Stiles 2/2

80 4 2
                                    

Pisząc ten rozdział nie myślałam do końca przytomnie w zwiąsku z czym może nie być najleprzy, no i jest ostanim jak napisałam w tym opowiadaniu, miłego czytanie

Stiles

Po odbębnione misji, całym stadem udaliśmy się do mojego domu. Mojego taty nie było bo miał zmianę na posterunku, więc mieliśmy wolną chatę i mogliśmy zrobić zebranie, albo po prostu pochillować razem, ale nagle coś mi się przypomniało. (T.I.) dalej była na spotkaniu z tym podejrzanym typkiem, i niby poznałem go w ogóle, ale to nie znaczy że zdobył moje zaufanie, wręcz przeciwnie miałem okazję się przekonać że faktycznie nie jest godny zaufania, bo kto normalny przyjeżdża do dziewczyny poznanej niezobowiązująco poznanej w wakacje zaraz po jej wyjeździe zwłaszcza kiedy wie że jest zajęta, tp albo chce zabić mnie, albo porwać ją, nie ma opcji zeby bylo inaczej. Napisałem do niej jedna, druga, trzecia wiadomość. Nie odpisuje na zadna. Zacząłem dzwonić, raz drugi, trzeci. Poczta głosowa, nie nagrałem się bo i poco skoro jest zbyt zajęta by odebrać wiadomości tym bardziej nie odsłucha.Wiedziałem, po prostu czułam że coś jest nie ok, poza faktem że była z NIM. Ona po prostu wiedziała że się martwię nie chciala sie narazac na mój napad zazdrości i troski, więc zawsze mialem z nia jakis kontakt. Rzuciłem się gwałtownie w stronę drzwi rzucając niewyraźnie do reszty

-Musimy iść.

Ita kiedy zobaczyli ze wychodze ruszyli za mna i bez początkowych pytan wsiedli do dżipa. Kiedy jechaliśmy, jeszcze nie widziałem gdzie wytłumaczyłem im z grubsza o co chodzi, kim jest podejrzany i że to pilne bo na pewno ma złe zamiary i chce kogoś zabić, w odpowiedzi usłyszałem tylko że odwalam klasycznego Stilesa, ale nikt mi nie powie że te przeczucia im życia nie uratowały, no i tyle w temacie.

Pojechałem do baru w którym byli na początku kiedy postanowiłem się przyłączyć, ale jak się można było spodziewać, nie było ich a kelnerka powiedziała że wyszli już dosyć dawno. Nikt nie miał pojęcia gdzie mogli pójść bo w tej zapchlone dziurze nie bylo za duzo miejsc schadzek. Podjechaliśmy do jej domu, ale tam też jej nie było. Zaczęłam świrować. Pojechałem na komisariat do taty chcą zgłosić zaginięcie, ae tata tylko spojrzał na mnie znanym mi już wyrazem twarzy "co znowu, nie przesadzasz,ty tak serio?" Odmówił, ale że wiedział iż i tak nie odpuszcze i bede drazyl posłał za nami jednego ze swoich podwładnych, który miał nam pomóc szukać. Ta dzięki tato, też cię kocham. W każdym razie zaczęliśmy jeździć po okolicy, chodzić po parku, lesie, było już późno i zaczynam watpic czy nie za pozno zeby zapobiec jakiejkolwiek katastrofie, nie musi to być zaraz zbrodnia ostateczna. Mogli też się spić i poprostu zrobic cos glupiego, cokolwiek. Chciałem tylko żeby nic jej sie nie stalo. W końcu do mnie dotarło. Hotel. Pewnie byli u niego, bo skoro nie byli w jej domu to znaczy ze na szczescie nie zatrzymał się u niej, czyli musieli być w hotelu. To nie brzmiało dobrze, zwłaszcza że dalej nie było z nią kontaktu. Podjechaliśmy pod jedyny w mieście punkt noclegowy i biorąc z bagażnika mój kij pewnym krokiem razem z zastępcą szeryfa ruszyliśmy do środka.

(T.I.)

Obudziłaś się, ale dalej nie miałaś pojęcia co się dzieje wokół. To były jakby przebłyski. Raz otwierałaś oczy i widziałaś niewyraźne obrazy, a zaraz spowrotem zasypiałaś. Czułam wiatr na skórze, jakbyś była odsłonięta bardziej niż pamiętasz. Czułaś że coś się dzieje i zaczęłaś niekontrolowanie machać rękami nie wiedząc właściwie czy to coś daje i czy wogóle ma sens, no ale nie miało czego nie widziałaś, a nawet gdyby miało byłaś zbyt słaba by być w stanie samodzielnie się obronić. Poczułaś czyjś dotyk na ciele, dłonie powoli badające każdy fragment skóry.Nie byłaś w stanie sobie przypomnieć jak doszło do tego że znalazłaś się w tym położeniu, iw ogóle w grę nie wchodziło trzeźwe myślenie, ale to i tak nie było możliwe bo zdecydowanie trzeźwa nie byłaś, ale wiedziałaś ze to nie tylko wina wypitego wina, byłaś w kropce.

Stiles

Podbiegłem do lobby i zacząłem wypytywać pokój po imieniu i nazwisku tego dupka, ale oczywiście nie mogłem go poznać, na szczęście podszedł Parrish zaswiecil odznaką postraszył osoba w niebezpieczeństwie i poszło, pokój nr. 15 piętro drugie. Zacząłem wbiegać po schodach, bo winda rzecz jasna nie działała. Pięć sekund później sapałem pod drzwiami pokoju do którego miałem zamiar wpaść.

Poczekałem aż reszta mniej rozentuzjazmowanych osób zebrała się obok, dalej w to wszystko nie wierzyli, i nacisnąłem na klamkę, ale drzwi nie drgnęły. Były zakluczone. CHOLERA JASNA-pomyślałem, i zacząłem nią szarpac, ale Scott chwycił mnie za nadgarstek i zdjął moja dlon z klamki, odsunął się od drzwi po czym zaczął biec w ich kierunku wyrywając je z zawiasów. Też mogłem to zrobić, oczywiście, ale nie chciałem ich zniszczyć. Podrapałem się niezręcznie po karku, bo w takich momentach cierpiało moje ego, ale to teraz było drugorzędne.

-Danie Fisher, jesteś aresztowany...-zaczęło mi dzwonić w uszach i poczułem się jak w śnie. Przez cały czas odwalałem typowego siebie tak sobie, w głebi myśląc że się myle i wyjdę na zazdrosnego i idiotę a w zeczywistosci zapobiegłem tragedi.

Chwiejnym krokiem wszedłem do pokoju i czułem się jak bym miał zaraz zemdleć, dosłownie jakby poku się kręcił. Podszedłem do niej. Leżała w samej bieliźnie na dużym łóżku a on..., a on kładł na niej swoje brudne łapy. -Zabije go.-pomyślałem, ale już nawet się do niego nie odwróciłem. Teraz liczyła się tylko ona, okryłem ją kocem i przytuliłem do siebie. Nagle nie wiem skąd w pokoju zrobiło się tłoczno. Nasi przyjaciele byli w szoku jak ja, przyjechal moj tata żeby zrobić rozeznanie, i bo lubił (T.I.) i sam był w niemałym szoku,Dan był w drodze na komisariat, przyjechało pogotowie i przyszedł personel hotelowy oraz pełno gapiów. Pojechałem z nią do szpitala, gdzie już czekali jej rodzice, a on przez cały czas była nieprzytomna,ale stabilna. Trzymałem jej rękę i patrzyłem jak spokojnie, wręcz za bardzo wygląda. Zrobili jej płukanie żołądka i teraz odpoczywa, a ja byłem dalej przerażony, a moja dłoń w jej drżała, ale wiedziałem że już jest dobrze była przy mnie, więc w końcu mogłem ją ochronić. Myślałem o nas o tym wszystkim i poczułem jak łza cieknie mi po policzku, ale zignorowałem to. Postanowiłem sobie że jak już będziemy na etapie kiedy będziemy się z tego śmiać, to podkreśla jak nie wolno wątpić w mój niezawodny instynkt do ludzi którzy chcą nas poznać ( zabić).

Teen wolf | PREFERENCJE/IMAGINYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz