Rozdział 32

218 12 2
                                    

Mogłam się domyślić, że tata będzie się martwić. Mam tylko nadzieje, że o miejscu mojego pobytu powiedział tylko Lucasowi, bo póki co nie mam ochoty na kolejne niespodzianki.

Westchnęłam głęboko wzruszając ramionami.

- Masz się gdzie zatrzymać? - zapytałam chłopaka, patrzącego na mnie swoimi wielkimi ciemnymi oczami.

- Wnioskuje, że przyjechałeś tu na pałe... - klepnęłam go ręką w czoło i gestem dłoni wskazałam, żeby poszedł za mną.

Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego, w którym przeważnie przesiadywałam gdy miałam gorszy dzień, zajadając się słodyczami i oglądając w piżamie koreańskie dramy na Viki.

Chłopak wszedł za mną do przytulnego, nie za dużych rozmiarów pokoju. Rozejrzał się dookoła i odrazu rzucił się na łóżko.

- Wiedziałem, że nie zostawisz mnie na lodzie. Moja ukochana przyjaciółka nie da mi spać pod mostem. - zaśmiał się wtulając głowę w poduszkę.

- Pod mostem nie, ale w parku na ławce już owszem.. - mruknęłam pod nosem, na tyle cicho, że Lucas nie był w stanie usłyszeć co przed chwilą powiedziałam.

Nie minęła chwila, kiedy wyczerpany z sił zasnął, a ja uprzednio zamykając za sobą drzwi, wróciłam do kuchni, aby zrobić sobie herbaty.

Z ciepłym napojem udałam się do salonu, usiadłam na kanapie, przykrywając się szczelnie kocem, po czym włączyłam telewizje.

Leciały same pierdoły, a ja tylko wzdychałam, nerwowo skacząc po kanałach w poszukiwaniu czegoś co mnie zainteresuje.

W pewnym momencie na ekranie wyskoczyła uśmiechnięta od ucha do ucha postać. Zamrugałam kilka razy aby dokładnie się przyjrzeć.

Był to nie kto inny jak Jungkook, przytulający czule jakąś dziewczynę.

Nie mogłam w to uwierzyć, smutek jaki oplótł moje serce był nie do opisania.

Czułam gorycz, rozpacz... ale po chwili poczułam też żal i wstręt do samej siebie.

Jakim prawem czuje takie rzeczy, kiedy właśnie sobie na nie zapracowałam. Byłam najgorszą możliwą dziewczyną, jak najbardziej chłopak ma prawo znaleźć sobie kogoś i czuć szczęście..

Mimo to nie mogłam walczyć ze łzami, które zaczęły wypływać z moich oczu i spływać po moich policzkach. Chodź było tyle łez, których nie mogłam powstrzymać, nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Cierpiałam w ciszy, taką kare sobie narzuciłam..

Wyłączyłam telewizor, i szybkim krokiem rzuciłam się do swojego pokoju. Cicho zamknęłam drzwi i po czubek głowy odkryłam kołdrą. Czasem we śnie mam koszmary. Dręczą mnie wyrzuty sumienia, że odeszłam bez słowa, nie wyjaśniając nic Kookiemu.

Ale czuje, że była to dobra decyzja. Nie ze względu na mnie ale na niego.

Nie chcąc dłużej użalać się nad sobą nabrałam trzy głębokie wdechy dla uspokojenia i zasnęłam w ciszy.

Rano obudził mnie przyjemny zapach dobiegający zza drzwi. Ospale podniosłam się z łóżka i poczłapałam w kierunku zapachu.

Moim oczom ukazał się stół cały zapełniony pysznościami. Naleśniki z dżemem, czekolada, bita śmietana, lodami. Pełno dodatków. A przy kuchence w białym fartuszku, z rozstrzelanymi włosami opadającymi na oczy, w szarych dresach opuszczonych pod torsem i co najważniejsze bez koszulki, stał Lucas.

- Yyym, co się dzieje? - zapytałam zdezorientowana, siadając na krześle i przyglądałam się smażącemu placki chłopakowi.

- Czy odrazu coś się musi dziać? Chce po prostu ci się jakoś odwdzięczyć, że mogę u ciebie pomieszkiwać.. - mruknął nie odwracając wzroku od swojej czynności.

- I uważasz, że śniadaniem załatwisz sprawę? - mruknęłam nie spuszczając z niego wzroku oraz oparłam podbródek o dłoń.

- Co masz na myśli? - zapytał odwracając się do mnie ze zdziwiona miną.

- Jak już paradujesz tu bez koszulki to może jakiś striptiz? - przygryzłam wargę, zjeżdżając wzrokiem na jego krocze.

- Coo?!! - krzyknął zakrywając swoje przyrodzenie oburącz, przez co niezdarnie zahaczył o miskę z masą naleśnikową, która po chwili wystrzeliła do góry i skończyła na jego głowie.

Widząc tą niezdarę wybuchłam głośnym niepohamowanym śmiechem. Na prawdę za nim tęskniłam.

- Wyluzuj, tylko żartowałam. - zaśmiałam się podchodząc bliżej do chłopaka. Zdjęłam miskę z jego głowy i zaprowadziłam go do łazienki, gdzie pomogłam mu wytrzeć włosy.

- Widzę, że wróciła stara Yuri, jak zawsze twoje żarty są bardzo taktowne. - zaśmiał się czochrając moje włosy.

- Chodźmy zjeść to co udało ci się przygotować, bo będzie zimne. - uśmiechnęłam się ciepło, opuszczając łazienkę.

| You'll find out sometimes 2 | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz