18. Sen włoski

407 28 14
                                    

Dni w Mediolanie płynęły inaczej.

Mediolan to miasto słońca. Każdego dnia zakochiwałam się w nim na nowo. Gdy wychodziłam do pracy, czułam, że powoli przyzwyczajam się do nowej rzeczywistości. Damiano bardzo mi pomógł i nie odstawałam poziomem od innych barmanek. Mimo to, wiedziałam, że nie wytrzymam w tej robocie zbyt długo. Ilość kontaktów z ludźmi była tak przytłaczająca, że po każdej zmianie miałam ochotę położyć się do łóżka i więcej z niego nie wyjść. Ale dawałam sobie radę. Luca był ze mnie zadowolony. Nawet jeśli nie uśmiechałam się tak często, jak powinnam, dbałam o lokal najlepiej jak potrafiłam. Chociaż, mówiąc zupełnie szczerze, była to walka z wiatrakami. 

Notte Eterna nadal prezentowała się dość fatalnie, dlatego mogliśmy zapomnieć o tłumie gości. Wolałam sobie nawet nie wyobrażać, co bym przeżyła w bardziej obleganym miejscu. Wizja całej hordy pijanych ludzi spędzała mi sen z powiek. Moje umiejętności społeczne nie osiągnęły jeszcze takiego poziomu. Mimo to, nie narzekałam. Luca był miłym gościem, a sama praca nie była ciężka. Miałam wypłatę przed weekendem i wolne, kiedy potrzebowałam. 

Nawet jeśli żyliśmy z Damiano dość skromnie, był to dobry czas. Nie mogliśmy mówić o zbytku, jednak czasem pozwalaliśmy sobie na małe przyjemności, które czyniły życie nieco lepszym. Wino, torcik z cukierni, książki... Poza tym, mieszkanie było wygodne. Czasem zapraszaliśmy gości. Jednym z nich była Coraline, która chciała się z nami pożegnać.

Zgodnie z planem wyjeżdżała na Sycylię. Nie planowała szybkiego powrotu na północ Włoch. Chciała pokochać krainę, którą wybrała sobie jej matka. Mimo wydarzeń z początku zimy, byliśmy w stanie normalnie rozmawiać. Może trudno było mówić o przyjaźni, jednak żadne z nas nie życzyło drugiemu źle, a to dobrze rokowało na przyszłość.

Coraline piękniała z każdym miesiącem trzeźwości. Zapuściła rude włosy, jej cera nabrała różanego blasku, w oczach drzemały iskierki. Ona także przeżywała szczęśliwe dni. Jej terapia, podobnie jak moja, przynosiła efekty. Stawałyśmy się zdrowszymi osobami. Metamorfoza Cory była uderzająca. Nigdy nie uwierzyłabym, że to ta sama dziewczyna, która konała w Dello.

Nieliczne wolne wieczory spędzałam razem z Damiano, jeśli on też nie musiał iść do pracy, lub sama, na czytaniu. Wyciszyłam się i odnalazłam coś w rodzaju spokoju, za którym tak bardzo tęskniłam.  Tak, to był naprawdę dobry czas.

Damiano dbał, by stale rozwiajać moje umiejętności barmańskie, choć w praktyce przydawało mi się tylko zlewanie piwa do ogromnych kufli i dopełnianie go sokami. Luca nie tak wyobrażał sobie rozwój jego ukochanego przybytku. Przyciągaliśmy głównie miejscowych pijaczków i biednych studentów. Przy lokalu, w którym pracował Damiano, Notte Eterna była jak uboga krewna. Cóż, przynajmniej mogłam uczyć się zawodu bez jakiejkolwiek presji. Goście i tak byli zdziwieni, że mamy samoobsługi. 

Luca nie potrafił jednak pogodzić się z porażką. Nadal wierzył, że wrócą złote czasy, choć chyba nikt inny już na to nie liczył. Wciąż miał nadzieję, że pojawiają się wyczekiwani goście, których zadowoli coś więcej niż kufel zimnego piwa. Odważniejsze kelnerki próbowały namówić go do zmiany wystroju, jednak nie chciał o tym słyszeć. Notta Eterna miała pozostać taka, jak wcześniej. Z siecią rybacką na ścianie i meblami sprzed trzech dekad. Bo chociaż porządne sprzątanie sprawiło, że lokal nie odrzucał, wciąż daleko mu było do miana zachęcającego. Można było od biedy trafić tam przypadkiem, wypić piwo i zapomnieć o tym fakcie nazajutrz. Nikt nie zrobiłby sobie zdjęć pod szyldem — choćby dlatego, że ten był niemal niewidoczny. Luca pozostawał jednak głuchy na argumenty. Jeżeli w ogóle się u nas pojawiał, wspominał jedynie stare czasy, śpiewającą Kubankę i cuba libre, która lała się strumieniami. Zatrzymał się w swojej epoce i było mu tam dobrze. 

Sen zimowy ||18+|| Damiano David ff|| KontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz