Rozdział 2

2.2K 93 7
                                    

Szukałam go po całym dormie. Ale ślad po nim zaginął. Tak się martwiłam. Moje kabanosy były w niebezpieczeństwie. Nie mogę tracić czasu.

Jak poparzona wpadłam do pokoju Tae, gdzie grał z Jiminem. Rozwaleni na podłodze zajadali się chrupkami.

- Gdzie jest ten ZŁODZIEJ?! - wrzasnęłam trzaskając drzwiami i zaczęłam przeszukiwać pokój.

- Ale o co chodzi Yuri? - zapytał Taehyung nie odrywając wzroku od ekranu.

- Radzę ci go wydać w tej sekundzie bo jak nie, to będziesz posądzony o współpracę! A wiesz kto jest moim wujki.. - nie dokończyłam, bo chłopak zaczął machać rękami jakby chciał odgonić od siebie wszystkie myśli.

- Schował się na balkonie! Już mnie zostaw! - krzyknął przytulając się do zdezorientowanego Jimina.

- Współpraca z tobą to czysta przyjemność. - pogłaskałam go po głowę, otwierając drzwi balkonowe.

Wskoczyłam na plecy Jungkooka, z zaskoczenia wyrywając mu paczkę mięsa.

- I co mi teraz zrobisz? - zaśmiał się ukazując rząd swoich zębów.

Ugryzłam go w ucho i wyszeptałam.

- Zaatakuje cię w najmniej przez ciebie oczekiwanym momencie. Bój się.. - zeszłam powoli z jego pleców i weszłam do pokoju.

- Tae moje kabanosy zawdzięczają ci życie. Mam u ciebie dług. - zaśmiałam się i wyszłam.

Z daleka mogłam jedynie usłyszeć pisk Tae i Kookiego, który krzyczał „Ty zdrajco!"

Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać jakiś serial. Kiedy paczka została już przeze mnie opróżniona, wstałam i skierowałam się do przedpokoju aby znaleźć swój telefon.

Postanowiłam umówić się na spotkanie z Lucasem.

Jak teraz tak myśle, to chyba byłam dla niego za ostra.

Wiedziałam, że czuje do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń, a mimo to mogłam wysyłać mu sprzeczne sygnały.

Jest moim najlepszym przyjacielem od dziecka, tylko przez to że chciał mnie pocałować nie mogę zerwać z nim kontaktu.

Po prostu nie chce.

- Chłopcy! Wychodzę! - krzyknęłam już w połowie ubrana.

- Jakie wychodzę? - zawołał lider, stając na przeciwko mnie z lekko wilgotnymi włosami po prysznicu.

- Muszę coś załatwić Joonie, niedługo wrócę. - chciałam wyjść ale poczułam dłoń na moim nadgarstku.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. Pamiętaj, że mieliśmy cię pilnować.. - zauważył, na co westchnęłam.

- Ale ja muszę wyjść.

- Weź kogoś ze sobą, Jungkook na pewno się zgodzi. - zaproponował na co wywróciłam oczami.

- Wiem, co mówił mój tata, ale ja naprawdę nie potrzebuje niańki. Jestem dużą dziewczynką.

Po za tym Lucas z Jungkookiem za sobą nie przepadają. A skoro mam rozmawiać o tym co się ostatnio stało, nie chciałabym aby Kook był w to zamieszany.

To ma być rozmowa, która ma nas pogodzić, a nie skłócić.

Myśle, że Tae to było by dobre rozwiązanie, pojedzie ze mną i usiądzie gdzieś z boku. Będzie mnie pilnował, a do tego nie powie o niczym Kookiemu. Ja pogodzę się z przyjacielem i wszystko będzie cudownie.

- Masz racje. Potrzebuje niańki. Tae!! Chodź tu szybko! - krzyknęłam na całe gardło. Nie minęło nawet 5 sekund, a chłopak był już obok mnie.

- Co się stało? - zapytał zaniepokojony, spoglądając raz na mnie, raz na Nama.

- Muszę coś załatwić ale bez niańki się nie ruszam, a skoro pomysł z ochroną mnie i pilnowaniem należał do ciebie to zakładaj buciki i lecimy. Nie mam za dużo czasu więc proszę abyś się pospieszył. - uśmiechnęłam się od ucha do ucha.

- Czekam w samochodzie szoferze. - szturchnęłam go lekko w ramie, po czym wyszłam zostawiając za sobą dwóch oniemiałych chłopaków.

Zeszłam do garażu i ruszyłam w kierunku czerwonego mercedesa klasy A.

- Taki piękny z ciebie samochodzik. - mruknęłam pod nosem, zajmując miejsce obok kierowcy.

Po paru minutach pojawił się też szatyn.

- To gdzie jedziemy? - zapytał, a ja podałam mu adres Lucasa.

Jazda nie zajęła nam zbyt dużo czasu, z uwagi, że mój przyjaciel mieszkał dość blisko.

Kiedy stałam pod drzwiami, poczułam narastający we mnie stres.

Może nie będzie chciał mnie widzieć?

Nie pomyślałam o tym...

Zastanawiałam się jak zacząć rozmowę, chciałam poukładać to sobie jeszcze w głowie, kiedy Tae zapukał do drzwi.

Spojrzałam na niego z przerażeniem.

- Kurde Tae! - pisnęłam uderzając chłopaka ręką w ramie.

Dopiero wtedy spostrzegłam, że w drzwiach stoi Lucas.

- Yuri? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony.

- Ym ja, no ten, my.., czy ty.. umm możemy pogadać? - jąkałam się, patrząc na swoje ręce, które trzęsły się jak galaretka.

- Jasne, wejdźcie - odpowiedział i przepuścił nas w drzwiach.

Weszłam do salonu i zajęłam miejsce na kanapie, a Taeś usiadł obok mnie.

- Chcecie coś do picia? - zapytał blondyn, drapiąc się po karku. Też był zestresowany.

- Ja poproszę zieloną herbatę. - powiedział zadowolony z siebie szatyn.

- Sok. - westchnęłam.

- To rozgośćcie się, a ja wrócę za 5 minut z napojami. - rzucił i wyszedł do kuchni.

- Nie wiem od czego zacząć. Po co pukałeś? - wyszeptałam zestresowana.

- Powiedziałaś, że masz mało czasu. - wzruszył ramionami.

Lucas postawił przede mną sok i usiadł na przeciwko splatając dłonie na kolanach.

- To o czym chciałaś pogadać? - zapytał

- Od czego by tu zacząć...





// Bardzo się staram haha ❤️//

| You'll find out sometimes 2 | j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz