Rozdział 30

353 14 7
                                    

Minęło już półtora roku odkąd opuściłam dom chłopaków. Zamieszkałam w małym miasteczku, ale równie dobrze mogę to nazwać dużą wsią.
To najmniej prawdopodobne miejsce gdzie mogłabym zostać przez nich znaleziona.

Moi rodzice bardzo dobrze starają się zachować miejsce mojego pobytu w ukryciu. Tata wspominał że przez pierwsze miesiące chłopcy bardzo dużo o mnie pytali. Tae i Kookie wręcz błagali go żeby pozwolił im mnie odwiedzić, ale po czasie temat ucichł. Wszyscy musieli skupić się na trasie koncertowej, a ja postanowiłam skupić się na sobie.

Bardzo dużo rozmyślałam o swoich uczuciach, pragnęłam znowu wrócić do tego co było kiedyś. Do przyjaźni, którą byłam otoczona, miłości, którą otrzymywałam na każdym kroku. Brakowało mi bycia wśród bliskich...

Pogrążona w smutku i przytłoczona samotnością postanowiłam całe swoje żale przelać na papier. Nie spodziewałam się, że książka napisana przeze mnie zostanie tak ciepło odebrana wśród tak ogromnej rzeszy ludzi.

Moje szczęście było nie do opisania, do momentu kiedy na małym przyjęciu z okazji wydania pierwszego tomu książki pojawił się dobrze znany mi człowiek.

Siedziałam przy pięknym jasnym drewnianym biurku, uśmiechnięta od ucha do ucha po raz pierwszy odkąd zostałam sama. Składałam podpisy z dedykacją na pierwszych stronach moich książek i zbierałam pochwały jakimi obdarzali mnie moi czytelnicy. Ciepło które czułam w sercu na ich widok było oszałamiające. 

W pewnym momencie do mojego stanowiska podszedł mężczyzna. Nie rozpoznałam go w pierwszej chwili, ponieważ miał na sobie czapkę z daszkiem, ciemne okulary i maskę zakrywająca twarz, ale kiedy usłyszałam jego głos całe moje ciało przeszedł dreszcz.

Oniemiałam z wrażenia, aż z ręki wypadł mi długopis. Chłopak schylił się aby podnieść przedmiot i z powrotem podać mi go do dłoni.

Serce biło mi jak szalone, jakby chciało uciec z mojej klatki piersiowej, ręce drżały ze strachu, a głos załamał się kiedy wydusiłam z trudem pierwsze słowo.

- Co tu robisz? - spytałam spuszczając wzrok na swoje kolana. Nie mogłam uwierzyć, że przeszłość nie pozwala mi iść do przodu, zapomnieć i w końcu pozwolić mi na szczęście.

- Dawno się nie widzieliśmy Yuri, a ty tak mnie witasz? - powiedział podsuwając mi pod nos książkę. Stuknął palcem w kartkę i dodał - Poproszę z dedykacją dla starego przyjaciela.

Nie myśląc za dużo odrazu podpisałam ją i westchnęłam ciężko.

Po co tutaj przyszedł? Jak mnie znalazł? Książkę wydałam pod pseudonimem, tak aby dalej pozostać w ukryciu. Nie poukładałam sobie jeszcze życia. Potrzebuje więcej czasu, żeby się z tym zmierzyć.

- Będę czekał na ciebie przy frontowym wyjściu, podejdź tam kiedy skończysz. - rzucił na odchodne i ruszył w kierunku wyjścia.

Przez resztę czasu, nie mogłam w pełni skupić się na podpisach i pełnym oddaniu czytelnikom. Z tylu głowy siedziało mi wieczorne spotkanie przy tylnich drzwiach.

Zastanawiałam się czy w ogóle wychodzić na to spotkanie...

Kiedy oddałam podpis pod ostatnią książką, powoli podniosłam się z krzesła, wsunęłam je pod biurko i podniosłam z niego moją torebkę.

Zarzuciłam na ramiona długi beżowy płaszcz i podążyłam do wyjścia. Zobaczywszy w progu chłopaka, serce znowu przyspieszyło, a na samą myśl rozmowy z nim poczułam mdłości przerażenia.

- Nie spodziewałam się, że tak szybko ponownie się zobaczymy. - mruknęłam podchodząc bliżej.

- Półtora roku..., nie nazwał bym tego krótkim czasem Yuri. Nie sądziłem, że przez tak długi okres nie będziesz szukała kontaktu. - westchnął zaciągając się dymem z papierosa.

- Od kiedy zacząłeś palić? - zapytałam mrużąc oczy.

- Od kiedy postanowiłaś zniknąć z mojego życia. - uśmiechnął się delikatnie wypalając do końca papierosa.

//I jak wrażenia po długiej nieobecności? 👯‍♀️//

| You'll find out sometimes 2 | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz