9. Błagając o koniec

405 33 17
                                    

Damiano wrócił z pracy wcześnie. O wiele za wcześnie. Kiedy usłyszałam, jak wchodzi, pospiesznie zamknęłam się w salonie. Miałam nadzieję, że zrozumie tę aluzję i da mi spokój. Mimowolnie wspomniałam czasy, kiedy mieszkaliśmy w Dello. Cóż, w tamtej epoce zapewne czekałabym na niego z obiadem. Teraz liczyłam, że znajdzie sobie zajęcie poza domem. Nasłuchiwałam, co robi. Rozpakowywał jakieś zakupy. 

— Przyniosłem twoje ulubione wino. Chcesz gnocchi z grzybami? — krzyknął z kuchni.

Udław się, pomyślałam.

— Olga...?

— Nic nie chcę! 

Wszedł do mojej kryjówki. Pilnowałam, by zachować jak najbardziej lodowaty wyraz twarzy.

— Olga, to dziecinne — powiedział. — Umrzesz z głodu.

— Damiano — wymówiłam jego imię bardzo powoli. — Niczego od ciebie nie chcę. Tak ciężko to zrozumieć?

Patrzył na mnie z miną, która mogła mówić bardzo wiele. Ku mojemu przerażeniu, zajął miejsce na fotelu. I, tak, może było to dziecinne, ale odwróciłam głowę w drugą stronę.

— Olga, proszę cię — rzekł wreszcie. — Porozmawiajmy normalnie. Rozumiem, że nie widzisz dla nas szans, ale...

— Owszem, nie widzę. Ani jednej.

— Zrobiłem coś okropnego — powiedział. — Mam paść przed tobą na kolana i błagać o wybaczenie? Mogę to zrobić, proszę bardzo! Sam nie umiem sobie wybaczyć! Myślę o tobie codziennie, ciągle, bo nie umiem cię nie kochać. Olga, jesteś miłością mojego życia. Chcę je z tobą spędzić. Zrobię cokolwiek, byleby cię uszczęśliwić.  Odkąd odeszłaś... Czuję się, jakby coś we mnie umarło.

A kiedy ty odszedłeś, umarłam w całości, pomyślałam.

Wstałam bardzo powoli, nie spuszczając go z oczu. Podeszłam do fotela, na którym siedział. Wstrzymał oddech. Bez żadnego uprzedzenia wskoczyłam mu na kolana i złożyłam na ustach namiętny pocałunek. Poczułam jak jego język napiera na mój. Przyciągnęłam twarz Damiano do mojej. Zanim zdążył wpleść mi rękę we włosy, odsunęłam się i wstałam. 

— Jeżeli chcesz mnie uszczęśliwić, wyjdź stąd i nie mów ani słowa więcej. 

Miałam wielką satysfakcję z oglądania jego miny. 

***

Lorenzo przyjechał do nas późnym wieczorem. Oddał mi teczkę z dokumentami i chociaż zaprosiłam go na kolację, powiedział, że bardzo się spieszy. Byłam więc zdana na towarzystwo Damiano. Od czasu naszego pocałunku naprawdę przestał się do mnie odzywać i schodził mi z drogi. Bardzo dobrze. Wreszcie mogłam uporządkować myśli, choć oczywiście wcale mi to nie wychodziło. 

Wzięłam jedzenie do salonu i zamknęłam za sobą drzwi. Uznałam, że Damiano nie będzie próbował mnie otruć i wzięłam gnocchi, które przygotował. Zapomniałam, że potrafi tak dobrze gotować. Ostatnio naprawdę zaniedbywałam jedzenie i miałam wrażenie, że zwyczajna porcja rozsadzi mi żołądek. Z każdym kolejnym kęsem czułam przyjemne ciepło, które rozlewało się po moim ciele.

Wróciłam z talerzem do kuchni, żeby go umyć. Nie zamierzałam zostawiać po sobie żadnych śladów. Chciałam być w tym mieszkaniu jak widmo, które lada dzień zniknie. 

W tym czasie usłyszałam, że Damiano opuszcza swoją część mieszkania. Wszedł do salonu i włączył telewizor. 

Zwiększył głośność. Wiedział, jakiego rodzaju informacje będą mogły mnie przyciągnąć.

Sen zimowy ||18+|| Damiano David ff|| KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz