Cześć...tak, tak wiem dawno nie pisałam i zaniedbałam tą opowieść ale nie bądźcie na mnie źli. Dodaliśćie mi otuchy i satysfakcji tym, że tak lubicie moją książkę dlatego właśnie wracam! Chcę znów was uszczęśliwiać. No ok zaczynajmy.
------------------------------Siedziałam na kanapie owinięta w kocyk wraz z wtuloną we mnie Roxi.
-Jak się panienka czuje?-spytał pan Roman.
-Dobrze.
Antek podszedł do nas i rozdał karzdemu po kubku gorącej czekolady, a sam usiadł obok mnie i zaczą pić swoją porcję.
Żadko spędzaliśmy tak czas, ale po tych czterech latach stosunki między nami się zmieniły. Oli i Kacpra już nie było. Zostaliśmy we czwórkę.
-Ej, ej kochani może tak urządzimy sobie wycieczkę konno?-mówiąc to zdjęłam szybko koc i skoczyłam na równe nogi.
-Hej Roxi jest na tak!
-To Antek też.
-No dobra dzieciaki zbierajcie się.
-Jest!-wykrzyknęłam.
*
Weszliśmy do stajni ja wraz z moją przyjaciółką poszłyśmy osiodłać konie.
-Ok Roxi ja zajmę się Rubinem i Trix. A ty Delicją i Kaspianem.(Rubin-Nikoli,Trix-Antka,Delicja-Romana,Kaspian-Roxi)
-Tak jest!-krzyknęła moja towarzyszka.
Najpierw zajęłam się Trix. Klacz stała spokojnie, obserwując każdy mój ruch. Zaś Rubin jak zawsze tulił mnie gdy tylko byłam przy jego głowie.
-I co gotowe?-zpytał pan Roman przechadzając wzrok po koniach.
-Oczywiście.-odpowiedziałam i w tym samym czasie pogłaskałam Rubina po karku.
Każdy wzią swojego rumaka i usiadł na jego grzbiecie gdy byliśmy już przed stajnią.
Ruszyliśmy kłusem jechaliśmy spokojnie, podziwiając piękny krajobraz. Leśna droga ciągnęła się bez końca.
*
Po powrocie do stajni każdy zają się swoim wierzchowcem.
-Roxi?
-Tak?
-Idę zaprowadzić Rubina na pastwisko może Kaspian się przyłączy?
-Jasne, przyda mu się odpoczynek.
-Ok to idziemy.
*
Siedziałam na kanapie, Antek był w pokoju, a Roxi i pan Roman robili coś na dworze.
Nagle moj telefon zawibrował. Spojrzałam na ekran i... to mama dzwoniła.
-"Halo, mama?"
-"Tak."
-"Ojej cześć."
-"No hej skarbie jak tam?"
-"Dobrze, a u was, jak tata?"
-"U mnie ok u, taty w sumie też."
-"To super."
-"Możemy Cię odwiedzić?"
-"Naprawdę chcielibyście?"
-"No tak."
-"Jasne, jasne to wpadajcie."
Po krótkim czasie usłyszałam jakieś kroki za mną, odwróciłam się, to był Antek.
-Ojej co to za rozmowy?
-Yyy rozmawiałam z mamą.
-To fajnie.- Antek spojrzał w ziemię.
-Ej co się stało?
-A nic...to znaczy...
-Antek o co chodzi?
-Yyy...ja...to znaczy...może...chciałabyś gdzieś ze mną iść?-spytał ściszonym głosem.
-Jasne dlaczego nie.
-Serio? Chciałabyś?
-No jasne z chęcią się gdzieś wyrwę.
W tym momencie wstałam i mocno objęłam Antka, aby go uspokoić.
*
Stałam przed szafą patrzą na swoje ubrania.
Puk,puk
-PROSZĘ.
-Hej to ja przychodzę Ci z pomocą.
Dobrałyśmy coś do tej okazji. Była to czarna sukienka do kolan z rękawami opadającymi z ramion, a do tego czarne buty na koturnie.
••••••••••••••••••••
No to mamy w końcu kolejny rozdział!
Podoba się? To wiecie co możecie zrobić.
🌟-like
📝-komentarz
Cześć!
CZYTASZ
Konie- moim nałogiem
Short StoryZapraszam was do przeczytania mojego opowiadania. Koniecznie oceniajcie. Jest to moje pierwsze dzieło więc proszę o zrozumienie. ☺