Rozdział 1

4.7K 129 43
                                    

Właśnie siedzialam na tylnym siedzeniu z Jungkookiem, w drodze do domu chłopaków. Nie mogłam się od niego oderwać. Myśl, że mogłam go stracić bardzo mnie raniła.

Mocno trzymałam jego dłoń, opierając głowę na ramieniu.

- Tak się cieszę, że przyszłaś. - powiedział spokojnie, gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni. Czułam się wtedy bardzo spokojna, jego dotyk mnie odprężał.

- Ja też, zawsze robisz głupie rzeczy i to ja muszę ratować sytuacje. Jak w ogóle wpadłeś na pomysł, żeby wyjechać? Chciałeś mnie zostawić pajacu?!- podniosłam głos na chłopaka, patrząc mu przy tym głęboko w oczy z poważną miną.

- Sama chciałaś! - oburzył się.

- Jak ci powiem, że masz skakać z mostu to też skoczysz? - prychnęłam pstrykając go w nos.

- Dla mojej pani wszystko. - uśmiechnął się całując mnie w czoło.

Wywróciłam teatralnie oczami, z powrotem opierając głowę o ramie ciemnookiego.

On tylko pogłaskał mnie po głowie, sprawiając, że uśmiechnęłam się pod nosem.

Tak mi go brakowało.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce. W progu zatrzymał nas lider.

- Jak mogłeś nam to zrobić! Nawet się nie pożegnałeś! - krzynął oburzony Jimin, wymijając Namjoona i rzucając się na szyje mojemu chłopakowi.

Jungkook uśmiechnął się delikatnie odwzajemniają uścisk.

- Starczy tej miłości, bo zrobię się zazdrosna! - jęknęłam, wpychając się pomiędzy dwójkę przyjaciół.

- Grupowy przytulas! - wrzasnął Tae, który niespodziewanie wtulił sie w moje plecy, a po nim dołączyła cała reszta zespołu.

Chwile trwaliśmy w uścisku. Niestety tą jakże uroczą chwile przerwał nie kto inny jak mój tata.

- Co wyście narobili! W tej chwili wszyscy idą do salonu! - wrzasnął, na co się lekko spięłam. Sądząc po minach chłopaków im też nie było do śmiechu.

Jako ostatnia weszłam do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Nie było już nigdzie miejsca, więc postanowiłam usiąść na podłodze.

Gdy już miałam zajmować miejsce na dywanie, Jungkook wciągnął mnie na swoje kolana, mocno obejmując w pasie.

Serce biło mi jak szalone, z jednej strony przez Kooka, a z drugiej przez mojego tatusia.

Przecież ja przez niego kiedyś zejdę na zawał.

- Jak mogliście się pocałować? Wiecie jakie będą teraz kłopoty? - powiedział poważnym tonem.

- Domyślamy się panie Park. - powiedział Joonie.

- ARMY mogą jej nie zaakceptować. Co jeśli ktoś zrobi jej krzywdę? - na te słowa, niespokojnie poruszyłam się na kolanach Jungkooka.

No nie pomyślałam o tym. Emocje wzięły wtedy górę.

- Nie pozwolę jej skrzywdzić! - zaprotestował ciemnowłosy.

- My też nie! Zajmiemy się nią. Będziemy jej dobrze pilnować i chronić. - ożywił się Tae, a reszta zespołu go poparła.

Wszyscy byli zestresowani, czekając na odpowiedź mojego taty. Ale ja go znałam najlepiej. Jego oczy zdradziły mi, że się już nie gniewa, mimo że twarz nadal wyrażała wściekłość.

- Wierzę, że będziecie przy niej, a skoro media gadają już o naszej parze, musimy ogłosić prawdę waszym fankom.

- Kocham cię tato! - pisnęłam uradowana, zeskakując z kolan i mocno przytulając się do starszego mężczyzny.

- Ja ciebie też, córciu. Zostawiam was, muszę wyciągnąć nas z bagna. - uśmiechnął się delikatnie czochrając moje włosy, po czym wyszedł.

Ucieszona spojrzałam na twarze chłopaków. Wszyscy patrzyli tępo w podłogę, jakby nie wiedzieli co się właśnie stało.

- Oj przestańcie. Nie było tak strasznie! - zaśmiałam się i poszłam do kuchni aby coś przekąsić.

Strasznie zgłodniałam przez te wszystkie dzisiejsze wydarzenia.

Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej całą paczkę kabanosów, które skitrałam tam jakiś czas temu.

Kiedy wróciłam z powrotem do salonu, zastałam tam tylko Jungkooka.

- Gdzie reszta? - zapytałam zdezorientowana, otwierając zębami paczkę.

- Suga poszedł spać, Namjoon pod prysznic, Jin po zakupy, Tae poszedł grać z Jiminem w jakąś grę na konsoli, a Hobi ogląda Sope moments na YouTubie.

- Sope? - zapytałam zaskoczona.

Co to jest Sope do jasnej cholery?

- Suga + Jhope = Sope - wyjaśnił mi, a ja zajęłam miejsce na kanapie obok niego. Oparłam się głowa o podparcie, a nogi rozłożyłam na kolanach Jungkooka.

- Nie wiedziałam, że Hobi jest gejem... - mruknęłam pod nosem, pochłaniając kabanoska.

- Bo nie jest. - rzucił od niechcenia włączając telewizje.

- To czemu to ogląda? - zapytałam skupiając się na tym co leciało w telewizorze.

- Bo mu się nudzi.

- Rozumiem. Już mnie u was nic nie zdziwi. - zaśmiałam się, częstując Kooka jedzeniem.

- Tęskniłem. - mruknął nachylając się nad moją twarzą.

Byłam pewna, że mnie pocałuje więc ułorzyłam usta w dziubek i zamknęłam oczy, a ten gnojek wykorzystał moją nieuwagę i perfidnie zawinął mi moje kabanoski.

- Wracaj tu w tej chwili! - krzyknęłam rzucając się w pogoń za przeklętym królikiem.

Jak można zabrać kobiecie jedzenie? To jak wystawienie się bestii na pożarcie..., niech ja go tylko złapie..



// Kochani nadszedł czas drugiej części! Miłego czytania. W krótce pojawi się nowy rozdział. Jak wam się podoba? 💜//

| You'll find out sometimes 2 | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz