Wiecie jaka jestem szczęśliwa ,że aż tyle osób czyta moją książkę.
♥KOCHAM WAS♥
▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪
Po rozmowie z Romanem wróciliśmy do stadniny.Tam musieliśmy obmyśleć plan .Bardzo się bałam w końcu mamy uwolnić Romana z więzienia pełnego policji.
-To co robimy? -spytałam.
-Właśnie nie wiem.-odpowiedział Antek.
-A ja wiem.Róbmy to co powie nam dusza.-powiedziałam dumnie.
-Nie no super pomysł. -wymondrzyła się Aleksandra.
-W sumie ten pomysł jest spoko.-powiedziała Roxi.
-Kto jest za?-spytał Kacper.
Wszyscy podnieśli rękę oprócz Oli.Ale po 2 minutach namysłu także się na to zdecydowała.
-Wyruszymy w nocy. -powiedziałam.
W tym momencie Antek podszedł do mnie przytulił i nagle pocałował.
-A to za co?-spytałam zaskoczona.
-Za odwagę. -powiedział Antek.
Uśmiechnełam się i zaproponowałam posiłek.Wziełam Antka za rękę i poszliśmy do domku. Tam zjedliśmy porządną kolację.Nadszedł późny wieczór.
-Ubierzmy się w coś ciemnego i wygodnego.-powiedziałam.
I wszyscy poszli do pokoi.Ja założyłam moją granatową podkoszulkę czarną bluzę i ciemno zielone getry. Zeszłam na dół i nalałam sobie soku jabłkowego. Zobaczyłam Antka widać było, że się martwi.
-Antek,co jest? -spytał.
-No wiesz.-powiedział zniesmaczony.
-Nieprzejmuj się damy sobie rade.-pocieszyłam go.
-Spoko zaufam Ci.-powiedział z uśmiechem na ustach.
Ja odwzajamniłam uśmiech.Następnie na dół zeszła reszta "agentów."
-Gotowi?-spytałam.
-Chyba.-odpowiedział zniesmaczony Kacper.
-Ruszamy?-spytał.
-No.....ok.-powiedziała Roxi.
Wyszliśmy z domku,poszliśmy do stajni i osiodłaliśmy konie.Wyjechaliśmy o godz.15:25 na miejscu byliśmy o 16:00.
Wzieliśmy ostatni wdech i ruszyliśmy.
-Antek, Roxi i Kacper idą ze mną.A Ola zostaje przy wejściu głównym.-powiedziałam dumnie.
Wszyscy poszli na swoje stanowiska.Bardzo się bałam no ale cóż .
-Tato, tato!-wołał Antek.
Nagle w oknie ujrzeliśmy jakiegoś mężczyzne.To był pan Roman gdy nas zobaczył bardzo się ucieszył.
-Dzieciaki tu jestem!-wykrzyczał i pomachał rękoma.
-Ciiiiiiiiii-uciszyłam go.
-Widzimy i słyszymy cię wyraźnie. -wyszeptał Antek.
-Ok to co robimy?-spytała Roxi.
-Tam przy drzewie stoi drabina.-wyszeptał Roman.
-Ok ja z Antkem pójdziemy po nią, a wy zaczekajcie.-powiedział Kacper.
Czekałyśmy jakieś 5 minut, denerwowałam się coraz bardziej.W końcu nie wytrzymałam.Poszłam po cichu zobaczyć gdzie są i nagle ujrzałam chłopaków tłumaczących się policjantowi.
-I co teraz?-szepnełam sama do siebie.
Pobiegłam szybko do Roxany i opowiedziałam jej co zobaczyłam.Poszłyśmy po Ole ,ona czekała na nas .
-Chłopaków złapał policjant.-powiedziała Roxi.
-Wiem widziałam. - powiedziała Ola.
Niewiedziałyśmy co robić.Po krótkim czasie wpadł mi do głowy pomysł.
-Dziewczyny, najpierw uratujemy pana Romana.-powiedziałam.
-Jak chcesz to zrobić.-spytała Aleksandra.
-Zobaczysz.-odpowiedziałam.
-Panie Romanie.-wyszeptałam dosyć głośno.
-Tak?-spytał.
-Niech pan złapie pilniczek i piłuje kraty.-powiedziałam.
-Wrócimy o północy niech pan uważa.-wyszeptała Roxi wsiadając na konia.
Jechałyśmy do domu, nagle za plecami usłyszałam stukanie o asfalt.Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam Antka i Kacpra.
-Wypuścili was?-spytałam.
-Tak.-mówiąc to uśmiechneli się szeroko.
-Co z tatą?-spytał Antek.
-O północy po niego przyjedziemy.-odpowiedziałam.
-Ok.-powiedział.
Gdy dojechaliśmy zeskoczyliśmy z koni i je nakarmiliśmy.Następnie sami poszliśmy coś przekąsić.Poszłam na górę, aby trochę odpocząć. Skoczyłam na łóżko i szybko zasnełam.Słyszałam tylko Antka przechodzącego ze swojego pokoju do mojego, ale nie miałam siły otworzyć oczu i zobaczyć co robi.Nagle poczułam jak ktoś mnie stuka w ramię.Szybko się obudziłam i zobaczyłam Antka.
-Księżniczko wstajemy.-powiedział uśniechnięty.
-Antek ja nie dam rady wszystko mnie boli i do tego słabo mi.-wymamrotałam.
-Ok,wezmę Kacpra i sami pojedziemy.-odpowiedział.
Było mi przykro, że nie mogę im pomóc no,ale cóż mogę poradzić.
Chłopaków nie było chyba pół godziny. Bardzo się martwiłam.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
-To ja Roxi mogę wejść? -spytała.
-No jasne.-powiedziałam.
Gdy drzwi się otworzyły zobaczyłam Roxanę z tacą ,na której stał kubek i talerzyk z tostami.
-Przyniosłam ci małe co nieco.-uśmiechneła sie.
-Dzięki.-podziękowałam.
Roxi zdjeła z tacki wszystko na mały stoliczek stojący przy moim łóżku i wyszła.Było mi bardzo miło szybko wziełam się za jedzenie.Nagle usłyszałam głos pana Romka.Tak się ucieszyłam , że poderwałam się z łóżka i podeszłam do okna otworzyłam je szybko.Tak to byli oni gdy mnie zobaczyli pomachali w moim kierunku ja zrobiłam to samo.Nie tracąc chwili zbiegłam na dół i wybiegłam na dwór.Gdy zauważyłam pana Romana szybko go przytuliłam,a potem objełam Antka.
-Tak się ciesze, że pana widzę.-powiedziałam zadowolona.
-Ja też się cieszę.-powiedział z wielkim uśmiechem pan Roman.
Po przywitaniu pobiegłam do domku i zrobiłam kanapki dla pana Romana.On za to bardzo się ucieszył i zaczą zajadać.Postanowiłam iść spać, założyłam moją piżamę i wskoczyłam do łóżka. Słyszałam tylko kilka razy jak ktoś przechodził obok mojego pokoju.
---------------------------------------------
No to mamy kolejny rozdział.
CZYTASZ
Konie- moim nałogiem
Short StoryZapraszam was do przeczytania mojego opowiadania. Koniecznie oceniajcie. Jest to moje pierwsze dzieło więc proszę o zrozumienie. ☺