I

1.1K 50 66
                                    

Kiedy przeszedłem przez bramę szkoły, wszystko się ze sobą zmieszało, a ja straciłem grunt pod nogami. Nie wiem, ile czasu minęło, ale kiedy się ocknąłem, zobaczyłem coś co mogło mi się tylko przyśnić. Nade mną stał Kaito, uśmiechał się do mnie. Oczy niemal wyskoczyły mi z oczodołów.

-Kaito?! Czy ja... Umarłem?- miałem tak ochrypnięty głos, co doprowadziło do lekkiego kaszlu i bólu gardła.

-No coś ty, chłopie! Wygrałeś grę!- Kaito podniósł kciuk w górę i posłał mi ogromny uśmiech.

Byłem zdezorientowany. Czy świat Danganronpy nie był fikcyjny, a my nie byliśmy tylko postaciami, które tak naprawdę nie istnieją? Dlaczego leżałem w sali szpitalnej?

-Wiesz, coś ci pokażę- oznajmił wyciągając z kieszeni telefon. Coś w niego wstukał a po chwili podał mi go. Na ekranie widziałem siebie w sali sądowej. Skąd on to ma?- Danganronpa to był nasz ulubiony program, dlatego się do niego zgłosiliśmy. Tego się już dowiedziałeś. Owszem, nasze osobowości oraz talenty były fikcyjne, ale za to nasze życie nie! To była tylko głupia symulacja, która trwała nie więcej niż miesiąc, dasz wiarę?

Spojrzałem na niego zagubiony. Nic z tego nie rozumiałem. Czy on nie jest ani trochę przerażony tym, co się wydarzyło?

-Hej, wszystko okej? Nie mów, że nie pamiętasz?

Pokiwałem głową. Nie pamiętam nic o zgłaszaniu się do jakiejkolwiek symulacji. Czy to znaczy, że coś ze mną nie tak?

-Powinieneś to zgłosić swojemu lekarzowi. Pójdę po niego, a ty się stąd nie ruszaj, okej?- popatrzałem na niego zaskoczony. Gdzie niby miałem sobie pójść?

Astronauta chyba zrozumiał, że to co właśnie powiedział było absurdalne, bo zaśmiał się niezręcznie i wyszedł. Rozejrzałem się po pokoju. Był to zwykły szpitalny pokój, pełen dziwnych urządzeń. Było tu wielkie okno, przez które miałem widok na miasto. Było ono żywe, przejeżdżało tutaj mnóstwo samochodów.

Po około pięciu minutach wrócił Kaito, razem z moim lekarzem. Zrobili mi kilka badań i znów wróciłem do siebie. Kaito czekał ze mną na wyniki. Jako że minęło dosyć sporo czasu od badań, astronauta przyniósł mi coś do picia i karty, które kupił w szpitalnym kiosku.

W końcu przyszedł do mnie lekarz, i za moim zdziwieniem wyprosił Kaito z pokoju.

-Podczas symulacji trauma, jaka tam nastąpiła, spowodowała zanik pamięci. Twój mózg tak bardzo skupił się na tym co się stało, że nie pamiętasz tego kim byłeś. Chcemy zatrzymać cię na rehabilitacji.

To co powiedział mi lekarz nieźle mnie przybiło. Czemu akurat ja? Nie umarłem ani nic, a jednak to ja musiałem wszystko zapomnieć. Czułem złość oraz strach. Kim tak naprawdę jestem?

Po wytłumaczeniu mi wszystkiego lekarz wyszedł i wpuścił Kaito. On od razu zauważył, że coś jest nie tak. Jednak ja nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Zrozumiał to i wyszedł do domu. Zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem.

Nie wiem, ile minęło czasu, ale obudził mnie huk drzwi co wyrwało mnie ze snu. Gwałtownie otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Wtedy zauważyłem że w rogu mojego pokoju stoi Kokichi. Co on tutaj robił? Czy nie powinien wyjść ze szpitala tydzień temu, jak Kaito?

-Kokichi? Co ty tutaj robisz?- spytałem zachrypniętym głosem. On chyba nie wiedział, że tutaj leżę, bo lekko podskoczył ze strachu.

-Saihara? CZEMU NIKT MI NIE POWIEDZIAŁ, ŻE JUŻ SIĘ OBUDZIŁEŚ, WAAAAH!- zawołał "lamentując" fioletowłosy, po czym podbiegł do mojego łóżka -Ale nie krzycz tak, bo mnie złapią!- czy on właśnie powiedział, że to ja krzyczałem? On na serio ma tupet.

-Kokichi, odpowiedz na moje pytanie, co robisz w moim pokoju? Nie powinieneś być w domu?- zapytałem trochę zniecierpliwiony. Nie miałem ochoty spędzać z nim czasu, a szczególnie w środku nocy.

-Ah no tak! Takie dwie piguły próbowały coś mi wstrzyknąć! Na pewno wiedzą, że jestem liderem ogrooomnej i bardzo BARDZO złej organizacji, i chcą mnie teraz dorwać!

-Albo może się tobą zajmują, na pewno im przeszkodziłeś w pracy- przewróciłem oczami. Ten w odpowiedzi zaśmiał się. Siedzieliśmy w ciszy przez około minutę.

-Kokichi?- powiedziałem w końcu -Możesz już stąd iść?

Ten spojrzał się na mnie zaskoczony. Nie spodziewał się, że będę próbował go wyrzucić.

-Saihara-chan...- podniósł się lekko z krzesła, które stało przy moim łóżku, po czym wybuchnął -Jesteś taaaaki niemiły!

Jego krzyk zwrócił uwagę przechodzącej pielęgniarki, która weszła do środka aby sprawdzić co się dzieje. Pokiwała głową i wywlokła Kokichiego z mojego pokoju, tym samym przepraszając mnie za problem.
Przewróciłem się na drugi bok i próbowałem zasnąć, jednak myśl o Kokichim i co robił w szpitalu nie pomagała mi w tym. Może był chory? Pokręciłem głową przewracając się kolejny raz na drugi bok. Nie chciałem o nim myśleć.
Po jakimś czasie udało mi się w końcu zasnąć.

To Tylko Kłamstwo //Saiouma // ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz