Rozdział 23

907 50 2
                                    

Z worami pod oczami, przez które bardzo przypominałam pandę, wyszłam z pokoju, który przydzielił mi alfa. Nie było sensu, żebym wracała w środku nocy, a właściwie to nad ranem, do hotelu. Zwłaszcza że do domu Lucasa i jego watahy, było znacznie bliżej. Większość nocy nie spałam, a myślałam, jakie mam opcje, żeby ten uparty wilk dał mi spokój. Jednak szybko przekierowałam moje rozważania na sprawę, gdyż nie byłam i nigdy nie będę hipokrytką. Muszę doprowadzić tę sławę do końca. Z tego powodu stoję już dobre kilka minut przed drzwiami do gabinetu, alfy. Muszę zostawić nasze nie snacki na później, choć dla mnie sprawa jest jasna. Każdy po sprawie wraca do swoich obowiązków i tyle. Lecz jeśli ten nie będzie w stanie tego zrozumieć, to w ostateczności opowiem mu o mojej rodzinie. Wzięłam jeszcze jeden oddech i zapukałam.

- Wejdź. - Zrobiłam to i zamknęłam za sobą drzwi. - Zajęło ci to dokładnie dziesięć minut, gratuluję. - Odparł z szyderczy uśmiechem, patrząc na zegarek. Zignorowałam jego słowa i od razu przeszłam do sedna.

-Co zrobimy z ciałem tego brązowego wilka? A właściwie to, co z niego zostało.

- Naprawdę chcesz rozmawiać o sprawie? W porządku. Już zleciłem tej techniczce, nie pamiętam, jak się nazywa, żeby zbadała je, a najbardziej skupić na substancji. Oczywiście pokrótce wyjaśniłem jej, co się stało. Chociaż mam wrażenie, że ty wiesz więcej.

- Nie wiem, o co ci chodzi? A ta techniczka nazywa się Eks.

- Oczywiście, lecz to jest teraz mało istotne. Teraz chce się dowiedzieć, co przede mną ukrywasz i nawet nie próbuj zaprzeczać.

- A co mi możesz takiego zrobić? - odparłam hardo. Ten nagle chwycił mnie za rękę, jednocześnie wyciągnął z biurka nóż, który po chwili umieścił w mojej dłoni. Nim zdążyłam zareagować, moim oczom ukazała się kolejna wizja. Zobaczyłam jak Lukas, który wyglądał na dużo młodszego niż teraz, kłóci się z ojcem. Przynajmniej tak przypuszczam, gdyż wyglądali niemalże identycznie. Ten uderzył go z taką siłą, że wylądował na ścianie, w której zrobiła się ogromna dziura. Ledwo łapiąc oddech, zaczął uciekać, na jego nieszczęście potknął się i spadł ze schodów. Ostatkiem sił doczołgał się do kuchni i opierając się o blat, wstał. Wszystkim towarzyszył okropny śmiech mężczyzny. Chłopak był tak wściekły, że chwycił nóż leżący obok na desce do krojenia i wbił go prosto w krtań starszego wilkołaka.
Ciężko dysząc, patrzyłam na zielonookiego, który po chwili mnie puścił.

- Wiedziałem. Masz dar. - Odszedł ode mnie i sięgnął po alkohol, który nalał do szklanki. Dopiero kiedy wziął łyk szkarłatnej cieczy, kontynuował. - Jaki?

- Gdy dotknę jakiejś osoby, widzę, co zrobiła jakiś czas wcześniej lub wydarzenie, o którym w danej chwili myśli. Kiedy jednak dotykam jakiejś rzeczy lub miejsce ukazuje mi się, to do czego ktoś go użył lub co się tam wydarzyło.

- To interesujące, ale dlaczego go posiadasz? Przecież jest to wręcz niemożliwe. Rzadko kiedy wilkołak go ma, a nigdy nie słyszałem o człowieku z darem.

- Nie wiem. - odparłam szczerze, już bardzo zdenerwowana. Lubię przesłuchania, ale nie gdy to mnie się przesłuchuje.

- Naprawdę nie wiesz.

Naszą rozmowę, przerwał dźwięk mojego telefonu. Który odebrałam z ogromną ulgą. Normalnie wyściskam, osobę po drugiej stronie.

- Sole. Mam wyniki tej substancji, którą alfa kazał mi sprawdzić z ciała ofiary.

-Po czekaj, włączę cię na głośnomówiący. Jest ze mną, więc nie będziesz musiała tłumaczyć tego dwa razy. - Przerwałam jej. - Teraz możesz kontynuować.

- Wyniki są strasznie dziwne, gdyż rozpoznałam w niej środek, który zwiększa zachowania agresywne i utrudnia panowanie nad sobą. Jednak znajduje się w niej coś jeszcze, niestety kompletnie nie wiem, co to jest.

- Jak to nie wiesz? Chcesz powiedzieć, że nie ma czegoś takiego na rynku?

- Przynajmniej ja o tym nie wiem, a sprawdzałam też na nielegalnym.

- Masz coś jeszcze do dodania.

- Właściwie to tak, za godzinę będę przeprowadzała sekcję. Chcesz być na niej obecna? - To nie jest zły pomysł. Lepsze to od rozmowy albo bardziej kłótnią z tym uparty dupkiem.

- Już jadę. - Nie czekając na jej odpowiedź, rozłączyłam się i wstawałam. Już opuszczałam pomieszczenie, gdy usłyszałam jego wkurzający głos.

- Wrócimy do tej rozmowy. - Oczywiście, że tak. Jednak co się odwlecze to nie uciecze.

Jechałam przez las, gdy dotarło do mnie, że być może Fiodor ma więcej wspólnego ze sprawą, niż na początku myślałam. Co, jeśli przez te wszystkie lata, pracował na czymś, co spowoduje, że zmienni zaczną szaleć. Może właśnie na to Philip wpłacał pieniądze przez ten cały czas, lecz naszły go wyrzuty sumienia? Teoria dobra, ale jaki by miał być powód tego wszystkiego.

Nagle poczułam jak coś uderza w samochód, który obrócił się na dach. Czułam tylko jak po twarzy spływa mi krew, gdyż odłamki szyb wbiły mi się w ciało. Nie mogłam się jednak na tym skupić, gdyż zemdlałam, chyba podczas wypadku uderzyłam o coś głową.

N.A.R.A

Tylko mnie nie zrań [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz