3. Słodkich snów, kochanie

492 28 21
                                    

Już wy wiecie, co będzie w tym rozdziale (18+)

Patrzyłam na niego jak oniemiała. Zamurowało mnie. W jednej chwili znalazłam się w jego ramionach, tam gdzie powinnam być przez cały czas. Przyciągnął mnie do siebie tak gwałtownie, jakby zamierzał mnie udusić. 

— Olga! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! — krzyknęła Malwina. — Sprowadziliśmy ci chłopa przez pół Europy! To dobry prezent, nie?

— Najlepszy — wyszeptałam. Ku uciesze moich współlokatorów, Damiano pocałował mnie w usta.

— Jutro z samego rana wybywamy i macie chatę tylko dla siebie — powiedział Miłosz. — Myślałem, że nie dojedziemy przed północą. Mówię ci, od samego lotniska praktycznie ciągle staliśmy w korku. A kiedy już wbiliśmy do centrum, on nagle chciał ci kupić kwiaty! No to zawróciłem, on dopadł jakiegoś ostatniego wiechcia, a później znowu władowaliśmy się w korek. Myślałem, że w końcu wrócimy do domu pieszo. 

— To dlatego tak długo was nie było. — Malwina pokręciła głową. — Popatrz, co miłość robi z ludźmi.

Z trudem docierały do mnie ich słowa.  Patrzyłam na Damiano. Byłam bliska łez.

— Myślałem, że bez ciebie oszaleję — powiedział cicho. — Kiedy wyjechałaś...

— Nie widzieliśmy się tylko przez tydzień.

— Romantyczka — prychnął. — I dlaczego nie mówiłaś, że mieszkasz na jakimś cholernym biegunie zimna?

Spojrzałam na jego skórzaną kurtę i zaśmiałam się szczerze. Musiał przeżyć niezły szok termiczny.

— Nic z tego nie rozumiem, ale chyba im się podoba — powiedziała Malwina.

— Może powinniśmy zabrać się stąd jeszcze dzisiaj? — zaproponował Miłosz teatralnym szeptem.

— Absolutnie nie, musicie się poznać! — krzyknęłam. — Nie wierzę, że daliście radę to zorganizować! Jak to w ogóle...?

— Ano tak, że przypomniało mi się, że Panna Tajemnicza ukryła na fejsie datę urodzin. Uznałam, że napiszę do twojego chłopaka i zapytam, co dla ciebie szykuje. Trochę się zdziwił. No i później jakoś poszło — powiedziała skromnie Malwina i dyskretnie przybiła Miłoszowi piątkę.

Przeszliśmy do naszej niewielkiej kuchni. Damiano rozglądał się po mieszkaniu z nieskrywaną ciekawością. Złapałam go za rękę. Chciałam poczuć, że jest blisko. Nie dowierzałam we własne szczęście. Miałam cudownych współlokatorów. Cudownego faceta. Nie chciałam budzić się z tego snu.

— Zamówiliśmy najbardziej polskie żarcie na świecie — powiedział Miłosz po angielsku. — Damiano, Olga robiła ci kiedyś pierogi?

— Jakoś nie było okazji — rzekł swobodnie. Mocniej ścisnął moją rękę.

Przełożyłam kwiatka do jedynego wazonu i obiecałam sobie w duchu, że nie pozwolę mu umrzeć zbyt szybko.

— Nasza Olga wspaniale gotuje — dodała Malwina. — No i ma mnóstwo pasji, jest opiekuńcza i ma złote serce.

— To nie jest "Randka w ciemno" — zaśmiałam się.

Miłosz udostępnił nam swój pokój na czas niewielkiego przyjęcia. Był największy i od biedy mógł udawać salon. Musiał przygotować to już wcześniej. Nigdy nie widziałam w nim takiego porządku.

— Jest przystojniejszy niż na zdjęciach — szepnęła Malwa i postawiła na stole tacę z jedzeniem. Otworzyła też mojego nieszczęsnego szampana wystudiowanym ruchem kelnerki. 

Sen zimowy ||18+|| Damiano David ff|| KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz