11. Ogień oczyszcza

490 30 18
                                    

Seksy alert (rozdział 18+)

Nie wiedziałam, kiedy zaczęłam płakać. W miarę opowieści Coraline, łzy coraz intensywniej płynęły mi po policzkach. Czułam jej ból. Jej żałość. Patrzyłam na jej wątłe ramiona, na które spadło o wiele za dużo, by jedna osoba była w stanie sobie z tym poradzić.

— Nie uważam cię za potwora — powiedziałam, kiedy skończyła mówić. — Naprawdę, Cora, nie sądzę, że jesteś złym człowiekiem...

Usiadłam obok niej i niezdarnie objęłam jej szczupłe ciało. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Była jak skrzywdzone dziecko, obok którego nie sposób przejść obojętnie. 

— Spotkały cię straszne rzeczy. Naprawdę straszne. Ale już wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

Victoria pociągnęła nosem. Płakałyśmy wszystkie trzy. 

— Czuję się podle — wyszeptała Coraline, przecierając oczy. — To, co zrobiłam...

— Słuchaj, wszystko da się odkręcić. Naprawdę. Boże, tak bardzo ci współczuję. Moje życie było przy twoim usłane różami. 

— Mówiłam — powiedziała Vic. — Jeśli tylko powiesz prawdę...

Siedziałyśmy tak do późnego popołudnia. Powiedzieć, że humor Coraline się poprawił, byłoby przesadą, jednak po czasie zaczęła zachowywać się nieco swobodniej. Opowiadała o swoich planach na życie, a miała ich naprawdę wiele. Na dobry początek musiała skończyć szkołę i kontynuować terapię. 

— Wszystko się poukłada — wyszeptałam kojąco, gładząc ją po włosach. — Zobaczysz, że wszystko jeszcze się poukłada. I mam nadzieję, że na Sycylii spotkają cię same dobre rzeczy. Jesteś wspaniałą dziewczyną. Bardzo odważną. I zawsze będę ci wdzięczna za to, że powiedziałaś mi prawdę. 

— Zaraz znowu będę ryczeć — ostrzegła Victoria i zmrużyła w uśmiechu zaczerwienione oczy. 

— Nie martw się, ja ciągle płaczę — zachichotałam. — Mam już niezły zapas chusteczek. 

— Musisz wyjaśnić sobie wszystko z Damiano — powiedziała Coraline.  — Musicie się zejść z powrotem.

— O to się nie martw. Boże, Cora! Co za dzień! Dziękuję, że ją przywiozłaś, Vic.

— Mówiłam, że powinnaś się o tym dowiedzieć. 

Pokiwałam głową. Gdy dziewczyny wyszły, kłębiące się emocje znów wydostały się na zewnątrz i kolejny raz wybuchnęłam płaczem. Czułam, że jeszcze trochę i będę mogła dorabiać sobie szlochaniem na pogrzebach. Przez całe życie nie wylałam tylu łez. Ale po raz pierwszy od dawna poczułam ukojenie. Tak, jakbym wreszcie wylała cały ten syf, który zatruwał mnie od środka.

Po raz pierwszy od wieków odliczałam minuty do powrotu Damiano. Przygotowałam nam obiad i otworzyłam wino, które kupił mi poprzedniego dnia. Miałam nadzieję, że nie wyczuje, że mięso trochę się przypaliło, ale naprawdę nie umiałam skupić się na czymś tak trywialnym jak gotowanie.  Boże, jakie życie było posrane i okrutne! Nie potrafiłam nienawidzić Cory, ani chować do niej urazy. Bo naprawdę udało mi się ją zrozumieć — przynajmniej w takim stopniu, na jaki mogła pozwolić sobie osoba, która nie ma tylu czarnych plam w życiorysie. Nie ona była potworem, za którego się uważała — ale niejeden człowiek, który przewinął się w jej życiu, zasłużył na miano bestii. 

Gdy usłyszałam znajomo brzmiące  kroki na schodach, pobiegłam otworzyć drzwi. 

Damiano zdziwił się na mój widok. 

Sen zimowy ||18+|| Damiano David ff|| KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz