10. Spowiadam ci się, bowiem zgrzeszyłam

383 34 18
                                    

Drodzy, ten rozdział będzie ciężki — pojawi się wątek przemocy psychicznej i gwałtu.

— Opowiem ci wszystko. Opowiem o każdej rzeczy, która się wydarzyła. To będzie smutna opowieść, Olga. Wątpię, że cię to teraz obchodzi, ale chcę, żebyś zrozumiała, jak to wyglądało. Możesz mnie nienawidzić, twoje prawo.

Opowiem ci od początku. Miałam szesnaście lat i chodziłam z Damiano i Victorią do tego samego liceum. To jedyna szkoła średnia w Dello, więc siłą rzeczy wszyscy się znali. Wiesz, jak to było. Byliśmy jeszcze dzieciakami, ale każde z nas uważało się za dorosłego. Z tą różnicą, że ja naprawdę musiałam być dorosła. Moja matka poznała faceta i wyjechała za nim na Sycylię. Jakiś rok później dostaliśmy wiadomość, że zginęła w wypadku samochodowym. Został mi tylko ojciec, a on nie miał pojęcia o wychowaniu dorastającej córki. Znał tylko zakazy i awantury. Zresztą jego firma wtedy świetnie prosperowała, więc stale nie było go w domu. Rozumiesz, wszystko było lepsze od nieznośnego dziecka. 

Ojciec dużo ode mnie wymagał. Chciał, żebym zrobiła karierę, a kiedyś przejęła jego interes. Okna na wymiar. Fascynujące, prawda? Poza tym, musiałam zastąpić mu żonę. Nie w takim sensie, jak sobie wyobrażasz, spokojnie! Nie był aż takim potworem. Po prostu po szkole gotowałam i sprzątałam, żeby nie odczuł braku kobiecej ręki. Co jakiś czas sprowadzał sobie przyjaciółki. A ja, tak podobna do matki, chyba za bardzo mu ją przypominałam, bo nie potrzebował zbyt wiele, by dać mi odczuć, jak bardzo mnie nienawidzi. W każdym razie tak wtedy myślałam. Nie wiem, może on po prostu się pogubił? Teraz stara się wszystko naprawić, ale to nadal... Nie miałam dobrej rodziny, Olga. Nigdy nie miałam. Ale słyszałam, że ty też nie, więc może mnie rozumiesz. 

Musiałam mieć dobre oceny, dbać o dom i myśleć tylko o swojej przyszłości. Domyślasz się chyba, że to niemożliwe, prawda? Robiłam więc to, czego nauczyłam się od ojca. Po ciężkim dniu nalewałam sobie whisky. Problem z nami, ludźmi, jest taki, że do pewnego etapu umiemy tylko powtarzać zachowania, bez zastanowienia się, czy mają sens. Skoro to działało na tatusia, to dlaczego nie miałoby zadziałać na mnie? Tylko że on miał swoje ciężkie dni raz na kilka tygodni, a ja codziennie. 

No i tak się zaczęło. Imprezowałam, kiedy tylko miałam okazję, aż wreszcie robiłam wszystko, by te okazje same się pojawiały. Nie wiem, czy byłam już uzależniona. Terapeuta twierdzi, że tak, ale sama mam wątpliwości. Bo chociaż wtedy było mi naprawdę ciężko, nie znajdowałam się jeszcze w piekle. Nie wiedziałam nawet, że się tam wybieram. Po prostu żyłam chwilą. Dom, awantura, szkoła, zapomnienie. Jakoś tak to leciało, dzień po dniu.

Było mi okropnie, ale jeszcze panowałam nad życiem. Zresztą miałam powody, by nie opaść na samo dno. Wiesz, wtedy zaprzyjaźniłam się z Damiano. Pracował już w Stella Notturna, a ja byłam w drugiej klasie liceum.

Poszłam tam kiedyś wieczorem. Akurat był na zmianie. Usiadłam przy barze.

— Cześć, ruda — powiedział mi wtedy. — Dla dzieciaczków mamy tylko sok pomarańczowy.

Wiesz, jaki on jest. Miał dwadzieścia lat, a ja siedemnaście. Chciał podejść do tego na luzie. No, ale na jakimś etapie zaczęliśmy gadać. O wszystkim. O życiu, o tym jak niski poziom ma liceum w Dello, o tym jaki mamy żal do rodziców. Nie nudziłam go, wyobrażasz sobie? Miał ochotę mnie wysłuchać i poświęcić mi trochę czasu. Odkąd moja matka odeszła, z nikim tak swobodnie nie rozmawiałam. Było mi bardzo dobrze, wiesz? Miałam prawdziwego przyjaciela, a z czasem kogoś znacznie więcej.

Co tu dużo mówić, zeszliśmy się. Myślałam, że oszaleję ze szczęścia. Kochałam go, a on mnie. Nic nie mogło wytrącić mnie z równowagi, nawet ojciec, nawet alkohol. Zupełnie nic!  Wszyscy mówili, jaka ładna z nas para, dziewczyny mi go zazdrościły, a ja... ja popełniałam błąd za błędem.

Sen zimowy ||18+|| Damiano David ff|| KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz