Theo historia z przeszłości 3/3

67 2 0
                                    


Sama już nie wiesz ile tu siedzisz. Obecnie leżałaś na łóżku, na plecach z rękami założonymi na piersi, wpatrując się tępo w sufit i rozmyślając. W pewnym momencie usłyszałaś już charakterystyczny dźwięk, skrzypiących ciężkich drzwi. Przyszedł. Pewnie znowu tylko po to, żeby chełpić się swoją wyższością jaką nad tobą osiągnął. Dalej nie raczył zdradzić ci szczegółów twojego przymusowego pobytu. Chłopak żywym krokiem podszedł do ciebie

-Już czas to skończyć.-złapał cię za nadgarstek i zerwał na nogi, po czym uprzednio zamiatając butem pył z przejścia, wyciągnął z pokoju, zaciągnął na piętro, po czym zaczął kierować się w stronę wyjścia z obiektu. A ty zaczęłaś analizować wygląd domu. Inaczej go zapamiętałaś, podstawowe szczegóły się nie zgadzały, takie jak kominek w salonie, którego nie było. Może i zerwaliście, ale to wcale nie było aż tak dawno żebyś zdążyła zapomnieć. Otworzył drzwi i wyszliście na zewnątrz, a ciebie wryło. Nie byliście u niego, tylko w jakimś drewnianym domku w środku pieprzonego lasu, i nagle cała nadzieja na happy end brutalnie z ciebie wyparowała. Bo jak niby ktokolwiek miał cię znaleźć w miejscu o którym sama nie miałaś pojęcia. Nigdy nawet nie wspominał o tym cholernym domku.

-Już po mnie, to koniec, umrę tu z jego ręki. Po prostu gorzej być nie mogło.-zaczełaś wymieniać w głowie jakże motywujące myśli.

Theo

Poszukiwania stały w miejscu, wszyscy zaczynali tracić nadzieję, że w ogóle uda nam się odnaleźć (T.I.), ale ja nie pozwalałem sobie na takie nastawienie, i po prostu czułem, że jeszcze żyje, a jeśli wciąż żyła to nie mogliśmy sobie odpuścić. Po za tym byłem prawie pewny teorii iż to jej były ją uprowadziła, ale ta teoria miała luke. Nie widziałem w tym sensu, w sensie po co miał to zrobić, ale nie sprawiało to że mniej w to wierzyłem. Ale nie wszyscy byli tego samego zdania. Jej rodzice twierdzili że na tyle ile mieli okazję go poznać nie wydawał się zdolny do mściwego porwania, mieli go za raczej za porządnego dzieciaka z dobrego domu. Policja natomiast nie obrała typu, oni po prostu chcieli ją znaleźć, ale twierdzili że to raczej słaba teoria, zwłaszcza że nie miałem dowodów. Nie rozumiałem czemu bez nich nie mogli poprzeć żadnego pomysłu, obejrzałem z (T.I.) wystarczająco kryminałów by wiedzieć że policja najpierw nic nie wierzy a potem wszyscy giną, bo dotychczasowy wariat miał rację. Teraz to ja jestem tym wariatem, ale ja nie pozwolę nikomu umrzeć bezwzględ na ich poparcie, bądź jego brak. A jeśli chodzi o stado to oni chwytają się wszystkiego ,ale w zasadzie żadne z nas go nawet nie poznało, ja miałem go tylko okazję obić. Ale to za wiele nie wnosi, więc nie chcą się zbyt kurczowo trzymać tej tezy.

Na terenie całego Beacon hill nie było żadnych śladów. Ja razem z stadem odwiedziliśmy rodzinne miasteczko (T.I.) i pytając ludzi dotarliśmy do domu Jacoba, ale nikt nam nie otworzył, a kiedy parę dni później tam wróciliśmy, jego rodzice powiedzieli że go nie ma. Więc chwilowo był to kolejny ślepy trop, ale nie odpuszczałem. Może trzymał ja w innej części miasta, bo o ile jego rodzice nie mieli nic wspólnego z całym zajściem, to wątpię żeby bez ich wiedzy trzymał ją w piwnicy ich domu. Łatwiej było trzymać się tej wersji nawet jeśli miało okazać kolejnym martwym punktem, niż pogodzić się z myślą iż nie mam pojęcia, gdzie i z kim jest, a tak mogę się chociaż łudzić że to coś zmienia, w sensie podejrzenie tego typa. Dlatego w sekrecie jeździłem tam co wieczór i poszukiwałem każdy zakątek tego zakichanego miasteczka, a miało ich zadziwiająco dużo. Ostatni na liście był las, ale wiedziałem że jego i tak na raz nie dam rady przetrząsnąć, więc w akcie desperacji zwróciłem się do Scotta o pomoc stada. Zastanawiacie się pewnie czemu od początku nie przeszukuje miasteczka z nimi, ale wszyscy poza mną poszli już dalej i skreślili Jacoba z listy podejrzanych, a nie wszyscy w ogóle wierzyli w to że mógłby to być on. Dlatego nie byłem pewien czy to dobr pomysł, ale wiedziałem że to nie o mnie tu chodzi i liczą się czyny i ale mi pomogą, albo zrobię to sam, bo mogę wchodzić na wariata, ale nie ma to znaczenia póki wiem że coś robię. Wiedziałem też że jeśli faktycznie zamieszany jest ktoś z zewnątrz to nie będę wstanie nic zrobić. Nie umiem tropić ludzi. Zwłaszcza jeśli mogło jej już nie być w mieście ani jego okolicach. Byłem bezsilny, a do skreślenia Jacoba z lity było mi już tylko potrzebne przeszukanie tego pieprzonego lasu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 02, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Teen wolf | PREFERENCJE/IMAGINYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz