Epilog

839 113 96
                                    


[Trzy lata po wydarzeniach]

 ❀ ❁ ❀

Był nieco wietrzny, ale w dalszym ciągu spokojny i urokliwy dzień na słonecznej Sycylii. Ptaki ćwierkały, wdzięcznie podsumowując klimat panujący na zachwycającej wyspie. Niebo było praktycznie bezchmurne, bezkresny błękit co jakiś czas jedynie naruszały wirujące w powietrzu stada ptaków. Po wąskich uliczkach śpieszyli różni ludzie, z komnaty umieszczonej na jednym z najwyższych poziomów doniosłego zamku, wyglądali jedynie jak niewielkich rozmiarów, rozmazane, ciemne cętki pozostające w ciągłym ruchu.

George stojący w oknie uśmiechał się ciepło w stronę swojego królestwa, spoglądając co jakiś czas na swoją koronę, leżącą na białej pościeli, ozdobionej w ciemnogranatowe, ręcznie wyszywane małe ptaszki z okrągłymi brzuszkami. Nie zmienił się zbyt wiele, dalej uwielbiał takie pierdoły i dalej z uporem maniaka rozstawiał losowo doniczki z kwiatkami po całym terenie zamku. Z wyglądu również się nie zmienił, dalej nie wyglądał na swój wiek, a delikatna, porcelanowa skóra ani trochę nie straciła na sprężystości. 

Dalej było widać iskierki odpijające się w ciemnych oczach, przyozdobionych przez cholernie długie, ciemne rzęsy. Jego włosy stały się nawet może jeszcze bardziej gęste, niż były wcześniej, świeciły zdrowym blaskiem. Jedyną znaczącą zmianą w jego wyglądnie był ubiór, odrzucił niebieskie gorsety, pozwalając sobie na trochę oddechu. Teraz stawiał na nieco za duże, dalej śnieżnobiałe nienaganne koszule i eleganckie, beżowe spodnie. Częściej nosił też koszule z krótkim rękawkiem, tak jak zawsze chciał. Nikt nie musiał wiedzieć, że ów za duże koszule należały w gruncie rzeczy do jego męża.

Uśmiechnął się lekko, słysząc za sobą skrzypnięcie starych, masywnych drzwi. Znał ten dźwięk już tak dobrze, w końcu wyczekiwał go każdego wieczoru.

Dream okazał się nieco przeliczyć ze swoimi fantazjami dotyczącymi bycia królem. Wraz z koronacją, od razu spadła na niego fala nowych obowiązków, do których wypełniania nie był zupełnie gotów. Cieszył się jedynie, że jego poprzednik był osobą na tyle dobrą, że nie prowadził agresywnej polityki zagranicznej. Żyli w dobrych stosunkach ze wszystkimi przywódcami, nawet zdążyli całkiem zaprzyjaźnić się z królestwem niemieckim. Dream mógł przysiąc, że widział nawet różowawe włosy księcia znanego mu bardziej pod pseudonimem Techno, niż z jego prawdziwego imienia na swoim weselu.

Uśmiechnął się niemalże niewidocznie na nagłe wspomnienie dotyczące tamtego dnia. Wszedł powolnie do komnaty, zostając natychmiastowo przywitany przez ciepły uśmiech bruneta. Podszedł do George'a, przylepiając się do pleców ukochanego. Pozwolił sobie na wdychanie zapachu jego skóry, George pachniał kwiatami, tymi słodkimi. 

Ich relacja nie zmieniła się jakoś bardzo za przestrzeni lat, poznali się bardziej, nauczyli się siebie nawzajem trochę lepiej, ale dalej się odkrywali. Okazało się, że trzy lata nie wystarczyło im na opisanie sobie nawzajem swoich dotychczasowych żyć, uczuć, doświadczeń. Zwłaszcza, że ciągle zdobywali nowe, tylko tym razem we dwójkę. Dream złożył krótki całus na karku niższego i mruknął z niezadowoleniem, gdy poczuł jak ten wyrywa mu się pośpiesznie i opuszcza w popłochu komnatę.

Może to i dobrze, gdyby teraz zdążył dobrze się w niego wtulić, pewnie już by go nie puścił do następnego ranka, a dziś był ważny dzień.

Zielonooki był nieco zmęczony obowiązkami, ale każdego wieczoru regenerował się w ciepłym łożu, mogąc bezkarnie przytulać swojego męża. Teraz jednak zakończył swoje obowiązki wcześniej, obarczając odpowiedzialnością za sprawdzenie czy aby na pewno nie pominął czegoś ważnego Ranboo, który jednak nie odnajdując się w straży królewskiej zgłosił się na stanowisko sekretarza. Brunet go lubił, choć głównie znał go z opowiadań Tubbo, więc chłopak dostał pracę natychmiastowo.

George zbiegł ze stromych schodów, nieco się podśmiechując na wspomnienie krzywego uśmiechu blondyna. Miał jeszcze dużo pracy, musiał sprawdzić, czy kwiaty są w porządku, czy Niki nie potrzebuje więcej ludzi do pracy na kuchni, czy wszystko jest odpowiednio zabezpieczone. Szczególnie troszczył się o to ostatnie, gdyż Marszałek Armii Królewskiej, naczelny wódz całych sił zbrojnych, był dzisiaj wyjątkowo niedostępny.

 ❀ ❁ ❀

Karl poruszył się niespokojnie, kiedy Big Q trochę za mocno zacisną sznury w jego białym, starannie zdobionym białą nicią gorsecie. Jęknął cierpiąco, dobrze wiedząc, jak upiornie będą go boleć po tym żebra.

-Miłość to ból - wysyczał Alex, zachrypniętym ze wcześniejszego śmiechu głosem. Puścił Karla, od razu rozkazując mu stanąć naprzeciwko siebie. Musiał uważnie ocenić swoją pracę, w końcu nie codziennie pomaga się przyszykować swojemu przyjacielowi do wyjścia za innego swojego przyjaciela. Karl wyglądał zachwycająco. Zresztą zawsze tak wyglądał, ale teraz prezentował się szczególnie. 

Biała koszula, z falbaniastym, wysokim kołnierzykiem, z długimi, ściągniętymi rękawami pierwszorzędnie kontrastowała z jego odrobinkę opaloną skórą. Wcześniej wspomniany gorset, który ówcześnie z uwagą pomagał wybierać mu George, podkreślał jego talię, a alabastrowe, proste, ale dalej nieco opinające go w okolicach bioder i ud spodnie w fioletowawe hafty perfekcyjnie nadawały jego ubiorowi charakteru. Karl nie mógł przegapić akcentu kolorystycznego.

Wyglądał promieniście, a Quackity nie widział dziś na jego twarzy ani cienia zwątpienia, kiedy pytał go po raz sety, czy zdaje sobie sprawę, że wychodzi za chłopaka, który zawzięcie musi stawać na pudłach podczas przemówień, żeby wyglądać na wyższego od swojego narzeczonego stojącego obok.

 ❀ ❁ ❀

Dream przystanął przy brązowowłosym, oglądając Sapnap'a z każdej strony. Głupi uśmiech nie schodził mu z twarzy, widząc jak stresuje się jego przyjaciel. Absolutnie go nie winił, w końcu sam nie był tego dnia lepszy. Musiał przyznać, że Nick wyglądał dobrze, oczywiście jak na Nick'a. Miał na sobie zwykły, czarny mundur, nieco stylizowany na garnitur. Blondyn poprawił swoją koronę, spoglądając uważnie w stronę przymkniętych wrot, przez które zaraz miał wejść Karl w towarzystwie George'a. 

Nie musiał czekać długo, by zobaczyć wymienioną dwójkę, gdy byli już blisko marmurowego, masywnego biurka, tego samego, gdzie papiery małżeńskie podpisywali aktualni Królowie, Brunet przystanął obok Dream'a, delikatnie zahaczając swoją dłonią  o tą należącą do zielonookiego. Posłali sobie ciepłe uśmiechy, widząc jak dwójka ich przyjaciół składa sobie przysięgi, by zaraz potem złączyć swoje usta w pocałunku. Dzwony w urzędzie rozbrzmiały, ogłaszając zapadnięcie kolejnej ważnej dla kraju decyzji.

Finalnie chyba wszyscy skończyli ze szczęśliwym zakończeniem. Państwo miało wspaniałych, kochających władców, z absolutnie najlepszym kierownictwem sił zbrojnych, Karl i Nick mieli siebie, Quackity miał chyba najlepsze wtyki jakie mógł sobie wymarzyć, Tubbo, Niki i Ranboo dalej mogli spełniać się zawodowo, kochając to co robią, a Bad miał niesamowitą satysfakcję, że to zaklęcie jakie rzucił na poczekaniu na nieszczęsne nasiona róży, jakimś cudem w ogóle zadziałało.

Nawet Tommy awansował na stanowisko pułkownika, choć nikt do końca nie wiedział jak tego dokonał i kto mądry do tego dopuścił. 

 ❀ ❁ ❀

Koniec

Blue Flower | DnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz