Blondyn przekroczył pałacową bramę, niemal od razu prawie wpadając na jedną z tańczących par. Przełknął cicho pod nosem, jednak uśmiechając się uprzejmie w stronę przepraszających go ludzi. Totalnie nie nadawał się do tego typu miejsc.Chciał jak najszybciej odnaleźć księcia i jakoś z nim porozmawiać, nie chcąc za bardzo integrować się z innymi ludźmi. Choć gdzieś na tyle jego głowy jednak tliła się mała myśl o tym, jak prosi księcia do tańca, a ten delikatnie zarumieniony przystaje na propozycję i tym samym skupiają na sobie spojrzenia wszystkich osób na bankiecie.
Blondyn jednak szybko wybił sobie to małe durne marzenie z głowy, uświadamiając sobie, że nie mógł zwracać na siebie zbytniej uwagi. O ile sam Nicholas mu odpuścił, to zrobił to w tajemnicy i zupełnej niewiedzy innych, reszta strażników wcale nie miała żadnego interesu w zostawianiu go na wolności, a w końcu był poszukiwanym przestępcą.
Damy nie oszczędzały na swoich strojach. Praktycznie każda była odziana w balową suknię, ale przewodnimi kolorami była ewidentnie standardowa biel, pasujący do sytuacji złoty czy żółty oraz elegancka czerń. Blondyn od czasu do czasu widział jak przed jego oczami przewija się ktoś odziany w czerwień czy niebieskość.
Mężczyźni raczej przywłaszczyli sobie czarny, dlatego też Clay z łatwością zlokalizował generała straży królewskiej, czatującego przy samym głównym wejściu do wnętrza zamku.
Obok mężczyzny stała chyba jedyna osoba, która zdecydowała włożyć na siebie coś fioletowego.Jacobs miał na sobie białą koszulę z wysokim kołnierzem ze złotymi zdobieniami i efekciarskimi falbanami, do tego śnieżnobiały gorset wiązany z przodu i fioletowe przyległe spodnie. Na stopach chłopaka widniały jasne buty na małym, ledwo że widocznym grubym obcasie, a na jego szyi wisiał Stary złoty zegarek. W uszach chłopaka znajdowały się całkiem wybijające się kolczyki, a na jego głowie widniały te same spinki w kształcie motylków, które niegdyś miał na sobie George.
Blondyn uśmiechnął się pod nosem, w głębi duszy ciesząc się, że przy księciu był ktoś taki jak Karl i ten mógł doświadczyć przyjaźni. Clayton znał samotność aż za dobrze i nie życzył jej nawet najgorszemu wrogowi. Całkiem uroczy wydał mu się też fakt, że chłopcy pożyczają sobie nawzajem rzeczy.
Karl stał obok Nick'a odzianego w zwykły mundur trzymając niższego za rękę. Precyzując to właściwe Nicholas krzyżował ręce na swojej klatce piersiowej, a Karl kurczowo trzymał się jego kończyny w okolicach zgiętego łokcia.
Patrzyli w swoją stronę i ewidentnie z czegoś żartowali, co Clay rozpoznał po ich rozbawionych wyraz twarzy. Blondyn naprawdę się dziwił jak wyższy, szczupły szatyn zabierał całą uwagę Nicholas'a, który teraz absolutnie nie skupiał się na swojej pracy.
Dream rozumiał że można być w kimś zauroczonym, ale cholera, jakiś morderca mógł właśnie wejść przez tą nieuwagę generała do pałacu. Jakiś wyjątkowo zdesperowany i niemający nic do stracenia przestępca.
Blondyn zaśmiał się pod nosem, spokojnie podchodząc do interesującego go wejścia. Poprawił swoją czarną maskę w głębi siebie ciesząc się, że nie on jedyny miał na sobie ów przedmiot. Po drugiej stronie wejścia stało jeszcze kilku innych strażników, na czele z blondwłosym chłopakiem i cholernie wysokim, dwukolorowym facetem, którego rasy Clay niestety nie znał, ale miał na mundurze narzuconą hawajską koszulę.
Dream pomachał przed oczami żywo zainteresowanego nim blondyna błękitną karteczką będącą zaproszeniem i wszedł pewnym krokiem do pałacu gdy młodzieniec kiwnął w jego stronę głowa, zezwalając mu na wejście.
Clay do końca nie wiedział gdzie iść, ale kierował się hałasem i instynktem. Po chwili dotarł na salę balową gdzie mieszkańcy aktualnie tańczyli jakiś grupowy taniec, radośnie się przy tym śmiejąc i rozmawiając. Sala dla odmiany była udekorowana białymi wstęgami i innymi tego typu pierdołami, gdyż na wysokich ścianach i tak już wcześniej widniały złote zdobienia i malowidła.
Blondyn wszedł na salę, niepewnie się rozglądając. Nie spodziewał się zobaczyć tutaj księcia, ale nie zaszkodzi mu na chwilę popodziwiać pokazu na jaki akurat trafił. Podszedł do długiego, prostokątnego stołu z poliestrowym obrusem, na którym ustawione były różne alkohole nalane do szklanych, błyszczących się przezroczystych waz. Zgarnął jakiś wolny kieliszek stojący na tacce i za pomocą chochelki nalał sobie pierwszego lepszego alkoholu. Powolnie sączył napój, czując jak słodkawy smak rozlewa się po wnętrzu jego buzi.
Nie oszukując nikogo, był odrobinę zestresowany, więc kieliszek zapewne diabelsko drogiego trunku był dla niego wybawieniem. Nie stresował się tak w swoim życiu jeszcze nigdy, jak przez ten okres w którym poznał księcia.
Pary powolnie odrywały się ze sznura tańczących postaci, zaczynając poruszać się po parkiecie na własnych zasadach. Taniec grupowy dobiegł końca, a sale balową wypełniły oklaski i radosne, ale w miarę opanowane okrzyki. Blondyn ruszył w stronę wyjścia z sali, z zamiarem odnalezienia pewnie równie wielkiej co to balowa sali tronowej.
Nie musiał szukać zbyt długo, gdyż akurat przed nim szedł już znany mu Książę z sojuszniczego królestwa z różowymi, długimi włosami teraz upiętymi w wysokiego, gęstego koka. Blondyn śledził go aż pod samą sale, widząc jak strażnicy ukłaniają mu się nisko. Sam blondyn ukazał im zaproszenie i już po chwili znajdował się na o wole bardziej zamożnej i poważniej wyglądającej sali.
Nie musiał szukać swojego celu zbyt długo. George przykuwał uwagę wszystkich, wyróżniając się na tle reszty szlachty i rodzin królewskich. Clay gdy tylko go zobaczył, natychmiastowo stanął w miejscu uchylając w akcje zdziwienia swoje usta. Stał jak zupełny kretyn przy wejściu i zakłócał sobą swobodność ruchu innych, wlepiając swoje zielone oczy w księcia.
Nie spodziewał się, że George będzie wyglądał w taki sposób. Taki inny, zdecydowanie wyglądający na bogaty, bardziej roznegliżowany i wręcz kuszący. Clay zagapił się na porcelanowych ramionach starszego, przyozdobionymi wysadzonymi miniaturowymi diamencikami złotymi paskami, praktycznie zapominając jak się oddycha. George wręcz cały błyszczał, a Clayton stał jak zahipnotyzowany i przypatrywał się każdemu pojedynczemu pyłkowi brokatu osadzonemu na jego jasnej skórze.
George wyglądał tak zatracająco i nęcąco, że spojrzenia wszystkich osób znajdujących się na sali co chwila na nim lądowały, wertując go uwodzicielskimi spojrzeniami. Nawet różowowłosy niemiecki Książę zdawał się być pod wrażeniem wyglądu bruneta, gdyż przystaną obok niego zaczynając z księciem pogawędkę.
George stał przy tronie swojego ojca, który również uważnie obserwował swojego jedynego syna. Król wyglądał na poważnego, samemu prawdopodobnie uważając, że strój jego potomka był odrobinę za kokieteryjny i wabiący, nawet jeśli poszukiwał on małżonka. Obserwował on ludzi naokoło niego, nie chcąc by ktoś zrobił mu krzywdę.
Chociaż władca wydawał się być zadowolony, obserwując George'a w towarzystwie tak ważnej postaci jaką był dla niego Techno. W końcu miał z jego ojcem zawarty długowieczny pokojowy pakt, a zjednoczenie w ten sposób teoretycznie oddalonych królestw ułatwiłoby wiele spraw.
Przez ciało blondyna przeszedł dreszcz, gdy wzrok brązowych tęczówek przez sekundę na nim zawitał, by zaraz jednak powrócić na swojego rozmówcę.
Nie rozpoznał go.

CZYTASZ
Blue Flower | Dnf
FanfictionNa urokliwej Sycylii, największej wyspie na morzu śródziemnym, w pewnym królestwie panował król. Zapadłszy na śmiertelną chorobę, pragnął jak najszybciej wydać swojego syna za mąż, gdyż wiedział, że ten przez swoją specyficzną, choć przez wielu uzna...