Rozdział 2

5 8 2
                                    

Wstęp

Nie zawsze wszystko wychodzi zgodnie z naszym planem. Często się z czymś nie zgadzamy, czujemy bezradność. Nie wiemy gdzie i jak postawić kolejne kroki.

Cierpimy. Czasem nawet kilkakrotnie. Gdy już nie chcemy tego ciągnąć zakładamy maskę obojętności. Udajemy brak uczuć i brak możliwości zranienia. W najgorszym wypadku decydujemy się na zemstę. Wmawiamy sobie, że mamy do niej prawo, bo tyle razy zostaliśmy skrzywdzeni.

To nie los za nas decyduje, to my jesteśmy panami naszego życia i tylko my możemy zdecydować jak ono się potoczy.

Brzmi dość naukowo? Psychologicznie? Nic dziwnego. Pewnie nie raz coś takiego słyszeliście: od rodziców, psychologów, szkolnych pedagogów.

Może faktycznie jest w tym trochę racji. Ale czy mogłam twierdzić, że mam wpływ na to co się wydarzyło?

Czy mogę wiedzieć na jakich ludzi trafię? Czy to właśnie oni, nie wywrócą mojego życia do góry nogami? Mogłam nad tym zapanować? Zapewne? Mogłam zawalczyć i zmienić bieg historii? Możliwe. Ale czasami łatwiej jest po prostu odpuścić.

Ale jednego byłam pewna: Istnieje tylko to co widzę.

Rozdział 2

-Nie sądziłem, że Cię tu jeszcze kiedykolwiek zobaczę.

-Czego chcesz?- spytałam podnosząc się z ławki.

- Ojoj, co tak nie grzecznie słońce? Wiele się zmieniło odkąd byłaś tu ostatni raz?

- Niby co się miało zmienić?- spytałam, po czym zmierzyłam wzrokiem mojego rozmówcę.

-Bardziej chodzi mi o to, czy coś się zmieniło w Twoim życiu odkąd widzieliśmy się ostatni raz. Czekaj, czekaj. Wiem! Gdzie masz swojego Sebastianka?

- Nie udawaj, że nie wiesz o tym, co się stało- powiedziałam, z odpowiednią dawką jadu w moim głosie.

-A no tak, zapomniałem- zaśmiał się sarkastycznie, patrząc ciągle mi w oczy.

Wiedziałam czego szukał: bólu, smutku, obrzydzenia do samej siebie. Ciągle mi to wszystko towarzyszyło, ale nie mogłam zdjąć przed nim mojej maski obojętności. Nie mogłam dać mu tej cholernej satysfakcji. Zdawałam sobie również sprawę z tego, że on widzi te wszystkie emocje, a mimo to próbował mnie złamać, bym je uwidoczniła.

- Dużo przyjemności sprawiło Ci zabicie własnego brata?- spytał z wścibskim uśmieszkiem.

Przełknęłam gule w gardle.

-Oczywiście, że tak- zmusiłam się do sztucznego uśmiechu. – Chętnie zrobiłabym to znowu. Najpierw z przyjemnością patrzyłabym jak się wykrwawia, a później pławiłabym się w bólu moich rodziców, opłakujących jego ciało. Żałosne, jak bardzo ludziom może zależeć na drugim człowieku- powiedziałam to tak lodowatym tonem, jaki tylko mogłam z siebie wydobyć., ale w ten sposób chyba przekonałam mojego rozmówcę jak bezuczuciowa jestem.

-Ah, no tak- powiedział zmieszany, lecz po chwili na jego ustach znów zagościł uśmiech. Czasami zastanawiałam się czy faktycznie tak idealnie gra, czy naprawdę jest bezuczuciowym dupkiem.

- Może powróżyć Ci z kart? Przewidzieć przyszłość? Zapewnić szczęśliwe życie?- spytał z ironicznym uśmiechem.- To ostatnie nie będzie zbyt trudne- mówiąc to, przybliżył się do mnie, po czym prawą ręką przejechał po moich włosach.

- Nie dotykaj mnie, to po pierwsze- powiedziałam, odtrącając jego rękę i cofając się kilka kroków.- A po drugie gdybyś się znał na przewidywaniu przyszłości, a Ty jesteś zwykłym oszustem.

W Cieniu Snu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz