chapter eight

375 32 19
                                    

George przewracał się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Myśli były obecnie jak kłębek w jego głowie, nie mógł go rozplątać.

Światło księżyca oświetlało naprawdę jasno pokój, tak samo jak cały apartament.

Chaotyczność w jego głowie przeszkadzała mu, miał jej dość.

Nie dowierzał, w to ile się stało w jego życiu. Został zdany sam na siebie, utrzymywanie siebie w wieku osiemnastu lat, kłótnia między nim a jego jedynymi przyjaciółmi, znalezienie tak wspaniałej osoby jak Dream i na dodatek spór z nią. To poprostu do niego nie dochodziło.

Wyszedł z pod kołdry, idąc cicho w stronę drzwi. Starał się iść dyskretnie, przez obecną godzinę - drugą rano.

Drzwi uchylił delikatnie, by nie wydały żadnego dźwięku, schodząc po schodach również był ostrożny, by nie obudzić żadnego współlokatora.

Odziwo, światło w salonie było zapalone.

Gdy jego noga postanęła finalnie na parterze, zauważył Clay'a śpiącego na kanapie w salonie. Lampa w rogu salonu była zapalona, rzucając nie wielkie promienie światła.

George poszedł w stronę blatu, wyciągając po cichu szklanke i nalewając do niej wody.

Gdy skończył swoją czynność i napił się, podszedł do lampki gasząc ją.

W pomieszczeniu zapanował mrok, z okien wpadało niebieskawe światło z zewnątrz.

Podszedł do blondyna, kucając koło niego i odgarniając jego włosy z twarzy. "Przepraszam Clay, naprawdę żałuję tych słów." powiedział chowając jego głowę w dół, gdy pierwsza łza spłynęła po jego policzku.

Ciepły oddech muskał jego czoło. Ręce bruneta nadal przeplatały się przez końcówki blond włosów.

Nie wiedział kiedy, poprostu zasnął opierając się o sofę.

~~~

Clay'a obudził dzwonek z telefonu, który miał koło siebie. Nie wiedząc czemu, gdy tamtej nocy nie mogł zasnąć, poszedł napić się wody i w tedy zasnął na dole. Odziwo nie był sam, koło niego w pozycji siedzącej, opierając się o kanapę spał George.

Od razu zszedł, podnosząc delikatnie George'a, na sofę.

Położył go, nakrywając na niego koc.

Poprawił mu włosy, opadające na jego twarz, po czym wstał i poszedł ogarniać się do szkoły.

"Jesteś pojebany Dream." usłyszał Dristę.

"Oco ci chodzi?" spytał podchodząc do blatu w kuchni.

"Zdecyduj się, niby cię zranił, ta?" spytała.

"To bardziej skomplikowane."

"To mi wytłumacz." powiedziała opierając się łokciami o wysepkę w kuchni, opierając brodę na rękach.

"George powiedział coś, co we mnie uderzyło i to bardzo. Te słowa mnie zraniły, ale zależy mi na nim i się nie mogę od niego odwrócić od tak. Z resztą, również zawiniłem." wytłumaczył wstawiając wodę na kawę.

"Wiesz, ludzie uczą się na błędach, pogadaj z nim."

"Drista, kurwa nie chcę, taka rozmowa by mogła doprowadzić do rozstania, poprostu się nie wtrącaj." powiedział mając dość kazań siostry.

"Okej, ja poprostu jedyna myśle tu realnie." stwierdziła. "Może i nie wiem oco poszło, ale wiem, że nie odwrócisz się od niego od tak bez rozmowy." (Dop. A. Tak, to to samo o czym mówił Tommy, normalnie platonic soulmates.) powiedziała odchodząc od blatu w inną stronę.

"Masz rację Drista." przeszło mu przez myśl.

~~~

George obudził się koło godziny dziewiątej, był zły na Dristę, że budzi go każdego dnia wiaderkiem wody o pieprzonej szóstej, ale ten dzień musiał zostać wyjątkiem.

George był wykończony przez ostatnie dni, więc postanowił nie iść już dzisiaj do szkoły. Poszedł do najbliższego sklepu, kupił ciasteczkowego big milka i w dresach jedząc lody, oglądał seriale na netflixie.

Chciał poprostu spędzić czas jak kolwiek sam.

W planach miał też poszukać ofert jakiś najtańszych mieszkań na wynajem i oczywiście pracy.

Gdy była już jedenasta, sięgnął laptopa, w zamiarach poszukania wszelkich ofert. Jedyne ciekawe oferty pracy to pracownik w kinie. Typowa robótka sprzedawania biletów.

Można było otrzymać 685 funtów miesięcznie, jak na pół etatu dla niego była to dobra suma, oczywiście musiał by oszczędnie zarządzać pieniędzmi.

Na rachunki szło by maksymalnie 70 funtów, jeśli mieszkał by sam. Ale co z podatkami, zakupami i wynajem? Czy mu by to starczyło?

Westchnął zamykając laptopa, nie miał na to siły.

Opadł bezradnie na białą pościel, wpatrując się w sufit, pokryty farbą w odcieniu bieli.

Jego myśli drażniły go, miał ich dość.

Jego wzrok zjechał na okno po jego prawej, uśmiechnął się delikatnie widząc tą panorame.

Za oknem było słonecznie, tłum był ogromny, wiele kolorowych kamienic pięknie wybijało się przy pomarańczowych liściach, dyniach na chodnikach i wszelkich ozdobach.

Po chwili wzrok wrócił spowrotem na biel sufitu. "Shit, co ja mam zrobić." wyszeptał do samego siebie, zasłaniając swoją twarz dłoniami.

Przewrócił się na prawy bok, w stronę okna, gdy jego oczy zaczynały się szklić.

~~~

~The End~

Jakoś szybko się wzięłam za kolejny rozdział, tylko szkoda, że taki krótki wyszedł.

Od razu mówię, że moje konto polega na pisaniu dwudziesto rozdziałowych książek o DNF, więc polecam zajrzeć na pozostałe dwie. Po tej lece z kolejną :)).

Tak wogule co u was i jak się czujecie?

0,8k słów

Miłego dnia/nocy♡

Cztery czarne ściany • DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz