XIX

391 36 70
                                    

~Kokichi Pov~

Shumai w końcu dołączył do mnie i Hajime w wodzie. Nie chciałem, aby za dużo czasu spędzał z Nagito, bo ten mu jeszcze by coś wypaplał i by było. Trochę razem popływaliśmy, a potem w czwórkę zagraliśmy w siatkówkę. Ten sport jest do kitu, jakimś cudem nie mogłem za nic dosięgnąć tej piłki.

Trochę później pozbieraliśmy nasze rzeczy, bo wszyscy byliśmy głodni, więc poszliśmy do najbliższej restauracji. Tak naprawdę to miałem wrażenie, że Shuichi jakoś inaczej się zachowuje, dlatego chciałem poprawić mu humor.

-Ejjj Emosiuu! -pociągnąłem go za rekaw koszulki, w której wyglądał tak ładnie.

-Nie nazywaj mnie tak. -powiedział z wyrzutem -O co chodzi, krasnoludku?

-Krasnoludku?! Sam jesteś... Eh, to nudne. W każdym razie wybierz co chcesz zjeść i ci to kupię. Taki lider jak ja jest bogaty, w końcu okradłem aż trzydzieści banków!

-Kokichi! -zasłonił mi buzię patrząc na wszystkich ludzi w restauracji którzy nas usłyszeli -Dzięki, ale nie trzeba.

-Na-ah! Mów co chcesz!

Ten wziął głęboki wdech i poddając się wziął menu.

-Pogoda dzisiaj jest przepiękna. -zachwycał się Hajime -Naprawdę cieszę się, że tu się razem wybraliśmy.

-Oczywiście, w końcu to ja to zaplanowałem! -powiedziałem dumnie, na co Nagito odparł z wątpieniem:

-Przecież to ja ci to zaproponowałem, żebyś mógł zobaczyć się z... -szybko zasłoniłem mu buzię, zwalając solniczkę ze stołu.

-Kokichi! Uważaj. -Shuichi schylił się pod stół i wziął solniczkę. Kiedy chciał się podnieść uderzył głową o stół.

-Shumai! Nic ci nie jest? -pytałem przez śmiech. Ten tylko złapał się za głowę i zawstydzony odstawił solniczkę na miejsce.

-Wszyscy się na nas gapią... -wyszeptał Hajime.

Nagito się tylko zaśmiał i tak zrobiliśmy i my. Po kilku minutach przyniesiono nam jedzenie. Nawet nie wiedziałem, jaki byłem głodny!
Kiedy Hajime chciał wziąć serwetkę, Nagito również po nią sięgnął i się zderzyli. Spojrzeli na siebie i Komaeda był cały czerwony! A potem zaczęli się całować i wyrzucili nas z restauracji. Nehehehe! To tylko kłamstewko, które postanowiłem dodać do mojej narracji! Tak naprawdę to wyglądało tak: "Oj przepraszam", "Nie no co ty!", kilka meeeega zawstydzonych śmieszków i w końcu wzięli te serwetki.

Spojrzałem z "irytacją" w stronę Saihary, ale ten tylko patrzył przez okno, dłubiąc widelcem w talerzu. Ciekawe, o czym myślał.
Dokończyliśmy nasze jedzenie i po zapłacie wyszliśmy na spacer po jakimś molo.

Zacząłem gonić mewy i prawie jedną złapałem, ale Saihara powiedział, że mam je zostawić. Trochę mi to popsuło zabawę, ale tooooo nic. Postanowiłem mu wybaczyć i nie nasyłać na niego mojej super tajnej i złowieszczej organizacji.

-Macie ochotę na lody? -zaproponował Hajime, kiedy siedzieliśmy na molo i po prostu rozmawialiśmy.

-Zależy jakie. -powiedziałem z bardzo złowieszczym uśmieszkiem.

-Kokichi! -szturchnął mnie Shumai -To nie jest śmieszne.

-KoKiChI tO NiE jEsT śMiEsZnE! -zacząłem go przedrzeźniać.

-No to chodźmy. -rzekł Nagito i tak też zaczęliśmy się zbierać i szukać jakiejś budki.
Nareszcie to ja jakąś wytropiłem i postanowiłem się pościgać.

-Kto ostatni przy lodach ten płaci! -powiedziałem i wybiegłem pierwszy.

-Hej to nie fair! -słyszałem chyba Nagito, który biegł zaraz za mną.

Ostatecznie Hajime musiał zapłacić, bo jest beznadziejny w bieganiu. Wziąłem więc trzy gałki lodów czekoladowych i usiadłem szczęśliwy na ławce. Obok mnie usiadł Shuichi. Nie wyglądał mi na typa, który najbardziej lubi lody truskawkowe. Trochę nuda.

-Kokichi, czekaj. -Shumai polizał swój palec i otarł moją buzię.

-Fuj, Shumaiii! -krzyknąłem wycierając twarz o rękaw bluzki.

-O-Oh! Miałeś brudną buzię! Wybacz...

-Ale nie musisz mnie lizać, nehehehe!

~

Był już wieczór i trzeba było się zbierać. Hajime i Nagito pojechali innym pociągiem, który jedzie prosto do ich miasta, a ja z detektywem czekaliśmy na nasz pociąg.

-Wiesz Kokichi? Naprawdę dobrze się dzisiaj bawiłem. -nieśmiało uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłem uśmiech i resztę czasu spędziliśmy w przyjemnej ciszy.

W pociągu trochę mi się przysnęło, ale na szczęście Shumai wiedział gdzie mamy wysiąść i tak dotarliśmy do domu o około 21.

Po tym jak odprowadziłem go do domu i wróciłem do siebie, wziąłem dłuższy przysznic i zmyłem słoną wodę z włosów.

Położyłem się do łóżka i oglądałem zdjęcia, które zrobiłem nad morzem. Były to głównie zdjęcia mnie z Shuichim. Były to nasze nowe wspomnienia, z których się cieszyłem. Nie mogłem się doczekać nowych.

~Shuichi Pov~

Po powrocie do domu byłem wykończony. Przywitałem się z wujkiem, który na szczęście nie miał problemu z tym, że wróciłem do domu tak późno. Kiedy miałem już się kłaść do łóżka, mój telefon zaczął wibrować jak szalony. Okazało się, że Kokichi wysłał mi masę zdjęć. Na jednym z nich byłem ja biegnący za Kokichim. Uśmiechnąłem się do ekranu. W życiu nie pomyślałbym, że ja i Kokichi tak bardzo się do siebie zbliżymy. Cieszyłem się. Mimo, że pozostaniemy tylko przyjaciółmi.

Włączyłem mój laptop i przesłałem na niego zdjęcia, po czym wydrukowałem moje ulubione. Zawiesiłem je sobie nad łóżkiem, abym zawsze mógł na nie patrzeć.
Dochodziła już 23, więc poszedłem się w końcu położyć. Zasnąłem patrząc na nowe obrazki i wspominając nasz wspólny dzień.

To Tylko Kłamstwo //Saiouma // ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz