12 - The Sweetest Goodbyes Are Never With Smiles At All

119 14 32
                                    

Usagi biegła po schodach prowadzących do pałacu, przeskakując co dwa stopnie. Długą sukienkę uniosła do góry, trzymając w dłoniach delikatny materiał. Nie wiedziała, w którym momencie zrzuciła swoje różowe szpilki, ani czy Helios za nią nadążał. Wcześniej zignorowała wołania Sailor Ceres i przerywając spotkanie w miasteczku, rzuciła się biegiem w stronę pałacu.

Wiadomość jaką dostała od Diany była krótka, ale jej wystarczyła.

Wracaj

Jej serce biło szaleńczo, a łzy utrudniały widzenie. Mimo to biegła, ile sił miała w nogach. Nie interesowała się tym, co pomyślą poddani. Nie obchodziło jej, czy zostanie gwiazdą tabloidów. W końcu jak często królowa biega po mieście boso z suknią uniesioną tak mocno, że każdy mógł zobaczyć jej kolana, a może nawet i uda?

Teraz nic się jednak nie liczyło.

Musiała wrócić do domu.

Choć nie chciała, to dzisiejsze popołudniowe obrzędy wymagały jej obecności. Mimo że miała ochotę zrezygnować, to nie chciała zawieść matki. Chciała, by była z niej dumna. Chciała być najlepszą królową, jaką tylko mogła być. Dla niej.

Cichy śmiech królowej nadal dzwonił jej w uszach, jak wtedy, gdy rano opuszczała pałac. Obserwowała wcześniej matkę, która od samego rana siedziała w ogrodzie. Nie wiedziała, jak to się stało, ale Seiya i Serenity byli tam od wschodu słońca. Wtedy Usagi pomyślała, że to niezwykle romantyczne. Choć nie widzieli się przez lata, to więź między nimi była wręcz namacalna. Gdyby nie wygląd matki i stan, w jakim się znajdowała, śmiało mogliby uchodzić za parę nastolatków, którzy po raz pierwszy w życiu się zakochali.

Właśnie taki widok Usagi nadal miała w pamięci. Widziała swoją matkę i Seiyę siedzących na huśtawce, otoczonych przez przyjaciół i śmiejących się głośno w trakcie zajadania się słodkimi babeczkami.

Teraz jednak cisza panująca w pałacu uderzyła w nią niczym lodowaty wiatr, który zmroził jej serce. Ta namiastka szczęścia i radości, jaką wnieśli ze sobą Kou, gdzieś zniknęła, ustępując miejsca przeraźliwej ciszy.

Ciszy, która ją przerażała.

- Co się dzieje? - Z oczami pełnymi łez wbiegła do ogrodu. Od razu zauważyła łzy na twarzy Diany, która odwróciła się w jej stronę.

Nie zważając na maniery, przepchnęła się przez zebranych, by już po chwili stanąć jak wryta. Kawałek dalej, na idealnie zielonej trawie siedział Seiya, trzymając jej nieprzytomną matkę w ramionach. Obok klęczała Ami, zapewne wykonując jakieś badania.

- Mamusiu - wykrzyczała Chibiusa, by już po chwili zakryć sobie usta dłonią. Łzy płynęły potokiem, a ona miała ochotę po prostu krzyczeć z bólu.

- Mała Damo - Endymion rzucił się w stronę córki i złapał ją w ramiona.

- Zostaw mnie, zostaw, to nie ona powinna cierpieć, to nie.. - Chibiusa uderzała pięściami w pierś ojca, szlochając coraz głośniej, by w końcu po prostu wtulić się w jego kojące ramiona.

- Przykro mi - szepnęła Ami - jej funkcje życiowe słabną...

- Powinniśmy przenieść królową do pałacu - powiedział Nephrite, przytulając mocno żonę, która szlochała cicho.

-Nie - głos Haruki zadzwonił w uszach zebranych, sprawiając, że wszyscy spojrzeli w stronę blondynki.

- Co? - Kilka osób zwerbalizowało pytanie, które pojawiło się w głowach większości zebranych.

- Kunzite, Zoisite przynieście tu łóżko z zachodniego ogrodu.

Dwóch generałów spojrzało na strażniczkę Urana ze zdziwieniem.

Stardust - Love In The DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz