bitter truth

594 95 54
                                    

Karl stał nieruchomo w miejscu, trzymając głowę opuszczoną w dół. Walczył sam ze sobą by jakoś się odwrócić i pocieszyć chłopaka, którego cichy płacz właśnie rozbrzmiewał w pomieszczeniu. George nie płakał prawie nigdy. Nigdy z żalu i nigdy przy innych ludziach.

Karl czuł się jak najgorszy śmieć świata, musząc powiedzieć o tym wszystkim chłopakowi. Ale właśnie od tego tutaj był. Nie był tylko sługą i pomocnikiem księcia, był też pieprzonym przyjacielem George'a, a przyjaciele chronią się nawzajem i odciągają od poważnych problemów i złamanych serc. Lepiej żeby George płakał teraz swoimi cennymi, przejrzystymi łzami z powodu niemożności spotykania się z blondynem, niż zanosił się słonymi łzami później, mając roztrzaskane serce i rozwinięte w pełni uczucia. 

-Dlaczego? - spytał zrezygnowany George, nawet nie podnosząc głosu. Zamiast tego brzmiał wręcz słabo, jakby już nawet nie mając siły by walczyć i zwyczajnie godząc się ze swoim losem. Zwyczajnie spytał, a Karl cholernie nie chciał odpowiadać mu na to pytanie. 

Słysząc zawód i żal w głosie przyjaciela w końcu się odwrócił i objął bruneta, pozwalając mu się spokojnie wypłakać. Zbierał się sam w sobie, ale bał się, że zwyczajnie te słowa nie przejdą mu przez gardło. 

- Czemu nie mogę mieć znajomych? westchnął brunet, zakrywając sobie twarz dłońmi - Czemu nie mogę do nikogo nic poczuć? 

Karl nie miał bladego pojęcia co na to odpowiedzieć, bo w teorii rzeczywiście tak było. Książę nie mógł mieć swoich przyjaciół innych niż tych wybranych przez króla, nie mógł wyjść za kogoś, kogo rzeczywiście kocha. Musiał oddać się komuś prawie że obcemu. Karl pamiętał, że gdy był mały, często zazdrościł George'owi. Drogich zabawek, wielkiego pałacu i tylu ludzi, którzy wiecznie koło niego skakali, ale teraz szatyn za żadne skarby świata nie chciałby znaleźć się na jego miejscu. 

- Możesz George, możesz - skłamał, chwytając się ostatniej deski ratunku by osuszyć łzy swojego przyjaciela, jednak potem zaraz się za to zbeształ słysząc, jak oczywistym kłamstwem to było -Ale nie z nim.

Książe podniósł na niego nierozumne spojrzenie, a Karl jedynie podał mu złożoną na pół kartkę, która do tej pory leżała na dnie kieszeni jego spodni. Chciał powiedzieć mu to wszystko sam, ale nie dał rady. Podał mu do rąk list gończy, a książę niemal od razu rozpoznał dobrze znaną mu białą maskę. 

 ❀ ❁ ❀

Blondyn niepewnie przekroczył próg dobrze znanej mu chatki, nie wiedząc kompletnie czego mógł się spodziewać. Zdziwił się, kiedy spostrzegł, że nie świeci się w niej światło, więc szybko położył dłoń na najbliższej broni przy swoim pasie. Nie dało mu to jednak wiele, gdyż już po chwili poczuł jak tępe narzędzie uderza go w tył głowy. 

W pierwszej sekundzie starał utrzymać się na nogach, ale w końcu nie wytrzymał i przegrał z własnym organizmem upadając na zakurzoną podłogę. Przymknął powieki i już po chwili mimowolnie odpłynął. 

Nie był nieprzytomny długo, ale trwało to wystarczającą ilość czasu by Nicholas usadził go na jednym z drewnianym krzeseł, zabrał mu wszelką broń jaką przy sobie posiadał i przywiązał go do niego mocnymi sznurami. Na ciele blondyna z pewnością jeszcze na długo zostaną ślady po tych linach, gdyż szatyn zrobił to może odrobinę za mocno. 

Clay powolnie uchylił powieki, powoli starając się otrzeźwieć. Dalej kręciło mu się w głowie, a jego obraz był zupełnie rozmazany. Zaschło mu w gardle, a rana z tyłu głowy niemiłosiernie bolała i ciągle dawała o sobie znać. Ciężko mu się oddychało, ale mimo wszystko mógł dostrzec kontur postaci stojącej naprzeciwko niego i wyczuć obecność jego ciemnookiego przyjaciela. Czy spotkanie z Quackity'm nie przysporzyło mu kiedyś problemów? 

-Odpuść mu Nickkkk - jęczał nad uchem generała Quackity przeciągając irytująco końcówki, który zerwał się z krzesła i uczepił się jego ramienia, gdy spostrzegł, że Clay uchyla powieki i rozgląda się wszędzie przez zamglone oczy. 

-Czy ty siebie słyszysz? - warknął Nick spoglądając na czarnowłosego jak na idiotę - Mam odpuścić mordercy, który pewnie planował jakiś pieprzony zamach na samego księcia?

-Nigdy bym go nie skrzywdził - wtrącił się Clay, czując jak nieznośne pulsowanie w tyle jego głowy coraz bardziej mu wadzi. Nie był pewien, czy zaraz znowu nie zemdleje - Zresztą, odpuściłeś już trzy razy.

Zaśmiał się blondyn, przypominając sobie swoje dwie ucieczki z dłoni generała i ten trzeci, gdzie za sprawą księcia nawet nie miał szansy rozpocząć interwencji. Nicholas wzruszył ramionami, spoglądając na niego spod byka i zignorował pytające spojrzenie Alex'a. 

 Blondyn naprawdę nie miał zamiaru krzywdzić George'a w żadnym stopniu. Rzeczywiście, początkowo chciał go wykorzystać, dalej trochę niestety do tego dążył, ale przy okazji chciał zapewnić mu wszystko co najlepsze i chamsko nie odłożyć go na drugi plan. Musiał przyznać sam przed sobą, że mimo wszystko książę zdążył go zainteresować. 

Był niebywale piękny, a przy tym słodki no i bawiły go żarty blondyna, co było ewidentną rzadkością. Zwyczajnie miło mu się z nim rozmawiało i miał wrażenie, jakby złapali wspólny język mimo tych wszytki barier jakie ich różniły. Normalnie nigdy by nie pomyślał, że byłby w stanie dogadać się z kimś z rodziny królewskiej. Teraz George nie był już tylko przykrą konsekwencją przejęcia władzy i majątku, a zwyczajnie całkiem oddzielną sprawą, przy której blondyn też chciał się postarać. Pierwszy raz miał autentyczną potrzebę rozwijania z kimś  relacji. 

Słyszał jak dwójka członków straży królewskiej energicznie ze sobą rozmawia, ale ich słowa to niego nie dochodziły. Słyszał tylko jakiś nikły szmer. Po chwili jednak poczuł jak Alex się do niego zbliża i luzuje sznury jakimi był przywiązany, a Nicholas powolnie przy nim kuca i chwyta go za podbródek. Skierował głowę blondyna w tym sposób by spojrzeć mu ostro prosto w oczy i westchnął, ścierając sobie drugą dłonią pot z czoła. 

- Słuchaj - warknął Nick, zmuszając Dream'a by spojrzał mu w oczy - Wypuszczę cię teraz. 

Blondyn spojrzał na niego spod przymrużonych powiek unosząc brwi do góry. Tak właściwie to był już całkiem pogodzony z myślą, że skończy w jakimś lochu. W końcu klękający przy nim mężczyzna był generałem straży królewskiej. 

-Ale - znów odezwał się Nick, całkowicie uwalniając blondyna ze sznurów - Masz nie zbliżać się już więcej do księcia. 

Blondyn wiedziony instynktem i wolnością jaką chwilo poczuł pokiwał głową, krzyżując palce za plecami. Podszedł do stolika i zebrał swoje rzeczy, wymownie spoglądając na Alex'a, który wyszedł za nim z chatki i odprowadził go jeszcze całkiem spory kawałek, aż nie doszli do pojedynczych straganów na rynku. Blondyn analizował sylwetkę Big Q, zastanawiając się co tak właściwie się wydarzyło.

Na dworze było już ciemno, więc wszelkie stragany były pozamykane, ludzi było stosunkowo mało jak na nocne życie w tym mieście. Na niebie było straszliwie dużo gwiazd, a ich ciała owiewał przyjemny wiaterek. 

-Jakim cudem to przeżyłem? - spytał blondyn patrząc uważnie na mimikę swojego towarzysza i starając się cokolwiek z niej wyczytać -Co ty mu niby powiedziałeś? 

-Nicholas może i gra twardego - westchnął niższy, rozglądając się po widoku Palermo jaki się przed nimi rozpościerał - Ale ma miękkie serducho. 

Alex'owi nie wystarczyło wiele by przekonać Nick'a do oszczędzenia jednego z najbardziej poszukiwanych przestępców. Wystarczyło napomnieć mu trochę o przeszłości blondyna, trochę o ich przyjaźni i odrobinę skłamać na temat uczuć jakie książę żywił do blondyna. W końcu Alex nawet za bardzo nie wiedział, że się spotkali, ale znając Dream'a już tyle czasu mógł stwierdzić, że ten ewidentnie już zdążył dokonać swego, a i książę nigdy nie był święty. 

Plus w końcu Karl nie mógł się dowiedzieć, że to właśnie Nicholas wylał na zupełnie świeżutkie zasłony w sali tronowej czarną kawę, czego Alex był świadkiem. Akurat tutaj nie było pewności, że wszyscy wyszliby z tego żywi. 

Blue Flower | DnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz