale w końcu musiałam zapytać ją o coś co nie dawało mi spokoju.

-Byłaś może dzisiaj w parku obok Twojego domu? Jakoś nie dawno?

-Nie, odkąd wróciłam ze szkoły cały czas jestem w domu. A co?

W tym momencie otworzyły się drzwi.

-Oo już wróciłaś i widzę, że masz gościa.- To była mama Cory.

-Hej mamo, jednak nigdzie nie wychodziłam, ode chciało mi się.

-Wydawało mi się, że ktoś otwierał drzwi, może tata szedł do sklepu. Nie ważne. Zrobić wam coś do jedzenia?

-Nie, nie trzeba ja się będę nie długo zbierać- odezwałam się.

-No dobrze.

Po tych słowach mama Cory wyszła z pokoju. A ja zaczynałam się zastanawiać czy moja najlepsza przyjaciółka, osoba na którą mogę zawsze liczyć, mogła mnie okłamać?

-Wiesz co, ja się będę zbierać do domu. Jutro zaczynam wcześniej pracę, więc przyda mi się odpoczynek.

-Okey. Przyjdziesz do mnie za tydzień na nockę?- spytała.- Długo się nie widziałyśmy, miło będzie spędzić więcej niż 5 minut z przyjaciółką.

W Cieniu Snu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz