Ostatni dzień... Nie tak sobie go wyobrażałam. Ale niestety, nie na wszystkie wydarzenia w tym dniu miałam wpływ.
Może zacznijmy od początku.
Czułam potrzebę by to wszystko jakoś podsumować. Więc postanowiłam napisać list, w którym zawrę każdą moją drogę. Każdy upadek, każde podniesienie z kolan. Każdy uśmiech i każdą wylaną łzę...
Ale nie wybiegajmy w przyszłość. Miało być od początku.
To było jakoś dwa lata temu. Najgorsze wspomnienie w życiu, które zostawiło za sobą tyle następstw, bólu i pytań. Ciężko nawet mi o tym pisać. Ale wtedy zabiłam własnego brata... Czy czuje się jak potwór? Bez przerwy, ale musiałam nauczyć się z tym żyć, nawet jeśli było to niewyobrażalnie trudne.
Tutaj też jest kilka pytań. Naprawdę go zabiłam? Wszyscy twierdzą, że tak. A ja uwierzyłam, nie pamiętając przebiegu zdarzeń. Jedyne co znam na pamięć to wersję, którą usłyszałam i sny przypominające mi o tym dniu. Coś więcej? Nic a nic. Zaczynam wątpić, że tak było. Bo chyba przecież, jeśli go zabiłam to trafiłabym do więzienia bądź poprawczaka. Stwierdzili, że byłam nie poczytalna. Ale czy wtedy nie byłabym na oddziale psychiatrycznym? Uzasadnili to tym, że mogłam poczuć się zagrożona. Była to obrona konieczna. Ale jakoś nie potrafię zgodzić się z tą wersją. Wiele rzeczy podpowiada mi, że było inaczej. Ale milczę, nigdy nie mówię nikomu o tym na głos. Dlaczego? Ze strachu? Możliwe. Z braku zaufania? Prawdopodobne. Udzieliłby mi ktoś prawdziwej odpowiedzi? Przecież poznałam prawdę, po co to rozdrapywać. Kolejne myśli nie wypowiedziane. Ale poczekam, to przecież nie koniec.
Przejdźmy dalej. Nie wiem co działo się przez cały rok od śmierci mojego brata. Mam totalną pustkę. Nawet nie wiem czy się z kimś spotykałam, rozmawiałam, co robiłam. Tylko nicość. Pamiętam tylko, że obudziłam się pewnego dnia pojmując, że mija rok i w końcu mogę odwiedzić grób brata. To też nie był łatwy dzień. Pęka mi serce gdy o tym myślę. Bałam się powracających wspomnień. Gdy byłam już na cmentarzu przeżyłam horror. Musiałam walczyć sama ze swoimi myślami. Nie byłam w stanie postawić nawet kroku. Nie wiedziałam, że postawienie jednego kroku może być tak trudne. A okazało się, że jest to możliwe. Mimo wszystko, pokonałam ten strach. Poszłam tam, ale nie byłam w stanie zapanować nad swoimi emocjami.
Wtedy wydarzyła się jeszcze jedna rzecz. Rodzice. Tą część kieruję bezpośrednio do was. Powinniście być kimś, w kim mogę mieć wsparcie. Daliście mi życie. Mam być za nie wdzięczna? Gdy o Was myślę nie potrafię. Ale z drugiej strony zastanawiam się czy tak nie powinno być. Zabiłam waszego syna. Jak to jest wychować potwora? Wstydzicie się wyjść na ulicę, do sklepu po zakupy? Jak radzicie sobie z tymi spojrzeniami? Jak radzicie sobie z szeptami na temat tego, że wychowaliście kogoś bez uczuć. Potraficie z tym żyć? Czy macie chwilę słabości? Chyba znam odpowiedź. Mamo, w moich oczach zawsze byłaś słaba. Gdy pojawiał się jakiś problem, wolałaś unikać konfrontacji. Chciałaś tylko ciszy i spokoju, ale nic więcej nie miało znaczenia. Kochałaś mnie kiedyś? Bo tamtego dnia, uświadomiłaś mi, że nie. Nadal czuję pieczenie policzka gdy o tym pomyślę. Chciałabym Cię jakoś usprawiedliwić. Jest tyle powodów, dla których byłabym w stanie Cię zrozumieć. Ale mimo wszystko pozostaje tylko nienawiść. Chyba jestem egoistką. Nie potrafię postawić się na Twoim miejscu, ale obiecuję, że któregoś dnia spróbuję na nowo. Tato, teraz kolej na Ciebie. Nie jesteś jak mama, wiem o tym. Jestem prawie w stanie powiedzieć, że Tobie zależało. Ale również brakowało Ci odwagi, nie umiałeś powiedzieć mamie, że też jestem waszą córką. Dlaczego nie widziałeś, tego że was potrzebuje. Tak, tak wiem dałeś mi pieniądze, dom. Powinnam się cieszyć? Chyba nie jestem tak próżna. Pieniądze, nie zastąpiły mi zrozumienia, bliskości, wyjaśnień, bezpieczeństwa. Kurwa... Zostawiliście mnie z tym wszystkim samą. Chcielibyście, żebym zniknęła? Nie mielibyście problemu. Nie czuł byś, że musisz dla mnie coś zrobić. Ale okey, nie chcę was męczyć. Może, któregoś dnia sami zrozumiecie, a może dopiero gdy mnie nie będzie? Kuszące, ale podjęłam decyzję.
Kolejne wydarzenie. Od czego zacząć, gdy wydarzyło się tak wiele. Najbardziej wspominam las, jaskinie i fontannę. Chyba nie było tam żadnych dobrych wydarzeń. Mimo to lubiłam tam wracać. Jedyne miejsce gdzie czułam się sobą. Tam nie musiałam ukrywać uczuć. Tylko, że właśnie tam też czułam się najgorzej. Jakby dwie osobowości. Jedna z nich czuje się wolna, a druga jak za kratami. Nie potrafię ocenić, czy to miejsce było dla mnie odpowiednie. W tej kwestii nie będę obiektywna. Najgorzej, chyba wspominam jaskinie. I ostatnie w niej zdarzenie. Byłam pewna... Nie ważne. Tutaj, też nie chcę poznać odpowiedzi. Teraz czas na kilka słów do Ciebie Peter. To Twoja zasługa. Nadal nie wiem czy byłeś prawdziwy. Jeśli faktycznie byłeś wytworem wyobraźni, to okey. Ale muszę o tym napisać. Bo od Ciebie to się zaczęło. Las, fontanna, jaskinia. Gdy myślę o tym, zdaje się nierealne. Jakby sen, w którym zawsze można doszukać się czegoś nie pasującego. Tylko niestety, mi pasowało wszystko. Wiem, że powinnam coś o Tobie napisać ale gdy tak myślę i myślę, to nawet nie wiem co. W myślach, jestem w stanie poświęcić Ci dwie strony, ale gdy mam to przełożyć na papier nie potrafię napisać słowa. Sama nie wiem dlaczego. Wydaje mi się, że nie będzie to z sensem. Nie chciałam spłycać tej historii ale chyba nie będę miała wyboru. Nie do końca wiem jak Cię poznałam, jedyne co pamiętam, że to za sprawą Sebastiana. Teraz jednak myślę, że to za sprawą wyobraźni. Nieważne. Mam jakieś wspomnienia z Tobą przed śmiercią Sebastiana. Ale przypominają mi kolejny sen. Nie chcę do tego wracać. Więc zacznijmy po śmierci. Nie byłeś wymyślonym przyjacielem, który mógłby mnie wspierać. Ty miałeś, przypominać mi jak bezwartościową osobą jestem. Zawsze pojawiałeś, się gdy potrzebowałam odrobiny przestrzeni, spokoju. Mogłam domyśleć się, że jesteś nie prawdziwy. Magicznie o wszystkim, zawsze wiedziałeś. Pierwsza sprawa. Śmierć Sebastiana. Potrafiłam to wytłumaczyć. Wszyscy mówili. Moja przeprowadzka. Uwierzyłam, że mnie śledziłeś. Miałam kolejne wytłumaczenie. Dlaczego nie zgłosiłam tego na policję? Bo potrzebowałam kogoś do rozmów. Nie były one przyjemne, ale chociaż nie byłam sama. Pamiętam, jak doprowadzałeś mnie do obłędu. Czułam się jak śmieć, po rozmowach z Tobą, od tego czasu zastanawiałam się nad sensem swojego życia. Mam wrażenie, że byłeś diabłem siedzącym na moim ramieniu, który miał mnie przekonać, że śmierć to najlepsze rozwiązanie dla mnie. Wybacz, że Ci się nie udało. Ale czy na pewno? Bo w środku przecież czułam się martwa. O to ci chodziło? Kolejna rzecz, dla mnie ważna. Dzięki Tobie, miałam nadzieję że wcale nie zwariowałam. Pamiętasz jak pokazałeś mi tą jaskinię? Powiedziałeś, że nie wszystko jest snem. Chciałam w to wierzyć. Dlaczego? Bo nikt nie chce być uważany za świra. Z jednej strony byłeś moim największym przekleństwem, a z drugiej wybawieniem. Wybawieniem od życia.
Ale nadal nie pojmuje wszystkich zdarzeń z Tobą związanych. To też zostanie bez odpowiedzi, kolejna cisza. Przywykłam. Chyba lepiej nie wiedzieć. Prawda może nas zabić.
Kolejne wspomnienie... Wydarzyło, się tak wiele ale nie potrafię niczego ułożyć w całość, nie wiem od czego to zależy. Może wcale się aż tyle nie wydarzyło. Bo o ile poukładam wszystko w całość. To zostaje bardzo mało. A większość to sen. Ale to jeszcze nie czas na niego. Wydaje mi się, że teraz mogę wspomnieć o wydarzeniach z klubu samobójców. Odegrał ogromną rolę w moim życiu. Dał mi słabość jak i życie. Dlaczego? Za chwilę zrozumiecie. Gdy znalazłam się tam za pierwszym razem i poznałam ten świat czułam się źle. Nie rozumiałam jak ludzie mogą tam przebywać. Ciągle miałam w głowie pytanie dlaczego nie walczą tylko wybierają łatwiejszą drogę. Później zrozumiałam. To jakaś alternatywa. Może i nie najlepsza ale zawsze coś. Mówią, że śmierć jest łatwa. Nie potrafię, przyznać im racji. Odejdź z pełną świadomością, że możesz zranić innych, że może się nie udać a Ty zostaniesz z piętnem samobójcy. Nie przeraża Cię to? Bo mnie tak. A mimo, to przecież sama spróbowałam. Próbuję usprawiedliwić to tym, że to było pod wpływem chwili. Czy potrafiłbym zrobić to świadomie? Chyba nie poznam odpowiedzi.
Kontynuując. Przybliżę drugie odwiedziny tego miejsca. Chciałam dowiedzieć się co jest w piwni. Pomyślałam, że to absurdalne, że są specjalne pokoje gdzie można ze sobą skończyć. Tabletki, żyletki? Jakim cudem nikt tym się nie zajął. Ale większą traumę wywoła u mnie ściana. Głupio to brzmi, prawda? Ale gdy zobaczyłam tyle inicjałów, przeraziłam się. Swoją drogą, ciekawe czy mój znajduje się tam nadal. Bo przecież mi się nie udało. Ilu osobom stamtąd się po prostu nie udało? Mam nadzieję, że wielu. Z tamtą wizytą niesie się jeszcze jedno wydarzenie. Rozmowa z tamtym chłopakiem. Nie pamiętam nawet jak miał na imię. Nie zatrzymałam go. Nie zrobiłam nic, by spróbować go przekonać, że to nie rozwiązanie. Po prostu wyszłam. Pozwalając na to, żeby popełnił samobójstwo. Jak miałam z tym żyć? Czułam się odpowiedzialna. Jakbym to ja sama podała mu do ręki żyletkę, bo przecież mogłam chociaż spróbować. A ja stchórzyłam. Jak mogę nazwać siebie człowiekiem?
Po tamtej sytuacji zapragnęłam żyć. Nie chciałam takiego życia. A mimo to ta myśl, szybko mnie opuściła i wszystko było znowu po staremu. I w końcu dzień, w którym poszłam tam by zrobić to co cała reszta. Zostawiłam napis na ścianie. Później leki, żyletka. Gasnący oddech.
Gdy myślę o tym, chcę również wspomnieć o jednej osobie, która kojarzy mi się najbardziej z tym miejscem. Rosalie. Zawsze Ci zazdrościłam cudownego życia. Wiedziałam, że masz mnóstwo przyjaciół, pieniędzy, co chwilę imprezy. Głupio myślałam, że jesteś szczęśliwa. Ale stwarzałaś tylko pozory. A w rzeczywistości, byłaś rozdarta. Teraz Cię rozumiem. I może znowu wyjdę na egoistkę ale muszę to napisać. Zastanawiam się czy czujesz się winna. To ty pokazałaś mi klub samobójców. To przez Ciebie zrobiłam pierwsze nacięcia na swojej skórze, to przez Ciebie poznałam ten jakże idealny świat. Miałaś w tym swój plan? Cierpiałaś i dlatego chciałaś by ktoś zaczął czuć się tak samo? Ale z tego co wiem, ty wyszłaś z depresji. Nigdy nie spróbowałaś odebrać sobie życia. A ja tak, bo to mnie zabijało. Gdybym nie poznała tego miejsca, wszystko potoczyłoby się inaczej? Nie wiadomo. Ale nie mogę być Ci za to wdzięczna. Też nie chcę Cię winić, nie wiedziałaś że będę tak słaba. Ale musiałam to napisać. Wiesz dlaczego? Bo ja czułam się odpowiedzialna za tamtego chłopaka, więc zastanawiam się czy ty czułaś się winna, gdy się dowiedziałaś co stało się ze mną. A może byłaś egoistką? Bo tak myślałam przez chwilę, gdy pokazałaś mi to miejsce. Teraz to tylko przeszłość. Zostawmy kolejną niewyjaśnioną sprawę. Chociaż czekaj jeszcze jedno. Jestem tego ciekawa. Gdybym faktycznie się zabiła co byś powiedziała moim najbliższym, skoro się byś do tego przyczyniła? Jakbyś to wyjaśniła, jakbyś siebie usprawiedliwiła? Miałabyś odwagę spojrzeć im w oczy?
Muszę pomyśleć, nad kolejnym wydarzeniem. Jest ich jeszcze kilka ale je chcę zostawić na później. By poświęcić więcej czasu. Teraz skupie się chyba tylko na osobie. Ryan. Pierwsza miłość. Szczęśliwa czy nieszczęśliwa? Nie wiem jak na to patrzeć. Mimo wszystko dziękuję, że byłeś. I przepraszam, że Cię zdradziłam, wykorzystałam, zostawiłam bez większych wyjaśnień. Nie jestem z siebie dumna. Ale muszę stwierdzić, że nie pasowaliśmy do siebie. Byłeś zbyt idealny. A ja? Ja byłam problemowa. Tobie jednak, to nie przeszkadzało. Byłeś ze mną a ja wiedziałam, że Ci zależy. Nawet wtedy, gdy próbowałam się zabić. Jesteś kolejnym powodem, dla którego myślę, że to wszystko nie realne. Ale to też zostawię bez wyjaśnienia. Chcę się skupić na tym co ważne. Doskonale pamiętam pierwszą randkę. Nie wiem czy nią byłam, bo wyrwaliśmy się tylko z imprezy. Ale to wtedy pierwszy raz mnie pocałowałeś nad jeziorem przy wschodzie słońca. Wszystko było idealne, jak w bajce. Pamiętam, że chciałam by to się nie skończyło. Nic nie jest wieczne, prawda? Tobie, nie mogę napisać nic złego. W moich oczach jesteś idealny, a i tak z Ciebie zrezygnowałam. Teraz gdy o tym myślę, nie potrafię tego wytłumaczyć. Dlaczego? Bo czuję, że popełniłam błąd. Ale to Ty nauczyłeś mnie kochać bezwarunkowo. Nie jestem w stanie napisać nic więcej. Wydaje mi się, że będziesz wiedział, że zrozumiesz. Mimo tych wszystkich wydarzeń, już zawsze będę Cię kochać. O pierwszej miłości nie zapomina się nigdy.
Cora teraz czas na Ciebie. Byłaś moją pierwszą i najlepszą przyjaciółką jaką miałam. Po mimo trudnych wydarzeń, zostałaś ze mną. Ale to ja Cię skrzywdziłam, odbijając Ci chłopaka. Najgorsze jest to, że nie czułam wyrzutów sumienia. Jestem w stanie tylko przeprosić. Nie dam rady nic więcej napisać.
David. Początki nie były łatwe. Chyba nigdy nie są. Byłeś czymś niedostępnym dla mnie i chyba dlatego tak bardzo Cię pragnęłam. Ale pomijając ten fakt. Chcę wspomnieć tylko o tym jak mi pomogłeś. Byłeś moją kotwicą, w ciężkich chwilach. Dla Ciebie byłam w stanie walczyć, widziałam sens życia. Pamiętam jak mnie uratowałeś. Nie pozwoliłeś bym umarła. Po imprezie z której mnie odwiozłeś myślałam, że nie mam u Ciebie szans ale wieczór gdy mnie ratowałeś dał mi nadzieję, słowa "W jeden dzień można się zakochać" zmieniły wszystko. Byłeś jedyną osobą, która mogła mnie uratować i udało Ci się to. Jesteś z siebie dumny? Bo ja z Ciebie tak. To Tobie zawdzięczam swoje życie, nie poddałeś się w walce o mnie, po mimo że stawiałam Ci tyle przeszkód. Ty byłeś, wspierałeś mnie dawałeś nadzieję na lepsze jutro. Zrozumiałam dzięki Tobie tyle ważnych rzeczy. Zawsze będę Ci wdzięczna, już do końca. Nie czuję potrzeby by więcej o nas pisać. Czuję, że to wszystko jest prawdziwe, dlatego wystarczy, że mam to wszystko w sercu. A Ty sam doskonale wiesz co chciałabym Ci przekazać.
W ostatniej części tej wypowiedzi, skupie się na czymś o wiele trudniejszym do zrozumienia. Sny, koszmary, jawa, omamy, schizofrenia. Co jest prawdą? Dlaczego nie dostanę odpowiedzi? Przyznam szczerze, że bałam się spać. Wszystko wydawało się tak realne, przysparzało tyle cierpienia, że ciężko było przejść obojętnie. Jeden sen zapadł mi w pamięci wyjątkowo mocno: Drobna dziewczyna o włosach jak aksamit, klęczy przy ciele jakiegoś młodzieńca. Ma oczy zamknięte, nie widać oznak życia, tylko co jakiś czas łzy spływają jej po policzkach. W oddali można usłyszeć przybliżający się ryk syren. Dziewczyna podniosła głowę, ale nie wyglądała na wystraszoną. W jej oczach, była głęboka pustka, która nie wyrażała nic konkretnego.
CZYTASZ
W Cieniu Snu
Teen FictionSen czy jawa? Nastoletnia Liliana nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie, jak i na wiele innych, które robią mętlik w jej głowie. Schizofrenia, depresja, trudne wybory to nie jedyne jej zmartwienia. Czy uda jej się wygrać? Wydaje Ci się, że znas...