8

1K 54 8
                                    

STARK

Obudziłem się po godzinie ósmej, a przy moim boku leżała już moja omega. Mały i już nie tak niewinny Peter.

Postanowiłem wstać i udać się do kuchni ugotować coś na śniadanie. Postanowiłem, postawić na jajka na miękko. Wyciągnąłem je z  lodówki i przygotowałem wodę w garnku. Po kilku minutach kędy już woda się zagotowała wsadziłem jaja i nastawiłem minutnik.

Sam w tym czasie poszedłem zobaczyć co z młodym. Okazało się, że leży sobie na łóżku uśmiechając się jak głupi do sera, parząc na sufit.

-Hej...- Peter odwrócił się na drugi pok patrząc na mnie, w tym czasie ziewając.- Czemu mnie nie obudziłeś.

-Spałes tak słodko, że grzechem było by cię obudzić.- Usiadłem obok na łóżku, a z jego mokrego czoła odgarnołem grzywkę.- Jak się czujesz moja omego - Ostatnie słowa wypowiedziałem głosem Alfy przez co Peter zarumienił się.

- Wspaniale, naprawdę.- Pocałował mnie w policzek na co odwdzięczyłem się mu pocałunkiem w nos przez co zmarszczył go słodko i kichnoł jak mały kotek.

I w tej chwili zadzwonił minutnik a ja jak rakieta wystrzeliłem by wyciągnąć jedzenie z garnka.

Kiedy już wszystko było gotowe, wyłożone na talerze i położone na tacy zaniosłem je Peter'owi.

-Proszę dla mojego księcia z bajki na tacy podano jajeczka na miękko, cherbatkę malinowo- truskawkową. - Postawiłem tacę na łóżku i dałem sztućce chłopakowi .

-Mhhm pięknie pachnie dziękuję! - Peter jak zwykle entuzjastycznie zaćwierkał dziękując mi za jedzenie.

-----------------------

Po śniadaniu Peter poszedł do Natash'y po ćwiczyć na hali  treningowej. Ja natomiast pracowałem w moim zaciszu.

Robiłem prezent dla Pete'go, robiłem dla niego nowy strój. Mam nadzieję, że spodoba mu się i przyda sztuczna inteligencja, która w tym stroju będzie.

Niestety moją pracę przerwał dzwonek domofonu. UH! Kto o godzinie dziesiątej w niedzielę zkłóca ciszę bohaterów.

-Jarvis kto to do chuja jest?- Nie mówię, że się nie wkurwiłem.

- Pan T'Challa. Mam go wpuścić sir Stark?- odezwało się AI*

- Tak pewnie...- Byłem bardzo zdziwiony, co się stało czy Wakanda'dzie coś grozi? Czy nam coś grozi?

Wyszedłem z garażu i poszłem po Petera do Hali sportowej.

-Hej ! Peter Natasha na piętro Avengers już ! - W pośpiechu poszłem do laboratorium Bannera.- Hulk! Szybko piętro avengers.- to samo jeszcze zrobiłem to samo z resztą Avengers.

Kiedy już dotarłem wszyscy wraz z Czarną Panterą siedzieli na kanapach.

-T'Challa coś się stało?- Zapytałem poddenerwowany sytułacją.

-Doktor Strange skontaktował się ze mną ponieważ chcę nam coś przedstawić myślałem, że wiesz. Kazał mi tu przyjść.- Pieprzony Doktorek!

- Ugh! Zapomniałam ci powiedzieć Tony! Ah ale ja zapominalska! - Nagle ni z owąd przyszła do nas Pepper. Jej mimika okazywała jedno kłamała!

Uh... Co ja mam poradzić, że znalazłem swojego przeznaczonego? To nie jest w żadnym stopniu moja wina!

-Doktor Steven Strange właśnie jedzie windą.- Zaalarmował J.A.R.V.I.S

- Witam.- Przywitał się kiedy już dotarł Dr.- Chciałem pokazać wam jedną dość ważną, rzecz którą udało mi się już dostać.

-No słucham Panie Doktorku.- Byłem dość ciekawy bo kiedyś coś o tym pierdolił.

Usiadłem na kanapie, a Peter'a posadziłem na moich kolankach.

-Słuchajcie to naprawdę pomoże nam w znalezieniu tropów w naszych misjach, dostałem kamień czasu. Zmienia on bieg czasu danego przedmiotu.- Rozmawialiśmy jeszcze Trochę o tym jednak kiedy tylko nam go zaprazentował WOW! To naprawdę na się przyda.

Na rozmawianiu o tym co dzieje się w Nowym Yorku i Wkanda-dzie zeszło nam około trzech godzin. Ten dzień był jak to się okazało naprawdę wyczerpujący.

---------

Kiedy wszyscy roszeli się a ja razem z Peter'em leżeliśmy wykąpani w łożu zapytałem się Spidey'a.

-I jak to było się poznać z czarną panterą?

-Jest taki jak go opisują, miły i pogodny.

Przeznaczeni | Starker !!!REMAKE!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz