-Dream, zwariowałeś - parsknął George dalej nie mogąc uwierzyć w to co właśnie widział.
Blondyn aktualnie wchodził przez jego okno, posyłając mu swój durny, kochany uśmiech. Zaledwie kilka dnia po tym, jak został uwolniony z lochów już robił coś, co znowu mogło go do nich wpakować. Stał tutaj, w tym wielkim zamku, w jego komnacie do której do tej pory wstęp miało tylko kilka zaufanych i znanych przez króla osób, tuż obok niego jak gdyby nigdy nic.
- Lepiej nie wypowiadaj tutaj tego pseudonimu - wyszeptał Clayton, podchodząc do bruneta i obdarowując go ich już tradycyjnym powitaniem. Pochwycił dłoń George'a i przyłożył do niej swoje czoło, z rozbawieniem stwierdzając, że jest w stanie wyczuć jak szybko właśnie biło serce niższego.
Wyprostował się, jednak nie puszczając dłoni starszego. Napawał się widokiem ledwo co wybudzonego i rozemocjonowanego bruneta. George stał wlepiając w niego swoje wielkie czekoladowe oczy, z lekko uchylonymi zaczerwienionymi ustami. Jego blada skóra miała na sobie delikatne ciarki, za sprawą ciepłego, ale jednak orzeźwiającego nocnego powietrza, a odrobinę za duża na chłopaka nocna, jedwabna, błękitna koszula trochę powiewała również z powodu uchylonego okna.
Blondyn sam nie wierzył, że właśnie włamał się do pieprzonego pałacu i to do komnaty samego księcia i następcy tronu. Czuł się jakby był w jakiejś bajce z wyjątkowo schematycznym romansem. Biedny chłopak włamujący się do pokoju księżniczki w środku nocy, bez żadnych komplikacji i obaw.
George po chwili szoku jaki dalej był widoczny na jego twarzy pociągnął blondyna za rękę, którą dalej trzymał i ruszył w głąb pomieszczenia, sadzając chłopaka na swoim łóżku.
Czuł się tak dziwnie z tą świadomością, ale zignorował ten cichy głosik w jego głowie i zajął miejsce obok niego.- Racja, mówmy szeptem, strażnicy za drzwiami i tak pewnie śpią, ale nie warto ryzykować - oznajmił brunet, spoglądając uważnie w zielone oczy młodszego - Po cholerę się tutaj tak właściwie pchałeś?
Blondyn cicho prychnął, jednak objął George'a ramieniem, kładąc swoją dłoń na tali starszego i delikatnie bawił się palcami ozdobnymi sznurkami zawiązanymi w kokardkę u dołu koszuli księcia, która teraz była lekko podwinięta do góry.
- Tęskniłem - oznajmił, jakby to była najprostsza rzecz na świecie i prosta do spełnienia zachcianka.
George na te słowa zakrył swoją czerwona twarz dłońmi, wzdychając chicho. Sam już nie wiedział, co się właśnie dzieje z jego życiem. Z jednej strony cholernie się cieszył, naprawdę był w stanie powiedzieć, że po tamtej nocy w której jakby nie patrzeć został uprowadzony konkretnie zauroczył się w tym nieprzewidywalnym i tajemniczym mężczyźnie, który jak gdyby nigdy nic siedział sobie w jego łóżku wlepiając w niego bezkarne spojrzenie, a z drugiej wiedział, że to wszystko za niedługo się skończy.
W końcu jego ojciec coraz bardziej słabł, a on będzie musiał oddać się zapewne jakiemuś zupełnie obcemu mężczyźnie z podrobionym niebieskim kwiatem w ręce.
Poczuł jak dłonie blondyna odgrywają jego blade palce z jego twarzy, ułatwiając ich właścicielowi spoglądanie wprost w jego oczy i zmartwioną minę. Drugą dłonią odgarnął czarne kosmyki za ucho księcia, przy okazji gładząc jego policzek.
- Nie martw się George - powiedział blondyn, jakby dokładnie wiedział co właściwie siedziało w głowie starszego - Wszystko będzie dobrze, obiecuje.
George cicho się zaśmiał, w duchu jednak wiedząc, że blondyn dotrzymywał obietnic. Z reguły, jeśli rzeczywiście chciał ich dotrzymać od samego początki i nie krzyżował palców za plecami. Teraz nie mógł tego uczynić gdyż obie jego dłonie były zajęte.
Może George potrzebował tego zwykłego, prostego i błahego zapewnienia. Jakby to mistyczne "wszystko będzie dobrze" z ust blondyna wydawało się tak prawdziwe i zadziałało na skołatane serce księcia jak najlepszy lek. Brunet zwyczajnie poczuł jak cała negatywna energia opuszcza jego ciało, a on sam przysunął się trochę bliżej ciepłego mężczyzny.
Naprawdę chciał wierzyć, że Clay zdoła wypełnić i tą obietnicę.
Blondyn na ten gest pogłębił swój uśmiech, zaczynając gładzić swoją dłonią bok twarzy starszego. George przymknął oczy, całkowicie poddając się temu zabiegowi. Czuł się jak pod wpływem jakichś narkotyków, a w sumie jedyne co teraz czuł to zapach i dotyk Clay'a.
Teraz Książę mógł śmiało stwierdzić, że tęsknił za blondynem równie mocno. Zdążył stęsknić się za tym jego charakterystycznym zapachem i za tą dziwna aurą która chłopak za sobą roznosił. Zdążył tak bardzo przywyknąć do tego wszystkiego, mimo że tak naprawdę widzieli się tylko cztery razy w swoim życiu.
To było tak dziwne i niepojętą dla biednego organizmu George'a, że powoli czuł się jakby dostawał gorączki od tych wszystkich myśli. Może i realnie widzieli się tylko cztery razy, ale w myślach bruneta Dream towarzyszył mu każdej nieprzespanej nocy od ich pierwszego spotkania w tym urokliwym ogrodzie.
Książę po chwili napawania się ruchami dłoni blondyna, zebrał się w sobie i delikatnie popchnął młodszego na łóżko tak by się położy. Zdziwiony Dream jedynie się temu poddał, z zaciekawieniem obserwując poczynania swojego towarzysza i obiektu westchnień.
Obserwował każdy najmniejszy ruch bruneta, jakby starając się zapamiętać najdrobniejszy detal na jego prawie że idealnej skórze i zapamiętać jego pasjonujące, powolne ruchy. Zupełnie jakby miał już tego więcej nie zobaczyć. Leżał na plecach, podpierając się delikatnie na łokciach.
George niepewnie położył się obok niego, władając głowę w zagłębieniu szyi blondyna, który całkowicie opadł na miękką, drogą pościel. Książę położył jedna ze swoich jasnych, odrobinę teraz drżących dłoni na klatce piersiowej blondyna, czując jak ta regularnie się wznosi i opada.
Czuł ciepło ciała drugiego, jego przytłaczający i wciągający zapach, powietrze które uchodziło z jego ust i miał wrażenie, że zaraz zwariuje.
Jeszcze nigdy w swoim życiu nie był z nikim aż tak blisko w ten sposób, nigdy nie miał okazji przytulać kogoś w ten prawie że intymny, nastrojowy i słodki sposób. Nigdy nawet nie sądził, że będzie dane mu zaznać tego uczucia.
Blondyn oplótł jego ciało swoją ręka, umiejscawiając ją na jego talii. Podwinął delikatnie do góry jego koszulę nocną, napawając się i ciesząc z możliwości dotyku delikatnej i gładkiej porcelanowej skóry księcia. Brunet zareagował cichy pomrukiem, układając swoją głowę jeszcze wygodniej niż wcześniej.
Blondyn zanurzył swój nos w ciemnych kosmykach, wdychając zapach włosów starszego. George pachniał czekoladą i kwiatami, pomijając odrobię drażniące, pewnie obrzydliwie drogie perfumy które wręcz już wtopiły się w jego woń. Brunet nawet nie musiał się już nimi psikać, by nimi pachnieć, zwyczajnie ten zapach był zakorzeniony w każdym kto naokoło niego przebywał.
Spędzili resztę tej nocy razem, zwyczajnie się w siebie wtulając i chłonąc ciepło swoich rozgrzanych ciał. Nawet otwarte na oścież okno przez które zaglądały ciekawskie ptaki nie miało dla nich żadnego znaczenia, a chrapanie strażników za drzwiami co jakiś czas powodowało u nich salwę śmiechu.
CZYTASZ
Blue Flower | Dnf
FanfictionNa urokliwej Sycylii, największej wyspie na morzu śródziemnym, w pewnym królestwie panował król. Zapadłszy na śmiertelną chorobę, pragnął jak najszybciej wydać swojego syna za mąż, gdyż wiedział, że ten przez swoją specyficzną, choć przez wielu uzna...