XIII

397 35 81
                                    

~Shuichi Pov~

Dzień w szkole strasznie mi się przedłużał. Kiedy w końcu byłem w domu zjadłem coś i poszedłem do siebie. Nie miałem zbytnio ochoty siedzieć z wujkiem, który mnie do siebie trochę zniechęcił.
Usiadłem przy biurku i wyciągnąłem zeszyty. Złapałem się na tym, że myślałem o Kokichim. Wyobrażałem sobie siedzącego przy moim biurku.

-Chwila! -wstałem szybko z krzesła. To nie było wyobrażenie, mi się to przypomniało. Ucieszyło mnie to, bo to oznacza, że szanse na odzyskanie mojej pamięci są coraz większe. Rozejrzałem się po pokoju, mając nadzieję, że coś znowu wywoła jakieś wspomnienie, ale zamiast tego zauważyłem jakąś kartkę przyklejoną do moich drzwi. Zdjąłem ją i przyjrzałem się rysunkowi, który na niej był. Był on ładnie wykończony i postać, którą przedstawiał przypominała mnie. Obróciłem kartkę i znalazłem liścik.

"Shumaiiii! Stęskniłeś się za mną? Przyjdź pod ten adres o 22: ..."

Było dopiero po 16, więc miałem jeszcze dużo czasu. Postanowiłem się zdrzemnąć, w końcu nie wiedziałem, jak długo będę z Kokichim.

~Kokichi Pov~

Zbliżała się 20, więc ja postanowiłem się zbierać, aby przygotować miejsce, które wskazałem emo detektywowi. Jeszcze wcześniej musiałem wpaść do sklepu, więc to był idealny moment. Kupiłem duże świece, jakąś zapalniczkę i ciastka. Kiedy dotarłem na miejsce, zacząłem przygotowania.

Na nasze spotkanie wybrałem opuszczony dom. Często tutaj przesiadywałem. Była to praktycznie ruina, ale było tam tak przyjemnie. Potrafiłem spędzać tam godziny. Dzisiaj chciałem podzielić się tym miejscem z Shuichim. Chcę dzielić się z nim wszystkim, co piękne.

Wdrapałem się na samą górę. W suficie była dziura, przez którą da się wejść na dach. Nie był on zbyt stromy, więc można było tam przesiadywać. Wziąłem wiadro, które leżało w kącie i po chwili byłem już na dachu. Rozłożyłem kocyk, który wziąłem z domu. Postawiłem świece wokół na całym dachu i zapaliłem je. Kiedy już skończyłem, usiadłem na kocu i spojrzałem na niebo. Było już ciemno, więc zapewne dochodziła 22. Zszedłem na dół i czekałem, aż przyjdzie Saihara.

~Shuichi Pov~

Obudziłem się dosyć wypoczęty. Wciągnąłem sweter i po cichu ubrałem buty, po czym otworzyłem moje okno. Znajdowałem się na pierwszym piętrze, ale bez problemu udało mi się zejść na dół, ponieważ mój pokój znajdował się nad garażem. Zeskoczyłem więc na jego dach i z niego wskoczyłem w krzaki, mając nadzieję, że mój wujek tego nie usłyszał. Udałem się pod wskazany adres i widok jakiegoś opuszczonego domu nie wydał mi się dziwny. W końcu to Kokichi mnie zaprosił.

-Kokichi? Jesteś tutaj?

Było cicho. Zdecydowałem, że spróbuję wejść do środka. Drzwi były otwarte. Kiedy przekroczyłem próg, ktoś wskoczył na mnie.

-Aaaah!- krzyknąłem przerażony, próbując zwalić tego kogoś z moich pleców.

-Waaaaah! Shumaiii! To ja, nehehehehe~

Kokichi zeskoczył z moich pleców i zarzucił ręce za głowę.

-Kokichi! Przestraszyłeś mnie!

-No już, już. -poklepał mnie po głowie i zdjął swoją chustkę, po czym zawiązał mi ją wokół głowy tak, aby zasłaniała mi oczy -Bądź grzeczny, w końcu przygotowałem dla ciebie niespodziankę!

Poprowadził mnie gdzieś. Kilka razy się potknąłem, a on mnie wyśmiał, ale przynajmniej przeżyłem. Nareszcie ściągnął mi opaskę i wtedy zobaczyłem, że Kokichi przygotował dla nas miejsce do siedzenia. Było bardzo ładnie i stąd widać było gwiazdy.

Usiedliśmy na kocyku i wpatrywaliśmy się w niebo. Spojrzałem się na chwilę na niego. Spokojnie przyglądał się gwiazdom, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Kiedy tak na niego patrzałem, czułem, że serce bije mi trochę szybciej.

Nie zwracałem na to wcześniej uwagi, ale Kokichi był naprawdę ładnym chłopakiem. Jego zrelaksowana twarz przynosiła uczucie spokoju.

-Shumai, co się tak na mnie gapisz? -jego głos wyrwał mnie z zamyśleń.

-O-Oh! Wybacz! -szybko odwróciłem wzrok -Dziękuję, że mnie tu zaprosiłeś.

-Dziękuj dziękuj!

Siedzieliśmy tak przez kilka minut, między nami panowała miła cisza. Tego właśnie potrzebowałem. Komfortowego towarzystwa, które nie wymaga żadnych starań o zgodność. Przebywanie z Kokichim było takie... Inne. Nie mogłem się doczekać kolejnego razu.

-Wiesz, nikomu nie mówiłem o tym miejscu. -Kokichi odwrócił głowę do mnie i lekko się uśmiechnął. Wyglądał tak ładnie. Złapałem się za policzki, czując, że zaraz będę zalany rumieńcem -Coś się stało? -zapytał, zbliżając swoją twarz do mojej, bacznie mnie obserwując.

-Nie... Po prostu trochę się martwiłem. Myślałem, że zdenerwowałem cię kiedy ostatnio u ciebie byłem.

-Oh. -spojrzał na podłogę -Wybacz, Saihara.

-To nic takiego.

-Może chcesz ciastko? -zapytał podniosąc pudełko. Przytaknąłem i wziąłem pudełko od niego, jednak źle je złapałem i po chwili wszystko wylądowało na jego koszulce.

-O nie! Kokichi tak bardzo przepraszam! -zacząłem szybko zbierać ciasteczka, aby uniknąć stałych plam. Ten złapał mnie za rękę i spojrzał prosto w moje oczy. Znowu byłem czerwony, na bank.

-W porządku. -uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłem uśmiech i tak się na siebie gapiliśmy. Czas jakby stanął w miejsu. On jednak się otrząsnął i zebrał resztę ciastek. Jego bluzka była jednak brudna, więc ją zdjął. Teraz siedział w samym podkoszulku i tak naprawdę nie było zbyt ciepło.

Zdjąłem więc swoją bluzę i podałem ją Kokichiemu.

-Nie chcę, żeby było ci zimno.

Założył ją i wyglądał... Śmiesznie. Była na niego za duża. Zaśmiałem się lekko i położyłem się na kocu. Jeszcze raz popatrzałem na gwiazdy. Westchnąłem lekko. Musiałem z kimś pogadać.

-Kokichi?

-Tak?

-Chyba nie lubię Kaede.

To Tylko Kłamstwo //Saiouma // ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz