W czasie kiedy pielęgniarka kończyła czyścić jej obrażenia, Nyx wysłała Adriana, aby zlecił komuś dostarczenie wiadomości o sekretnym spotkaniu do Darklinga. Nawet po tym jak wszyscy przytaknęli ustalonemu planu, Alchemik i tak próbował przekonać ją, aby nie szła lub chociaż wzięła go ze sobą. Jednak Somatyczka za każdym razem odmawiała jego prośbom, tłumacząc, że jest to coś, co musi załatwić sama.
Nie zajęło jej długo, aby wsiąść na Libitinę, zaraz po uwolnieniu się spod opieki medycznej. Nie zawracała sobie głowy czekaniem na jego odpowiedź i od razu zaczęła opuszczać swój obóz. Według raportów istniał mały przesmyk, gdzie nikt nie walczył, więc Nyx wykorzystała go, aby przejść na teren wroga. Wszystko odbyło się znacznie łatwiej niż przypuszczała i wkrótce znalazła się po drugiej stronie kompletnie niezauważona. Zeszła z konia i od razu skierowała się w kierunku głównego namiotu.
Łatwo było go rozpoznać ze względu na symbol Darklinga i flag rozwieszonych wokół. Wszystko co musiała teraz zrobić to przejść przez strażników stojących przy samym wejściu. Stojąc w odpowiednim dystansie od nich, skupiła się na biciu ich serc i powoli obniżyła tętno, aż w końcu ich powieki zaczęły robić się zbyt ciężkie, a czujność drastycznie spadła. Wprowadzenie ich w śpiączkę byłoby niepotrzebne, a nagłe omdlenie przykułoby uwagę przechodzących ludzi, jak i tych w namiocie. Dzięki temu, że wprowadziła ich w stan ekstremalnego zmęczenia, nie potrafili się skupić na swoim zadaniu.
Kiedy już upewniła się, że tak szybko nie odzyskają pełnej przytomności, aby odnotować jej obecność, prześlizgnęła się obok nich i weszła do środka. Westchnęła, rozglądając się po pustym wnętrzu. Przeszła na drugą stronę do biurka i zerknęła na ułożone dokumenty. Przypomniało jej się jak siadała na przeciwko Aleksandra w jego biurze i pomagała mu planować strategię.
W pewnym momencie zauważyła małe pudełeczko na brzegu biurka i chwyciła je, rozglądając się czy aby na pewno nikt jej nie obserwuje. Mimowolnie uśmiechnęła się lekko na widok spinek do mankietu w kształcie zaćmienia, które podarowała Aleksandrowi na urodziny kilka lat temu.
- Tylko Ty mogłaś zakraść się do namiotu wroga, żeby powęszyć po jego szufladach. - usłyszała nagle i zatrzasnęła pudełko z hukiem, podnosząc wzrok.
- Nie węszę. Czekałam na Ciebie. - odpowiedziała zirytowana przez zaciśnięte zęby i odłożyła przedmiot. Aleksander zaśmiał się lekko i zaczął iść w jej stronę, ale Nyx przeszła na drugą stronę biurka.
- Dlaczego tu jesteś? - zapytał, siadając w swoim fotelu i kiwając głową na krzesło naprzeciwko niego. Spojrzała sceptycznie na siedzenie i zaplotła ręce na piersi pozostając na swoim miejscu.
- Dlaczego byłeś na polu walki? - odpowiedziała pytaniem, totalnie ignorując jego. Podniósł brwi w zaskoczeniu, a cwaniacki uśmiech zaczął kręcić się w kącikach jego ust.
- Martwisz się, że coś mi się stanie? - puścił do niej oczko, na co Nyx prychnęła w niedowierzaniu.
- Dlaczego teraz? Czemu czekałeś tak długo? - warknęła, opierając ręce na biurku i nachylając się w jego stronę. Kirigan odepchnął się od oparcia i przybliżył się, nie zostawiając prawie żadnego miejsca pomiędzy nimi.
- Ponieważ dałem Ci wystarczająco czasu na zabawę, teraz zabieram Cię do domu. - mruknął cicho, patrząc w jej oczy, a Nyx przewróciła oczami próbując zignorować nagłe ciarki przebiegające po jej plecach.
- To nie Twój dzień w takim razie, ponieważ ja się nigdzie z Tobą nie wybieram.
- Mogę poczekać. - powiedział, lekko przechylając głowę z błyskiem rozbawienia w oczach. - Mam przed sobą całe życie. W międzyczasie będę pokazywać się na polu, tak żeby przypominać Ci kto tu naprawdę rządzi. - mruknął i chwycił Nyx za szczękę przybliżając ją do siebie jeszcze bliżej. Oddech ugrzązł w jej gardle, kiedy poczuła dotyk jego ust na swoich. - Wrócisz do mnie prędzej czy później.
W tym momencie wszystkie jej myśli i możliwość jasnego myślenia opuściły jej umysł i jedyne co próbowała, to pozostać spokojną, przez ten zaskakujący przebieg wydarzeń. Kiedy mówił, czuła jak jego usta dotykają jej przy każdym słowie i wszystko czego chciała w tamtej chwili, to pozbyć się reszty pustej przestrzeni pomiędzy nimi. Jakby czytał w jej myślach, bez wahania wstał, odpychając nogą fotel i spełnił jej nieme życzenie, przyciskając do niej swoje usta.
Westchnęła głośno oddając pocałunek, przybliżając się do niego jeszcze bardziej. Wszystkie jej myśli rozmazały się i jedyne na czym mogła się teraz skupić to dotyk jego ust na swoich. Swoją rękę położył z tyłu jej głowy i lekko pociągnął za włosy. Nyx odchyliła głowę, co pozwoliło Aleksandrowi na pogłębienie pocałunku.
Oderwała się od niego, chcąc złapać oddech. Patrzył się na nią, jakby próbował odczytać jej myśli. W jego oczach błąkała się pewna wrażliwość, jakby jej następne słowa mogły go totalnie zniszczyć lub niesamowicie wzmocnić.
- Nie przestanę, dopóki nie zdobędę wszystkiego co jest dla Ciebie najważniejsze. - powiedziała bez tchu, a na jego twarzy pojawił się słaby uśmiech. Puścił ją i opadł z powrotem na fotel, a Nyx wzięła głęboki wdech.
- Naprawdę wciąż jeszcze tego nie zrozumiałaś, prawda? Wszystkim czego chcę, jesteś Ty. Weź Ravkę, Drugą Armię, wszystko. Nie obchodzi mnie to. Chcę tylko Ciebie. - powiedział poważnym głosem, a Nyx przygryzła dolną wargę, czując jak jej serce zabiło mocniej przez jego słowa.
- Jak mam Ci uwierzyć przez te wszystkie kłamstwa? - spytała cicho, na co westchnął.
- Nie oczekuję, że mi uwierzysz Nyx. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że będę walczyć do ostatniego tchu, aby mieć Cię z powrotem po mojej stronie. - odpowiedział zdecydowanie, a dziewczyna odwróciła wzrok, nie mogąc znieść intensywności jego spojrzenia. - Więc wróć, Nyx. Nie będę więcej prosić Cię, abyś została. Już nie. Poczekam aż będziesz gotowa wrócić z własnej woli. Ale jednocześnie wiedz, że nie przestanę walczyć.
CZYTASZ
2 I Flatline [the Darkling] TŁUMACZENIE PL
FanfictionZniszczy go, nawet jeśli będzie to ponad jej siły. Wojna pomiędzy nią a Darklingiem dopiero się zaczęła. "Miłość jest jak wojna. Łatwo ją zacząć, bardzo trudno przerwać" Zapraszam do przeczytania 1 części "Cardiac Arrest" na moim profilu! oryginał p...